W ten weekend praktycznie wszystkie ligi świata ogłosiły swój start. Tak naprawdę nie zdążyliśmy się nawet porządnie stęsknić, bo już po końcowym gwizdku na każdym piłkarskim stadionie w ubiegłym sezonie, ostrzyliśmy sobie zęby na Copa America. Dla kibiców oczekujących kopanin na polskich podwórkach szybko, bo 15. lipca – uruchomiono Ekstraklasę. My skupiamy się na polskim graniu, ale za granicami kraju, dlatego też rozpoczynamy cykl „grają rodacy” pierwszym w tym sezonie przeglądem wydarzeń.
Zaczął Krychowiak. Zarówno rozgrywki naszych, jak i wielkie granie w La Liga. Jego występ w tym meczu był na pewno sporym zaskoczeniem, bo wydawało się, że kontuzja (pęknięte żebra), której nabawił się po meczu z Barceloną w Superpucharze Europy wyeliminuje go przynajmniej na kilka meczów ligi hiszpańskiej. Taran środka pola w Sevilli jednak doszedł do siebie i podobnie jak we wspomnianym meczu z Barcą – wystąpił w środku obrony. Na reakcję ze strony kibiców szybko nie musieliśmy czekać:
Lubię komentarze Hiszpanów o Krychowiaku. "Nie jest ani stoperem, ani defensywnym pomocnikiem, tylko jebanym szefem całej obrony".
— Tomasz Cwiakala (@cwiakala) August 21, 2015
O meczu chyba nie można powiedzieć więcej, niż tyle, że się odbył i Steven N’Zonzi wyłapał durną czerwoną kartkę. Krychowiak zaprezentował się solidnie, mógł zdobyć asystę po stałym fragmencie, jednakże zawodnikowi Sevilli zabrakło kilku centymetrów, by skierować piłkę do siatki rywala.
W piątek grał również Tomasz Kuszczak. Jego Birmingham zmierzyło się z Derby County i zremisowało na własnym boisku 1:1. Kuszczak podobnie jak w meczu z Reading, fantastyczną interwencją uratował swoją drużynę przed utratą gola. W tamtym spotkaniu, w ostatniej minucie meczu, obronił karnego, strzelanego przez dobrze nam znanego z występów w Legii – Orlando Sa, a z Derby.., tego się nie da opisać – trzeba zobaczyć:
Skoro o bramkarzach mowa, to w sobotę grało aż czterech powołanych na mecze z Niemcami i Gibraltarem golkiperów. Niestety żaden z nich nie utrzymał czystego konta, a łącznie w czterech spotkaniach przepuścili aż osiem bramek. Pozytywnie na pewno można mówić o Wojciechu Szczęsnym. Polak po długiej przerwie stanął między słupkami, a jego Roma – podobnie jak zespół Kuszczaka – zremisowała z Hellas Werona 1:1. Wypożyczony z Arsenalu bramkarz zebrał bardzo dobre noty oraz popisał się dwiema kapitalnymi interwencjami (od 2:18):
https://youtu.be/v4O_SVEJdRU?t=138
Jak Szczęsny, to i Tytoń. Przemysław Tytoń. On startu w nowym klubie nie może zapisać do udanych. W dwóch meczach wpuścił już sześć bramek i przynajmniej przy połowie z nich nie jest bez winy. Jego Stuttgart obecnie zajmuje przedostatnie miejsce w Bundeslidze, a sam Tytoń może się obawiać powrotu do gry konkurenta wykupionego z Borussi Dortumnd, Mitchella Langeraka.
Co u reszty naszych piłkarzy? Sama nuda. Arek Milik coś strzelił, Lewandowski coś dołożył, Glik zebrał bardzo dobre noty – weekend jak weekend. Warto też wspomnieć o Łukaszu Skorupskim i Piotrze Zielińskim, którzy nareszcie grają i… to całe mecze! Ich Empoli przegrało 1:3 z Chievo Werona, ale Skorupski w porównaniu z wyżej wymienionym Tytoniem – nie zawinił przy golach. Może martwić, że wciąż swojego miejsca w kadrze Thomasa Tuchela nie znajduje Kuba Błaszczykowski, podobnie jak Marcin Wasilewski w świetnie grającym ostatnio Leicester. O ile w sprawie Kuby Tuchel zabrał głos i przyznał, że były kapitan reprezentacji Polski jeszcze nie jest gotowy do gry po urazach, o tyle o „Wasylu” na razie nic nie wiadomo.
Na koniec zostawimy was z bramką Arkadiusza Milika (od 20 sec):