Serie A – 25. kolejka

Hitem 25. serii spotkań Serie A były Derby della Mole, a więc starcie Juventusu z Torino. Górą podopieczni Conte, jednak Roma także wygrywa i wciąż marzy o scudetto. Kolejny raz od pierwszej minuty zagrali Glik i Wszołek. Zapraszamy na podsumowanie kolejki wraz ze skrótami meczów.

 

Bologna – Roma 0:1 (0:1)

Nainggolan ‘37

Rzymianie ani myślą o oddaniu scudetto Juventusowi bez walki. Tym razem na Stadio Dall’Ara ograli podopiecznych Davide Ballardiniego, choć wygrana nie przyszła łatwo. Ekipa Garcii kolejny raz radzić sobie musiała bez kontuzjowanego Tottiego, ale pierwsza bramka w barwach Giallorossich Radji Nainggolana rozstrzygnęła sprawę. Nie był to na pewno olśniewający występ gości, jednak w tym momencie sezonu nie chodzi o to, by grać pięknie, bo ważniejsze jest skrupulatne zbieranie punktów. W doliczonym czasie gry mało było osób, które nie złapały się za głowę, gdy Grek Christodoulopoulos nie trafił w bramkę w kapitalnej sytuacji. Remis był na wyciągnięcie ręki.

ARRIVEDERCI, BOLOGNA? Po osieroceniu klubu przez Alessandro Diamantiego wszyscy jak jeden mąż zaczęli skazywać Bolognę na pewny spadek. Czy rzeczywiście nie ma już dla zespołu z regionu Emilia-Romania ratunku? Moim zdaniem spisywanie ich na straty jest zdecydowanie przedwczesne. Primo, są w tym momencie cztery inne zespoły, które mają równie złą sytuację punktową, oraz secundo, sama Bologna ma w kadrze zawodników, którzy wiedzą o co w graniu w piłkę chodzi. Charakteru również odmówić im nie można (patrz Kone, Lazaros czy Bianchi).

 

 

Juventus – Torino 1:0 (1:0)

Tevez ‘30

Mimo tego, że ekipa Toro rozpieszcza swoich fanów, rozgrywając bardzo dobry, jak na swój potencjał, sezon, nadzieje na pokonanie rywali zza miedzy musi odłożyć na następne rozgrywki. To musi boleć, biorąc pod uwagę, że Juventus nie przegrał z Granatą już od blisko 20 lat. Swój dorobek bramkowy powiększył najlepszy na boisku Carlos Tevez, który w klasyfikacji strzelców zrównał się z liderującym Giuseppe Rossim. Stara Dama nie zagrała wielkiego spotkania, ale to wystarczyło na dość nieśmiałe Torino. Zupełnie obok meczu przeszedł ten, od którego oczekiwano najwięcej: Alessio Cerci. Cały mecz i solidne zawody w wykonaniu Kamila Glika, chociaż to on nie doskoczył na czas do Teveza w sytuacji, która przesądziła o losach meczu. Kontrowersje wywołał upadek El Kaddouriego w polu karnym, który był poprzedzony kontaktem z Pirlo. Młody piłkarz Torino chyba za dużo jednak dołożył od siebie, by skłonić Rizzolego do podyktowania jedenastki.

ZMĘCZENIE? W końcówce spotkania Juventus wyraźnie oddał pole rywalom, broniąc się całym zespołem na własnej połowie. Takie momenty lubią się mścić, jednak tym razem gospodarzom się upiekło. Wszystko to prawdopodobnie miało związek z trudami czwartkowego starcia z Trabzonsporem w Lidze Europy.

 

Livorno – Hellas Verona 2:3 (0:3)

Paulinho ’72, Greco ’73 – Janković ’33, Romulo ’43, Toni ‘45

To spotkanie już długo przed pierwszym gwizdkiem budziło wielkie emocje. Nie od dziś wiadomo bowiem o animozjach pomiędzy sympatykami obydwu drużyn. Na szczęście obyło się bez poważniejszych incydentów. Każdy z tych zespołów wciąż walczy o bardzo istotne cele. Gospodarze starają się wykaraskać ze strefy spadkowej, natomiast Hellas marzy o grze w Europie. Bliżej swoich zamierzeń są na razie ci drudzy, choć o mały figiel, a wcale z trzema oczkami z Toskanii by nie wrócili. Mimo dominacji na boisku i wysokiego prowadzenia gości, Livorno, dowodzone na placu gry przez ambitnego Paulinho, doprowadziło do nerwowej końcówki. W niej zabrakło jednak happy endu.

NIEZNISZCZALNY TONI. Doświadczony snajper wciąż pozostaje w czubie klasyfikacji strzelców. Z 13 bramkami jest jedynie o jedno trafienie gorszy od najlepszych. W Livorno zanotował również asystę. Czy ma szansę pojechać na mundial? Szansę dostaną raczej młodsi.

http://www.dailymotion.com/video/x1d7osy_livorno-hellas-verona-2-3-23-02-2014_sport?search_algo=1

 

Sampdoria – Milan 0:2 (0:1)

Taarabt ’12, Rami ‘58

Poprawę w grze notuje Milan, dzięki czemu odnosi drugie z rzędu zwycięstwo w lidze. Tym razem bez udziału Balotellego, który zmaga się z urazem, którego nabawił się w Lidze Mistrzów. Zupełnie na innym biegunie Sampa. Blucerchiati po raz pierwszy pod wodzą Mihajlovicia przegrali przed własną publicznością. Co gorsza, był to bardzo mizerny występ, podobnie jak przed tygodniem przeciwko Romie. W pierwszym składzie ponownie Paweł Wszołek, ale po przerwie na boisku już się nie pojawił. W notkach pomeczowych włoscy dziennikarze wskazywali na Gabbiadiniego, jako jedynego, który sprawiał pozytywne wrażenie wśród gospodarzy.

