Rooney is back. Jeden gol dla Evertonu, którym ustanowił rekord Premier League

„Home, sweet home”. Takie słowa krążące w głowie Anglika mogli wyobrażać sobie kibice „The Toffees” w sobotnie popołudnie, kiedy to ich wychowanek (i syn marnotrawny) zapewnił trzy oczka w pojedynku ze Stoke. Żywa legenda angielskiej piłki przypomniała o sobie w najlepszy możliwy sposób, ustanawiając przy tym kolejny rekord.

Wayne Rooney mimo tego, że w United przez długi okres był jednym z ważniejszych zawodników, ostatnie lata miał zdecydowanie gorsze. Zawodnik, któremu miejsce w składzie należało się jak psu buda, na boisku był cieniem samego siebie, raził nieskutecznością, nie pomagały nawet zmiany pozycji. Ostatecznie zaczęło się mówić o jego odejściu, a z miesiąca na miesiąc przybywało plotek o coraz bardziej egzotycznych kierunkach. Ostatecznie zwyciężyła chęć wygrywania i pozostania w domu. Oferty z Chin i USA wylądowały w koszu, a wybór padł na macierzysty klub, mimo obniżenia zarobków o połowę.

Premierowe trafienia Rooneya w niebieskich barwach. 15 lat różnicy na jednym zdjęciu

Wagę tego transferu podkreślał Ronald Koeman, wskazując na niespełna 32-latka jako jeden z filarów swojej drużyny. – Wayne pokazał mi, że ma ambicję zwycięzcy. Potrzebujemy jego mentalności, by osiągnąć nasze cele, dlatego cieszymy się, że zdecydował się wrócić. (…) On kocha Everton i był zdesperowany, żeby transfer doszedł do skutku. Wciąż ma tylko 31-lat i wiele jakości, więc będzie dla nas ogromnym wzmocnieniem.

W ostatnim czasie, pomimo słabszej formy, Rooney miał nosa do ustanawiania rekordów. Jest już najlepszym strzelcem w historii reprezentacji Anglii, a także najskuteczniejszym zawodnikiem, jaki grał w United. Do tego jest najmłodszym strzelcem gola reprezentacji, najmłodszym zawodnikiem, który zdobył bramkę na mistrzostwach Europy, oraz było parę innych, pobitych już osiągnięć. Dorobek imponujący, ale postanowił dołożyć kolejny, już jako piłkarz Evertonu.

Anglik co prawda klub z miasta Beatlesów opuścił 13 lat temu, ale taki comeback i tak musi robić wrażenie. W końcu w skrócie znaczy on tyle, że Rooney od kilkunastu lat nie przestaje strzelać. Dla tych, którzy nie pamiętają Wayne’a z okresu przed United, warto przypomnieć, że ostatniego gola dla „The Toffees” zdobył on 13 kwietnia 2004 roku, w zremisowanym 1:1 wyjazdowym spotkaniu z… Leeds United (tak, wtedy „Pawie” jeszcze grały w EPL).

Jak myślicie, czy ikona angielskiej piłki ponownie wskoczy na najwyższy poziom i przeżyje swoją drugą młodość? Ciekawe, czy swoją postawą poprawi i tak bardzo dobrą w ostatnich latach pozycję Evertonu w tabeli Premier League. Początek nowego rozdziału w karierze Rooney ma na pewno imponujący…

Fortuna: Odbierz 110 zł na zakład bez ryzyka + do 400 zł bonusu!