Kolo Toure, doświadczony 35-letni obrońca, który ma za sobą grę w trzech gigantach angielskiej Premier League (Arsenal, Manchester City, Liverpool), zjawił się wczoraj w Glasgow, aby przejść badania medyczne. Piłkarz doskonale znający się z Brendanem Rodgersem z pracy w Liverpoolu, ma być gotowy do gry już w środowym starciu eliminacyjnym do Ligi Mistrzów z Astaną. Wczoraj zawodnik z wysokości trybun obserwował starcie Celticu z Leicester City (1:1). Według naszej wiedzy, obrońca już złożył podpis na kontakcie z mistrzem Szkocji. Kolejny w drodze po podpis ma czekać Scott Sinclair.
Wychowanek ASEC Abidżan miałby w środku obrony zastąpić ciągle zawodzącego Efe Ambrose, który podobno jest bliski opuszczenia ekipy mistrzów Szkocji. Mający na swoim koncie 118 występów w reprezentacji Wybrzeża Kości Słoniowej oraz ponad 350 spotkań w Premier League piłkarz z całą pewnością może okazać się solidnym wzmocnieniem Celtów. Toure ma za sobą udany sezon w Liverpoolu, a w szczególności jego końcówkę, kiedy to wywalczył sobie miejsce w pierwszej jedenastce The Reds. Szkocka liga od lat przeżywa ogromny kryzys, dlatego transfer Toure, mimo iż najlepsze lata ma już za sobą i tak budzi spore emocje na północy Wysp.
Afrykański Fabbio Cannavaro, tak nazwano Toure w trakcie fantastycznego sezonu 2005/2006, kiedy to jego Arsenal dotarł do finału Ligi Mistrzów w półfinale eliminując Villarreal, a jedynego gola w dwumeczu zdobył właśnie on. W finale piłkarz i jego Arsenal musieli uznać wyższość Barcelony. W roku 2009 Mark Hughes ściągnął Iworyjczyka do Manchesteru City, gdzie od razu ustanowił go kapitanem ekipy, która trzy lata później zdobyła już pod wodzą Manciniego mistrzostwo Anglii. W mistrzowskim sezonie rozegrał tylko 14 spotkań, wcześniej Światowa Agencja Antydopingowa zawiesiła go na pół roku, w organizmie piłkarza wykryto wtedy niedozwolone środki dopingowe. Po wygaśnięciu kontraktu z The Citizens, Kolo związał się z Liverpoolem, gdzie spędził ostatnie trzy lata. W The Reds wiodło mu się różnie i tylko w debiutanckim sezonie mógł liczyć na regularne występy.
Po przejściu do Celticu pojawi się szansa dla piłkarza na powiększenie swojej kolekcji trofeów, a przede wszystkim na grę w europejskich pucharach. Dziś wielu zawodników daje się skusić wielkimi pieniędzmi z Chin lub USA i to tam gwiazdy europejskich boisk kończą kariery. Toure ma najwyraźniej ambicję, aby pograć jeszcze na poważnym poziomie, choć jak już wspominałem szkocka liga od lat pikuje w dół. Jest jednak nadzieja, że tendencja spadkowa zacznie się zmieniać, bo ten sezon zapowiada się bardzo ciekawie. Oczywiście jest to spowodowane powrotem po latach banicji Rangers F.C , a tym samym Old Firm Derby. Już teraz pojawiło się kilka ciekawych i na pewno nie anonimowych postaci w Scottish Premiership, tj. Brendan Rodgers, Moussa Dembele, Joey Barton czy Niko Kranjcar. A pamiętajmy, że do końca okienka transferowego wiele może się jeszcze wydarzyć.
Z dobrze poinformowanego źródła wiemy też, iż kontrakt z Celticem ustalił kolejny dobry znajomy Rodgersa, a mianowicie Scott Sinclair. Zawodnik przebywa obecnie na urlopie, jednak już wkrótce ma zjawić się w Glasgow w celu dopełnienia formalności i przejścia testów medycznych. Sinclair pracował z obecnym szkoleniowcem The Bhoys w Sweansea City w latach 2010-2012. Był to jak dotąd najlepszy okres utalentowanego zawodnika, który w Championship w barwach Łabędzi strzelił 28. goli w 82. występach. Znakomite występy Sinclaira nie uszły wówczas uwadze najmożniejszych i tak zawodnik wylądował w Manchesterze City. Niestety od tego momentu piłkarz przeżywa regres formy i jest to już drugi wielki klub w jego karierze. w którym zupełnie zawiódł. Wcześniej taka sytuacja miała miejsce w Chelsea skąd ciągle był wypożyczany i zaliczył takie kluby jak Plymouth Arygle, QPR, Charlton Athletic, Crystal Palace, Birmingham City i Wigan Athletic.
Teraz jest szansa, iż urodzony w 1989 roku piłkarz pod wodzą Rodgersa odzyska dawny blask i udowodni, że jeszcze może sporo osiągnąć w piłce. Od 2012 roku w oficjalnych występach zawodnik strzelił zaledwie trzy gole, tak więc Celtic może być jego ostatnim „poważnym” klubem, jeżeli ten znów zawiedzie.