Podsumowanie spotkań w Lidze Mistrzów

Chyba rzeczywiście każdy utwierdził się w przekonaniu, że Liga Mistrzów to po prostu jazda obowiązkowa dla każdego fana piłki nożnej. Emocji nie zabrakło w teoretycznie mniej ciekawych meczach, a hity takie jak: Borussia – Arsenal, Bayern – Manchester City już dziś mogłyby odbyć się w finale i pewnie jeszcze długo będą analizowane przez ekspertów i kibiców. W 16 pojedynkach padło aż 41 bramek co daje średnią 2,56 goli na mecz. Jak spisały się poszczególne drużyny?

WTOREK

Benfica Lizbona 0:2 Zenit St. Petersburg
Od początku ten mecz ewidentnie nie ułożył się Benfice – podopieczni Jorge Jesusa fatalnie weszli w to spotkanie tracąc bramkę już w 5. minucie. W tym też jednak spora zasługa gości, bo tak grającego Zenitu w Lidze Mistrzów kibice już dawno nie widzieli. Czerwona kartka dla Artura w 18. minucie chyba ostatecznie podcięła „Orłom” skrzydła. Po bramce Witsela spotkanie nie było już tak porywające, a piłkarze Villasa-Boasa bezpiecznie kontrolowali przebieg meczu.

Borussia 2:0 Arsenal
Kapitalne spotkanie, ale głównie za sprawą Borussi. To, co wyczyniali piłkarze z Zagłębia Ruhry było po prostu kwintesencją futbolu. Wspaniałe akcje, dużo walki, ale przede wszystkim fantastyczne przygotowanie kondycyjne i mentalne. Z tak agresywnym pressingiem Arsenal kompletnie nie potrafił sobie poradzić i wydawało się, że piłkarzy w żółto-czarnych strojach jest nie 11, a co najmniej 16/17. Zawiodła po raz kolejny defensywa gości, ale też trzeba oddać, że koledzy z przednich formacji nie pomagali swoim obrońcom, bo tracili piłkę w absurdalnych sytuacjach, narażając zespół na stratę gola. Mesut Oezil po raz kolejny był kompletnie niewidoczny, Welbeck nie potrafił przyjąć piłki, a Arteta zaliczył kolejny bezbarwny występ.

Po przeciwnej stronie świetne zawody rozegrał duet Immobile-Aubameyang. Włoch przez wielu był już wysyłany na ławkę rezerwowych, a fani Borussi woleli oglądać popisy Ramosa, ale w tym spotkaniu były zawodnik Torino udowodnił, że drzemie w nim spory potencjał.

Galatasaray 1:1 Anderlecht
Oj, rozczarował Galatasaray i to bardzo. Turcy są przecież w grupie z Arsenalem i Borussią i co jak co, ale akurat z Anderlechtem muszą zdobyć komplet punktów jeśli chcą marzyć o awansie. Tymczasem kompletnie nie umieli sforsować szczelnej defensywy ekipy z Brukseli. Generalnie dobrze, że nie było to spotkanie transmitowane w polskiej telewizji, bo emocji nie było zbyt wiele…

Juventus 2:0 Malmoe
Malmoe to bardzo niewygodny przeciwnik i może napsuć sporo krwi innym drużynom w swojej grupie. W starciu z Juventusem wcale nie był bez szans i grał bardzo mądrze, a Włosi nie umieli wejść z piłką w pole karne rywali. Próbowali więc grać na skrzydła, częściej do Lichtsteinera, ale wrzutki też nie przynosiły rezultatu. W pewnym momencie „Stara Dama” wygrała po prostu umiejętnościami – indywidualnymi popisami Carlosa Teveza. Malmoe na pewno bardziej niż porażki żałuje straty swojego kapitana – bez Rosenberga może być w kolejnych meczach niezwykle trudno…

Dobrze wypadł za to Szymon Marciniak, który popełnił może jeden błąd przy spalonym, ale oprócz tego gwizdał bardzo pewnie i sprawiedliwie. Oby teraz nie obniżył formy na mecz Wisły z Legią.

Liverpool 2:1 Ludogorets Razgrad
Podobny przypadek co Juventusu, z tym, że Bułgarzy odważniej kontrowali swoich rywali i w końcu wyrównali. Jak się potem okazało, na krótko, bo w doliczonym czasie gry faulowali w polu karnym, a bramkę z rzutu karnego zdobył niezawodny Steven Gerrard. Zespół z Anglii powoli rozkręca się w tym sezonie i póki co jego gra nie wygląda olśniewająco. Momentami irytował Balotelli, ale potem jedną akcją, jednym dotknięciem piłki udowadniał, że jest wielkim graczem. Nowym Suarezem na pewno jednak nie jest…

Monaco 1:0 Bayer Leverkusen
Wszyscy już zdążyli pogrzebać Monaco, tymczasem Francuzi, choć zagrali słabiej od swoich rywali, zdobyli trzy punkty. Co ciekawe, oddali w całym spotkaniu tylko jeden celny strzał i jak się potem okazało, było to złota bramka. Jej autorem trochę zapomniany na salonach Joao Moutinho. W Bayerze gorzej funkcjonowała nie lewa strona z Boenischem, a prawa z Bellarabim i Jedvajem, którzy do tej pory grali w Bundeslidze bardzo dobrze. Generalnie to bardziej „Aptekarze” zawiedli niż Monaco zagrało ponad stan.

