O cudownym nastolatku swego czasu usłyszał cały świat. Norweg miał być świetną inwestycją Realu Madryt, dumą i radością kibiców w najbliższych latach. Ze względu na wiek początkowo trafił do Castilli, w której miał brylować i walczyć o pierwszy zespół. Odegaard jednak nie prezentował się dobrze, uważał, że jest za dobry i chce trenować z zespołem A. Niestety chcieć a móc, to dwie zupełnie inne rzeczy…
Zimą postanowiono przestać patrzeć, jak Martin marnuje potencjał. Dano mu szansę na próbę, w której musi się wykazać i pokazać, na co go stać. Na zasadzie wypożyczenia trafił do holenderskiego SC Heerenveen, występującego w Eredivisie. Od tej pory wystąpił we wszystkich siedmiu meczach ligowych, cztery razy wychodząc w podstawowym składzie, a trzykrotnie dołączając do nowych kolegów z ławki.
Póki co nie można powiedzieć, żeby „cudowne dziecko” potwierdziło swoją wartość. Zarówno forma zespołu, jak i Norwega nie zachwyca – od przyjścia Martina „Duma Fryzji” wygrała tylko dwukrotnie, dokładając do tego remis i aż cztery porażki. Być może przełomowym okaże się ostatni mecz z Rodą JC. Heerenveen wygrało 3:0, a osiemnastolatek zanotował swoją pierwszą asystę. Jednak nie o tym jest ostatnimi czasy głośno.
Odegaard wykazuje inny talent (o ile można to tak nazwać). Rywale mają bowiem wyjątkową słabość do polowania na jego nogi. W odstępie niespełna dwóch tygodni, sędziowie po faulach na nim pokazali aż dwie bezpośrednie czerwone kartki. Pierwsza taka przytrafiła się 5 lutego rywalom z Utrechtu, w czwartym występie Norwega. Kolejna to ostatni wspomniany mecz z Rodą.
O ile w pierwszym przypadku rywal wyleciał z boiska pod koniec meczu, gdy jego drużyna prowadziła i dowiozła zwycięstwo, o tyle druga miała duże znaczenie. Zawodnicy drużyny z Kerkrade od 54. minuty musieli radzić sobie w dziesiątkę, co jednak nie do końca im się udało – po pięciu minutach stracili pierwszą bramkę, a dwie kolejne w 89. i 90. minucie spotkania. Efekt? Wspomniana wygrana 3:0 i utrzymanie się Heerenveen w grupie drużyn walczących o awans do Ligi Europy.
Jak widać, poza niezłą grą można pomagać swojemu zespołowi także w inny sposób. Trudno przypuszczać, żeby rywale celowo ostrzej traktowali Martina, chcąc „pokazać utalentowanemu gnojkowi, kto tutaj rządzi”. Jednak trzeba przyznać, że dwa takie zdarzenia w niedługim odstępie czasu to dość niecodzienna sytuacja. Odegaard w Holandii spędzi jeszcze – o ile Real nie ściągnie go wcześniej – ponad rok. Okres wypożyczenia nastolatka kończy się w czerwcu 2018 roku.