Co prawda we Włoszech, podobnie jak w większości zakątków świata, powoli zaczyna narastać gorączka zbliżających się zmagań mundialowych, to jednak wciąż nie wszystko jest jeszcze jasne na krajowym podwórku.
Tydzień temu skupiłem się na analizie szans konkretnych zespołów na reprezentowanie Italii w Lidze Europy oraz na tym, kogo, z większym bądź mniejszym bólem, pożegnać z Serie A musieć będziemy. Teraz wiemy już, że do zaplecza elity i do rywalizacji nie z Chiellinim, Benatią czy Albiolem, lecz piłkarzami pokroju Thiago Cionka skazani zostali zawodnicy Catanii, Bolonii i Livorno. Chyba nie ma powodu, by specjalnie ich żałować, wszak największe perełki z tych drużyn-maruderów wyssane zostaną przez zacierające już ręce kluby z wyższej półki. Kogo ciekawego mogą wyłowić? Bramkostrzelnego napastnika Paulinho (Livorno), bolońskich Greków: Kone i Christodoulopoulosa czy też błyskotliwego Barrientosa z Catanii.
Aktualizacji wymaga przedstawienie przebiegu walki o Ligę Europy. Poza Fiorentiną, pewny awans do tych rozgrywek ma już również Inter, po przekonywującej (tylko w pierwszej połowie) wygranej z Lazio. W grze pozostał jeszcze jeden fant oznaczający miejsce dające przepustkę do Europy. Swoje losy w garści mają Torino, Parma, Milan i Hellas. Tak wygląda w skrócie sytuacja przed ostatnią kolejką:
6. Torino 56 pkt, Fiorentina (W)
—————————————–
7. Parma 55 pkt, Livorno (D)
8. Milan 54 pkt, Sassuolo (D)
9. Hellas 54 pkt, Napoli (W)
W mojej poprzedniej analizie szóstą lokatę uznałem za łup, który miedzy sobą rozdzielą Milan i Parma. „Rossoneri” pokusili się jednak o to, by po raz kolejny przypomnieć swoim fanom, że w tym sezonie nie mają co liczyć na dłuższe chwile radości. Tym razem wrócili na tarczy z Bergamo, przegrywając z niegrającą już o nic Atalantą. Na ich szczęście Torino nie poradziło sobie z Parmą, pozostawiając całą rywalizację nierozstrzygniętą. Czy drużyna Kamila Glika ponownie nie wykorzysta szansy, mając wszystko we własnych rękach? Florencja to teren niezwykle trudny, ale piłkarze „Fiołków” mogą już być myślami przy mundialu/wakacjach. W tym meczu nie zagra jednak as zespołu Giampiero Ventury – Ciro Immobile. Prawdopodobny zwycięzca klasyfikacji strzelców Serie A nie popisał się w poprzedniej kolejce, dostając dwie żółte kartki (za lekką szarpaninę po faulu rywala i za symulację rzutu karnego). W pełni sił i chęci pokazania się trenerowi kadry jest za to Alessio Cerci. To w nim fani „Toro” będą upatrywać swojej szansy. No i w tym, by Kamil Glik nie rozdawał takich prezentom rywalom, jak w meczu przed tygodniem, gdy został wybrany najgorszym zawodnikiem spotkania. Wydaje się, że wszystko zależy tylko i wyłącznie od tego, czy Torino wzniesie się na szczyty swoich możliwości i ogra Fiorentinę. Parma i Milan raczej nie powinny mieć problemów z ograniem przyjeżdżających na wycieczki ekipami odpowiednio Livorno i Sassuolo. Hellas z kolei chyba myśli już tylko o tym, by pomóc Luce Toniemu w dogonieniu dorobku bramkowego Immobile. W Neapolu nie będzie jednak o to łatwo.
Wciąż głodny kolejnych rekordów jest za to Juventus. Starcie „Starej Damy” z Cagliari może nie zapowiadać się wybitnie fascynująco ze względu na pozycje obu drużyn w tabeli oraz braku potencjalnych zmian w tym zakresie, jednak „Bianconeri” z pewnością nie odpuszczą tego pojedynku. Mając na koncie aż 99 punktów, co już jest rekordem ligi, nikt nie wyobraża sobie, by można było wypuścić z rąk tak dogodną okazję do osiągnięcia „setki”. Na następną taką sposobność będzie trzeba prawdopodobnie poczekać, i to dość długo.
Z większym bądź mniejszym zainteresowaniem można również przyjrzeć się kolejnej, jakby nie patrzeć, istotnej kwestii. Mianowicie kto zastąpi tegorocznych spadkowiczów w Serie A? Odpowiedź jest bardzo prosta, ale jedynie w jednej trzeciej. Z ogromną łatwością całą drugoligową konkurencję zdystansowało Palermo dowodzone przez Giuseppe Iachiniego, który po zaledwie kilku pierwszych kolejkach zastąpił na pozycji trenera Gennaro Gattuso. W szeregach ekipy „Rosanero” nie brakuje nazwisk, które błyszczeć powinny także z trudniejszymi przeciwnikami. Wystarczy wspomnieć o Abelu Hernandezie, Kyle’u Laffertym, Paulo Dybali, czy też Stefano Sorrentino. Drugie miejsce prawdopodobnie powinno zająć toskańskie Empoli, dla którego smak Serie A również nie jest w żadnym wypadku obcy. Co ciekawe, w tym zespole specami od bronienia dostępu do bramki są młodzi (19-letni stoper Daniele Rugani!), podczas gdy w ataku prym wiodą weterani: Maccarone i Tavano. O ile drugie miejsce dla Empoli wciąż pozostaje pod sporym znakiem zapytania, o tyle zagadka, kto zgarnie trzecią i ostatnią przepustkę do Serie A, jest w tym momencie absolutnie nierozwiązywalna. Ze względu na nowatorskie przepisy, po zakończeniu regularnych rozgrywek rozpisana zostanie drabinka play-off. W szranki staną najprawdopodobniej zespoły z miejsc 3-8. Ponieważ tabela jest w tych okolicach nadzwyczaj spłaszczona, szanse na awans do dodatkowych barażów ma wciąż nawet dwunaste w tabeli sycylijskie Trapani. W niezłej pozycji wyjściowej jest ekipa Thiago Cionka Modena, która po wygranej nad Brescią (mecz rozgrywany dokładnie równolegle do meczu Niemcy – Polska w Hamburgu) usadowiła się na piątej lokacie. W Serie B wciąż zatem wiele rzeczy pozostaje do rozstrzygnięcia, a do rozegrania są jeszcze trzy serie gier.
/Paweł Gawron, @pablo_zzp/