Olympiakos Ateny 3:2 Atletico Madryt
Duuża niespodzianka, choć przecież mistrzowie Grecji już w zeszłym sezonie udowadniali, że w Lidze Mistrzów nie boją się nikogo. Tym razem ich łupem padł finalista ubiegłorocznej edycji. Atletico popełniało zadziwiająco dużo błędów i zagrało chyba najsłabszy mecz od wielu miesięcy. Właściwie nic nie funkcjonowało tak jak w ostatnich meczach, a obrońcy przy pierwszych dwóch bramkach zostali ograni w dziecinnie łatwy sposób.

Olympiakosowi bardzo pomogło przyjście Erica Abidala. Przy nim cała linia obrony wygląda bardzo dobrze. Do tego wreszcie przebudził się Ibrahim Afellay – tak, tak, to ten z Barcelony, a klasą samą w sobie był Kostas Mitroglou. Trzeba przyznać, że jeżeli Greków ominą kontuzje to będą groźnym rywalem dla Juventusu i Atletico w kontekście 1.8 finału.

Real Madryt 5:1 Basel
Basel to solidna drużyna, która na pewno jeszcze udowodni swoją wartość, ale w tym spotkaniu po prostu nie miała nic do powiedzenia. Zawsze o jedno tempo za wolna, a do tego cała drużyna popełniała masę błędów indywidualnych. Nawet tak doświadczony stoper jak Walter Samuel był ogrywany jak dziecko.

Jeśli chodzi o Real to za wcześnie by mówić, że to koniec kryzysu w drużynie. Było kilka akcji zapierających dech w piersi, wreszcie świetnie zaczął grać James Rodriguez, ale gdy Basel wychodził trochę wyżej to „Królewscy” wcale nie byli tacy pewni swego.

 

ŚRODA

Ajax 1:1 PSG
Potwierdziły się obawy o wyjazdową formę PSG. Paryżanie niemrawo zaczęli ten sezon, a największe gwiazdy Laurenta Blanca są na razie w średniej formie. Na pewno największym wydarzeniem był powrót do Amsterdamu Zlatan Ibrahimovicia. Kibice zresztą po królewsku przywitali swojego ulubieńca i kto wie, może za kilka lat „Ibra” wróci do Ajaxu.

Póki co o miejsce w ataku walczy Arkadiusz Milik. Wczoraj zameldował się na murawie na ostatnie dzisięć minut. Był cztery razu przy piłce, ale nie oddał żadnego strzału na bramkę Sirigu. Ajax może być zadowolony z tego co pokazał, a kolejne drużyny muszą uważać zwłaszcza na stałe fragmenty gry Holendrów.

AS Roma 5:1 CSKA Moskwa
Chyba mało kto spodziewał się takiego pogromu w Rzymie. Na papierze są to jednak dość wyrównane drużyny, a na obronę CSKA trzeba jeszcze dodać, że występuje w jej szeregach kilku niezłych obcokrajowców, np. Doumbia, Fernandes, a do tego wielu reprezentantów Rosji i naprawdę takiemu zespołowi nie wypada przegrywać w takich rozmiarach.

Przede wszystkim jednak brawa należą się Romie, bo to ona od pierwszych minut potrafiła narzucić swój styl, a także zaprezentowała kilka akcji na poziomie światowym. Znów zeszły się drogi Rudiego Garcii i Gervinho i znów reprezentant WKS-u jest prawdziwym liderem swojej drużyny.

Athletic Bilbao 0:0 Szachtar Donieck
Pomimo problemów na Ukrainie Szachtar dzielnie stawił czoła Baskom. Wyrównany mecz, a często to nawet goście byli bardziej aktywni. Ahtletic zagrał trochę lepiej niż na Camp Nou, ale i tak starczyło to tylko na zdobycie jednego punktu.

Barcelona 1:0 APOEL 
Tylko 1:0, ale to raczej efekt zlekceważenia rywali niż jakiegoś regresu formy. Zwłaszcza druga linia była zestawiona dość nietypowo, ale Luis Enrique już kilka razy pokazał, że nie boi się zmian. Ciekawie rozwija się rywalizacja bramkarzy w Barcelonie. Po 270 minutach z czystym kontem, Claudio Bravo musiał ustąpić młodszemu Ter-Stegenowi. Niemiec poradził sobie jednak znakomicie, a kilka razy APOEL zapędził się pod pole karne „Blaugrany”. Wreszcie swoją szansę otrzymał też Xavi, ale doświadczony pomocnik nie miał większego wpływu na poczynania kolegów.

