Spełnione marzenie o grze z Messim, całowanie herbu Barcelony, naturalne namaszczenie na przyszłego lidera klubu. Właśnie tak miała wyglądać kariera Brazylijczyka, jednak pieniądze i chęć bycia na piedestale sprawiły, że Neymar wylądował w Paryżu, który rozczarował go pod wieloma względami. Teraz wiadomo już, że – jak większość piłkarzy z Kraju Kawy – gwiazdor PSG raczej nie będzie legendą żadnego klubu, jeśli dalej będzie skakał z kwiatka na kwiatek. W grze jest jednak jeden bardzo urodziwy kwiat, przyciągający swoim zapachem jak żaden inny…
Mowa oczywiście o Realu Madryt, będącym dla wielu zawodników szczytem marzeń i miejscem, w którym chce się grać, zarabiać i zdobywać trofea. „Królewscy” od lat znani są z posiadania w swoich szeregach wielu galaktycznych zawodników. Działania Pereza na początku obecnego stulecia zresztą dało im właśnie taki przydomek. Neymar po uświadomieniu sobie, że PSG jednak nie jest tym, na co liczył, intensywnie myśli o dołączeniu do Realu. Klubu, który czeka mała przebudowa, a w którym niedługo może przejąć pałeczkę po Cristiano Ronaldo.
Francuski dziennik Liberation: Neymar senior spotkał się 24 kwietnia z Pinim i poprosił go o znalezienie sposobu do wytransferowania jego syna z PSG. Według Francuzów jedyny klubem wartym uwagi ma być Real. pic.twitter.com/KGoXot3Uec
— Maciej Wiśniewski (@maciek19911) May 10, 2018
Wiadomo jednak, że chcieć, to nie zawsze móc. Ogromne pieniądze, które paryżanie zapłacili Barcelonie, nie ułatwiają negocjacji, a potencjalny chętny musi się liczyć z tym, że mistrz Francji chce na Brazylijczyku jeszcze zarobić. Transferowe kwoty z roku na rok skaczą do coraz bardziej niewiarygodnych sum, a w tym przypadku trójka i osiem zer to całkiem realna kwota. Choć nie wiadomo jak bogaty byłby któryś klub, musi się liczyć z FFP. Po prostu nie można wydawać ile się chce, nie zarabiając przy tym określonej kwoty. I tu zaczynają się schody.
300 milionów euro, o które rozchodzi się cała sprawa, nie byłyby dla Florentino Pereza czymś szczególnie odstraszającym. Obecnie po prostu trzeba płacić dużo, tym bardziej, jeśli mowa o zawodniku, który niedługo powinien bić się o niejedną Złotą Piłkę. Problemem jest jednak zredukowanie takiego wydatku, na który – według przypuszczeń – Real musiałby poświęcić… piątkę swoich graczy.
W Katalonii na 200% zostawał. 😀
— Piotr Michalak (@Piciasso) May 10, 2018
Według „Don Balon” finaliści tegorocznej Ligi Mistrzów zdecydowali, że postarają się sprzedać Garetha Bale’a, Karima Benzemę, Daniego Ceballosa, Matteo Kovacicia oraz Jesusa Vallejo. Na wspomnianych zawodnikach Real chciałby zarobić około 200 milionów, co znacznie zrównoważyłoby czekający ogromny wydatek idącą za tym pensję. Oddanie zawodników rezerwowych/będących pod formą długi czas/niepasujących do zespołu, by pozyskać zawodnika światowego topu? Brzmi całkiem rozsądnie.
Jeśli gotówki byłoby wciąż mało, dużo mówi się również o zainteresowaniu Manchesteru United osobą Raphaela Varane’a, za którego Jose Mourinho byłby skłonny wyłożyć 70 milionów. Obrońca jest jednak dla „Królewskich” ważnym ogniwem, więc oddanie go musiałoby być absolutną ostatecznością. Jak myślicie, czy powrót Neymara do La Liga jest w ogóle możliwy i czy Real powinien w tym celu poświęcać tylu zawodników?