GŁUPOTA LOPEZA. Wracający po kontuzji Maxi Lopez otrzymał od serbskiego szkoleniowca szansę w drugiej połowie. W wybitny sposób ją jednak zmarnował, dając popis braku rozsądku. Argentyńczyk został ukarany żółtą kartką za protesty, których nie miał zamiaru zaprzestać, co zakończyło się kolejnym kartonikiem i przedwczesną wizytą pod prysznicem.

 

Inter – Cagliari 1:1 (0:1)

Rolando ’51 – Pinilla ‘40(k)

Druga z mediolańskich drużyn tym razem ewidentnie zawiodła. Po dobrym meczu z Fiorentiną Nerazzurri po raz trzeci w tym sezonie podchodzili do próby zanotowania trzech kolejnych zwycięstw, jednak ponownie z marnym skutkiem. Nie pomogła obecność na trybunach prezydenta Thohira, choć w drugiej połowie sędzia mógł podyktować gospodarzom karnego (byłby on pierwszym dla Interu w tym sezonie). Spore ożywienie w grze drużyny Mazzarriego wprowadził po przerwie Icardi, który zmienił Milito.

CAGLIARI, CZYLI CHAOSU CIĄG DALSZY. Po tym, gdy ekscentryczny właściciel klubu Massimo Cellino kupił Leeds United, coraz pewniejsze jest jego odejście z klubu z Sardynii. Wciąż niewiadomo, kto miałby go zastąpić. Dziwne rzeczy dzieją się także ze sztabem szkoleniowym. Początkowo media odtrąbiły zwolnienie Diego Lopeza z funkcji pierwszego trenera i zastąpienie go przez jego asystenta Ivo Pulgę. Niedługo później okazało się, iż to Pulga musi pakować walizki, a Lopez może pracować dalej. W takich okolicznościach dobry wynik z Interem zaskakuje.

Udinese – Atalanta 1:1 (0:1)

Di Natale ‘71(k) – Brivio ‘24

Po kompromitującym 0:4 z Parmą przed tygodniem Atalanta odżyła, choć wygrać na Stadio Friuli się nie udało. Zdecydował o tym oczywiście Antonio di Natale. Najpierw sam był faulowany w polu karnym, po czym pewnie zamienił jedenastkę na bramkę. Było to starcie dwóch drużyn środka tabeli, które wciąż muszą spoglądać za siebie, o czym przy każdej okazji powtarzają obydwaj szkoleniowcy.

„MEA CULPA”. Trener gospodarzy Francesco Guidolin zdobył się na autokrytykę, stwierdzając, iż źle zestawił wyjściowy skład. Przyznał też, że to goście byli lepsi. Niestety, mówiąc o błędach kadrowych, raczej nie miał na myśli braku Piotra Zielińskiego. Polak nie dostał bowiem szansy także w drugiej połowie i cały mecz oglądał z ławki.

Chievo – Catania 2:0 (1:0)

Thereau ‘37(k), Rigoni ‘68

Typowy mecz o sześć punktów z udziałem dwóch zespołów rozpaczliwie walczących o utrzymanie w Serie A. Górą gospodarze, choć to Catania prezentowała lepszą formę w ostatnich tygodniach. Trener Chievo Eugenio Corini zmodyfikował jednak ustawienie swojej drużyny, umieszczając Hetemaja tuż za dwójką napastników, dzięki czemu cały czas pod presją był mózg ekipy z Sycylii – Francesco Lodi.

KARNY PO ROKU. Ponad 12 miesięcy musiało czekać Chievo na to, by któryś z arbitrów przyznał mu rzut karny. W dużej mierze dzięki tej jedenastce drużyna z Werony opuściła strefę spadkową.

Lazio – Sassuolo 3:2 (1:0)

Radu ’37, Klose ’74, Candreva ’83 – Floccari ’72, Floro Flores ‘79

Po niesamowitej wymianie ciosów w drugiej części spotkania Biancocelesti odnoszą bardzo ważne zwycięstwo. Po wpadkach z Catanią i Bułgarami w Lidze Europy miejscowi ultrasi przygotowali transparenty uderzające w prezydenta klubu Claudio Lotito. Ten jednak wyraźnie daje do zrozumienia, że nie ma zamiaru sprzedawać Lazio. Radu i Floro Flores byli autorami fantastycznych strzałów ze sporej odległości. Floccari z kolei trafił przeciwko drużynie, z której odszedł raptem kilka tygodni temu.

PEWNY SPADEK? Odkąd Alberto Malesani przejął ekipę Sassuolo, drużyna ta notuje tylko i wyłącznie porażki. Remis na Stadio Olimpico był blisko, ale cóż z tego. To jest chyba najpoważniejszy kandydat do spadku.

http://www.dailymotion.com/video/x1d7osj_lazio-sassuolo-3-2-23-02-2014_sport?search_algo=1

 

 

Mecze poniedziałkowe (ze względu na wyjazdowe mecze Ligi Europy):

Parma – Fiorentina

Napoli – Genoa

Źródło: telegazeta.tvp.pl

/Paweł Gawron/