APOEL trafił do trudnej grupy i chyba każdy punkt będzie dla niego sukcesem. Z Barceloną nie zagrał tragicznie i na pewno w rewanżu – przy fanatycznym dopingu swoich kibiców, powalczy choćby o punkt.

Bayern Monachium 1:0 Manchester City
Kolejny wielki hit, który był szlagierem nie tylko z nazwy. Świetne spotkanie, na bardzo wysokim poziomie taktycznym, ale przy okazji bardzo dynamiczne, z wieloma sytuacjami. Guardiola chyba za bardzo kombinował, bo widać, że częste zmiany pozycji nie wpływają na niektórych piłkarzy najlepiej.

Jeśli chodzi o Roberta Lewandowskiego to Polak zagrał dobre spotkanie, choć Bild i inne tabloidy i tak ocenią go pewnie słabo. „Lewy” najbliżej zdobycia gola był jeszcze w pierwszej połowie, kiedy to chciał zmylić Joe Harta, ale trafił tylko w boczną siatkę.

To głównie zasługa angielskiego golkipera, który rozegrał kapitalne zawody. Kilka razy obronił bardzo niewygodne strzały, czym chyba na dłuższy czas zamknął usta swoim licznym krytykom. Jego koledzy grali nieźle, ale za mało z tej „nieźlości” wynikało, bo poszczególne akcje nie kończyły się strzałami na bramkę. „Obywatele” mogli spokojnie zresztą dowieźć remis do końca i tylko chwila nieuwagi spowodowała, że Boateng miał bardzo dużo miejsca.

Chelsea Londyn 1:1 Shalke o4 Gelsenkirchen
Kolejna duża niespodzianka. Być może w zeszłym sezonie ten remis inaczej zostałby odebrany, ale nie w tym, kiedy to Chelsea miażdży rywali w lidze. „Niebiescy” przeważali, stwarzali sobie sytuacje, bardzo pokazać chciał się Didier Drogba, ale co z tego, kiedy czasem tak się zapędzali do przodu, że tyły nie były odpowiednio zabezpieczone. Remis jednak jak najbardziej sprawiedliwy i cieszy, że los oddał Shalke to co zabrał przy pierwszej bramce. Przecież faul był oczywisty…

FC Porto 6:0 BATE Borysów
Dziecinnie łatwo Portugalczycy wygrali z mistrzem Białorusi. Właściwie zagrali chyba na 70%, a i tak wyglądało to jak starcie zespołu z okręgówki z potęgą europejskiej piłki. Porto zwyciężyło jednak po raz kolejny już w letnim okienku, bo sprowadzenie z Granady Brahimiego, Adriana z Atletico, czy Tello z Barcelony było strzałem w dziesiątkę i znów „Smoki” pokazały innym jak należy robić biznes w futbolu.

Natomiast BATE zagrało na każdej płaszczyźnie fatalnie. Nawet bramkarz Chernik wyglądał jakby bronił po ostrej balandze. Białorusini trafili do dość wyrównanej grupy, ale jeżeli nie wrócą do sposobu gry sprzed kilku lat to nie mają czego szukać w Lidze Mistrzów, bo przy takiej formie nie wypromują nawet żadnego gracza na sprzedaż nie myśląc już o awansie do następnej fazy.

NK Maribor 1:1 Sporting Lizbona
Nudny mecz i w sumie gdyby nie końcówka to w ogóle szkoda czasu na takie spotkania. Wyróżnić można jednak dwóch piłkarzy: Tavaresa z Mariboru i Naniego ze Sportingu. Portugalczyk wrócił do ojczyzny po niezbyt udanym okresie w Manchesterze United i od początku starał się wziąć grę na swoje barki. W 80. minucie wreszcie udało mu się trafić do bramki, ale jego wysiłek zniweczyli koledzy z obrony, którzy po serii kopnięć w czoło pozwolili wejść Zahoviciowi w pole karne i strzelić nie do obrony.

How to buy cheap designer clothes
hd porn into a

New York Fashion Week Spring 2011 handbags
girl meets world As is standard practice for a Nightjar driven menu

RadicalRecycks turns trash into treasure
how to lose weight fast Watching several kids watch this show this weekend at my house

How to Make Fashion Corsets
quick weight loss the consumer is the key at this point to the economic recovery

when You’re Walking Around in Christian Shoes
snooki weight loss Where These 2 Department Stores Are Heading

Four Productivity Improvement Tips To Make You A Better Real Estate Investor
miranda lambert weight loss If you don’t have fit

Get Educated About Diamonds and Save Money
christina aguilera weight loss how to build a fashion homepage for free

Dolce and Gabbana Light Blue
weight loss tips It an interesting style and would make for great casual wear

Komentarze

komentarzy