Neymar chce grać w Premier League. Będziemy świadkami transferu stulecia?

Neymar

Kiedy talent Brazylijczyka eksplodował w Santosie, od razu sieci zarzuciła na niego cała piłkarska Europa. Ostatecznie Neymar trafił do Barcelony, ale sprawa nie do końca jasnego transferu ciągnie się za nim i za „Barcą” aż do dziś.

Kataloński klub ma w sobie coś takiego, że dobrze się w nim żyje brazylijskim gwiazdom. Tak było z Rivaldo, tak było z Ronaldinho, Alvesem, jest i z Neymarem. Największa gwiazda sportu w Kraju Kawy świetnie zaadaptowała się również w Hiszpanii, systematycznie poprawiając swoją grę. Trudno się Brazylijczykowi dziwić – piękne miasto, wielki klub z tradycjami, a do tego gra z najlepszymi ofensywnymi piłkarzami na świecie. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały, że popularny „Ney” za kilka lat przejmie pałeczkę po Messim i będzie największą gwiazdą „Blaugrany”.

Latem ubiegłego roku Neymar odrzucił zaloty m.in. ze strony PSG, a niedawno bez cienia wątpliwości przedłużył do 2021 roku swój kontrakt. Ostatnia wypowiedź zawodnika może jednak zasiać w kibicach Barcelony ziarno niepewności. Z okazji wydarzenia związanego z serią PokerStars, której Brazylijczyk jest twarzą, udzielił krótkiej wypowiedzi, którą wszyscy momentalnie podchwycili. Poza wspomnieniem historycznej remontady i emocji z nią związanymi, odniósł się do Premier League:

–Te rozgrywki mnie zaskakują i lubię je ze względu na styl gry. Podziwiam Manchester United, Chelsea, Arsenal czy Liverpool, które zawsze walczą o tytuł. Są również znakomici trenerzy jak Mourinho i Guardiola. Każdy chciałby z nimi pracować. Kto wie… Chciałbym tam grać.

Co to oznacza na tę chwilę? Na pewno masę plotek, rozpoczęcie kolejnej sagi transferowej i zawody w „co autor miał na myśli”. A że angielskie zespoły interesują się Brazylijczykiem nie od dziś, być może zaczną dyskretnie podpytywać Barcelonę i samego zainteresowanego o możliwy transfer. Dużym szokiem byłoby, gdyby zdecydował się na taki ruch już teraz, ale najbliższe sezony będą kluczowe. Dużo zależy od postawy zespołu po nadchodzącej zmianie trenera – łatwiej myśleć o zmianach, gdy dzieje się coś niedobrego.

Potencjalni kupcy to z pewnością m.in. obie ekipy z Manchesteru, które dysponują ogromnym budżetem. Jeśli transfer doszedłby do skutku, bez wątpienia byłby najdroższą transakcją w historii piłki. Nawet mimo tego, że Barcelona znana jest niechlubnie z oddawania piłkarzy za bezcen. Na taki kąsek na rynku transferowym rzuciliby się wszyscy, a oferty rosłyby z dnia na dzień. Jak myślicie, „transfer stulecia” dojdzie do skutku czy może po prostu słowa wypowiedziane przez piłkarza nie zabrzmiały tak, jak miały?