Rozmowy Barcelony z Liverpoolem na temat transferu Coutinho zatrzymały się w martwym punkcie. Dlatego też pojawiły się nowe alternatywy. Jedną z nich jest Mesut Oezil, o czym informują hiszpańskie media. Dlaczego ten projekt nie ma sensu?
Reprezentant Niemiec będzie jednym z najbardziej łakomych kąsków styczniowego okna transferowego. Z końcem czerwca zawodnikowi Arsenalu kończy się kontrakt z klubem i już na początku roku swoje działa w walce o zawodnika powinno wytoczyć kilka klubów. Najgłośniej mówiło się o Manchesterze United – tam współpracowałby z dawnym znajomym z Realu – Jose Mourinho. Kończący się kontrakt według różnych portali chcą wykorzystać również choćby Inter czy Atletico Madryt. Jeśli jednak można wierzyć doniesieniom, liderem tego wyścigu zbrojeń jest Barcelona…
Należy wspomnieć, że zanim Oezil trafił do Madrytu, deklarował, iż jest kibicem… „Dumy Katalonii”. Po transferze do „Królewskich” zmienił jednak zdanie i zaczął chlubić stołeczny klub, poniekąd wypierając się słów, które wypowiedział w jednym z wywiadów jeszcze jako piłkarz Werderu. Zwróćmy jednak uwagę na to, że czas spędzony w Hiszpanii był najlepszym w karierze dla reprezentanta Niemiec. Przez trzy lata zanotował aż… 81 asyst. Dodając do tego 27 ligowych bramek, otrzymujemy takie statystyki, jakimi nie mógłby się pochwalić nawet po kolejnych dwóch sezonach w Arsenalu (łącznie sześciu). Na podstawie liczb można więc ocenić, że Oezil czuł się na boiskach La Liga jak ryba w wodzie. W ostatnim sezonie przygody z Realem zaczęły być jednak widoczne mankamenty zawodnika.
Zawodnik Arsenalu jest skuteczny w ofensywie, aczkolwiek absolutnie nie przydaje się w grze na własnej połowie – te słowa są powtarzane jak mantra przez ekspertów z całego świata. I nie da się ukryć, jest w tym sporo racji. Barcelona potrzebuje na pozycji ofensywnego pomocnika zwrotnego piłkarza, który w razie potrzeby mógłby się cofnąć na własną połowę. Wiadomo, że Lionel Messi i Luis Suarez nie pokonują ogromnych dystansów w czasie meczu, coraz mniej biega również Andres Iniesta, którego wiek jest coraz bardziej odczuwalny. Kolejny statyczny zawodnik na boisku może nie robiłby różnicy w meczach ligowych przeciwko Las Palmas, aczkolwiek w Lidze Mistrzów mógłby być widoczny. Barcelona potrzebuje piłkarza bardziej mobilnego (wciąż nie wiemy, jak sprawdzi się Dembele…).
Jeszcze kilka lat temu Barcelona mogłaby poważnie pomyśleć o pozyskaniu reprezentanta Niemiec, choćby ze względu na kreatywność na boisku. Zawodnik jednak nie pasuje do taktyki Ernesto Valverde. Może zanotowałby wiele asyst przy trafieniach Messiego, ale mógłby mieć problemy z szybkością rozgrywania piłki.
Minusem zawodnika może być również charakter. Zarówno w Realu, jak i Arsenalu nie zgadzając się z decyzjami trenerów, reagował słabszą grą. A w Barcelonie musiałby pogodzić się z tym, że będzie w cieniu kilku zawodników i gorsza dyspozycja mogłaby sprawić, że od razu trafi na ławkę. Potem doszłyby do tego konflikty w zespole. Messi nie chciałby dostosowywać się do Oezila, zresztą to samo w sobie brzmi jak abstrakcja.
Oczywiście należy podkreślić, że Oezil ma swoje zalety. Znakomita technika, doskonałe warunki fizyczne i – przede wszystkim – doświadczenie. Poza tym jest niewątpliwie na wyższym poziomie niż Gerard Deulofeu i Denis Suarez. To chyba jednak nie wystarczy, by znaleźć wspólny język z Messim. Trudno przypuszczać, by zawodnicy charakterologicznie mogli się dopasować.