Quo vadis Barca?

Obóz kataloński w ostatnim czasie jest stabilny jak tafla wody w szklance niesionej przez chorego na Parkinsona. Najpierw informacje o niepewnym losie „Taty” Martino, później wiadomość o zakończeniu kariery przez Puyola, jakby tego było mało pojawiły się plotki o tym, iż po sezonie Alexis ma odejść do Juve, a na dobicie blamaż w Valladolid. Co się dzieje z tym „samograjem”? Jaką drogę obierze w dniu próby? Quo Vadis…

w kwestii mistera – czy ma nim być Martino, na którego temat pojawia się coraz więcej nieprzychylnych opinii, czy może ktoś nowy? „Tacie” zarzuca się z dnia na dzień więcej niedociągnięć. Sam go broniłem, chciałem dać mu czas i pole do działania, ale powoli zaczynam dochodzić do wniosku, że to był zbyt duży przeskok w zbyt krótkim czasie. W tak wielkiej korporacji jaką jest Barcelona nie można działać tak samo jak w małym argentyńskim klubie, nie ten hajs i prestiż. Dla Martino piłka to szczęście i pasja, nie potrafi się odnaleźć w świecie wielkich sum, gdzie ta gra to wielki biznes, który szybko zabija w człowieku radość z gry i nastawia go na zyski. Na meczach nie widać w nim charyzmy, stoi nieruchomo przy linii podobnie jak Tito, nie pokrzykuje, nie motywuje, biernie się przygląda, jakby za karę. Jeden z publicystów Mundo Deportivo zarzucił, iż Barcelona nie trenuje tak jak powinna. Gerardo stoi przy linii jak posąg, piłkarze trenują na żenująco niskim poziomie, który dziwi nawet zawodników z młodzieżowych sekcji. Więc może Argentyńczyk nie jest najlepszym wyborem dla Barcy? Media kolejny raz mówią o AVB czy Bielsie, na horyzoncie pojawił się również nowy kandydat, Frank De Boer. Szkoleniowiec Ajaxu i były zawodnik Barcelony radzi sobie całkiem nieźle w Holandii, obecnie jego zespół prowadzi w tabeli z 6 punktową przewagą nad drugim Vitesse. Ale do głowy przyszedł mi inny dość szalony pomysł. Puyol kończy karierę, Xavi też już swoje lata ma na karku i często już brakuje mu zdrowia więc…postawić na tę dwójkę jako duet trenerski! Są argumenty przemawiające za tym – oni znają ten zespół i widzą od środka co trzeba zmienić, podczas choroby Tito ustalili taktykę na mecz z Milanem co wyszło im wręcz wzorowo. A co do Milanu, u nich taka opcja zadziałała bardzo dobrze, więc czemu inaczej ma być w Barcelonie? Dróg jest wiele, czy każda dobra nie wiem. Quo vadis…

w sprawie polityki transferowej. Ucieszył mnie i jednocześnie zaniepokoił transfer młodego Chorwata. Halilovic to chłopak z papierami na wielkie granie, ale przecież mamy Rafinhę czy Deulofeu, którzy na wypożyczalniach robią furorę i chyba tylko w Barcelonie tego nie widzą. Pojawiły się również informacje o zainteresowaniu Mullerem czy Vidalem. Tacy zawodnicy raczej nie kosztują groszy i sprowadzani są do pierwszego zespołu, więc powoli zostanie załamywana zasada oparcia drużyny o wychowanków. Nie twierdzę, że jest to złe, może nawet Barcelona w końcu potrzebuje dość mocnej odmiany, żeby ustabilizować swoją formę. Kolejny raz trzeba podjąć decyzję. Quo Vadis…

w sprawie prezydenta. Neymar Gate pochłonęła polityczne istnienie Sandro Rsella, którego miejsce zajął Bartomeu. Jednak niektórzy socios nie uznają władzy nowego prezydenta i domagają się wyborów. Czy Barcelonie potrzebne jest jeszcze większe zamieszanie niż jest teraz? Nowy przywódca wydaje się być dość rozsądnym facetem, wszystkie najważniejsze sprawy chce podejmować wspólnie z uprawnionymi do głosowania kibicami. Zostaje też kwestia stadionu, czy budować nowy, czy remontować? Decyzje zostaną podjęte w najbliższym czasie, a na dzisiaj stawiamy inne pytanie – Quo Vadis Barca?

/Piotr Baleja/

Komentarze

komentarzy