Andre Villas-Boas od grudnia pozostaje na bezrobociu i choć bieda póki co nie zagląda młodemu szkoleniowcowi do garnka, to kolejne miesiące bezczynnego leżenia z pewnością nie dostarczają mu satysfakcji. Przebieg kariery szkoleniowca rodem z Portugalii z pewnością nie należy do typowych. Przypomnijmy: AVB w wieku szesnastu lat sporządził specjalny raport, w którym wytknął samemu Sir Bobby’emu Robsonowi błędy w prowadzeniu drużyny FC Porto. Śmiałe posunięcie? Do odważnych świat należy – brytyjski szkoleniowiec momentalnie dostrzegł w nastolatku niezwykły szkoleniowy talent i postanowił… włączyć go do sztabu szkoleniowego klubu z Estadio Dragao. Mało tego, załatwił swojemu podopiecznemu staże na wyspach, między innymi w Ipswich Town. Rok później Villas-Boas legitymował się już licencją UEFA C, a w wieku 23 lat… został selekcjonerem reprezentacji Brytyjskich Wysp Dziewiczych. Kolejny milowy krok do przodu, zaliczył Andre pod skrzydłami poznanego w Porto Jose Mourinho, któremu asystował najpierw na ławce „Smoków”, a następnie w Chelsea oraz Interze. W 2009 roku nadszedł dla Portugalczyka czas samodzielności: pierwszym egzaminem stała się praca w roli pierwszego trenera niewielkiej Academica Coimbra. Dalszą część historii znacie doskonale: objęcie FC Porto, niesamowity sukces w pierwszym sezonie pracy i błyskawiczny transfer na Wyspy, gdzie za sterami Chelsea i Tottenhamu Andre przełknął niejedną gorzką pigułkę, przechodząc przy okazji prawdziwą, brytyjską szkołę życia.
Kariera Villasa-Boasa to prawdziwy roller-coaster, jeżeli więc sądziliście, że Portugalczyk długo pozostanie na bezrobociu… Cóż, wybijcie to sobie z głowy. Tak się składa, że po kilku owocnych latach (między innymi dwa Mistrzostwa Rosji), pracę w Zenicie Sankt-Petersburg stracił Włoch, Luciano Spaletti. Stery nad zespołem tymczasowo przejął były zawodnik klubu, Siergiej Siemak, jednak Rosjanin nie ma szans na pozostanie stałym trenerem „Zenitczyków”, chociażby ze względów formalnych – brak licencji UEFA Pro.
Władze potentata ze wschodu sprawy tego typu lubią załatwiać szybko i efektownie. Jak poinformował Gianluca Di Marzio (stacja Sky Italia), Zenit wystosował właśnie intratną ofertę czteroletniego kontraktu dla bohatera naszego tekstu. Villas-Boas w Rosji miałby wyciągnąć Zenit z kryzysu, a w przyszłości doprowadzić klub do sukcesów także na arenie europejskiej. Obecny sezon wydaje się przegrany, między innymi za sprawą Roberta Lewandowskiego (Zenit przegrał z Borussią w pierwszym meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów). Czy Andre zostanie szkoleniowcem Zenita? Naszym zdaniem szansa na takie rozwiązanie jest ogromna – po pierwsze, wyzwania to coś, co Villas-Boas lubi w swojej pracy najbardziej. Po drugie, wiadomo – „kasa, misiu, kasa”, a po trzecie… – Chciałbym być trenerem w innych ligach i poznać różne kraje. Jestem już w kontakcie z różnymi klubami i z pewnością zasiądę na ławce trenerskiej już w czerwcu, jeśli nie wcześniej. Takie mam plany – stwierdził niedawno Andre.
/Maciek Jarosz/