Juve w dramatycznych okolicznościach wygrywa w Genui, Milan tym razem pada ofiarą Parmy, a Wolski gra od pierwszej minuty w barwach Violi. O tym, jak się spisał, a także o innych wydarzeniach 28. kolejki Serie A dowiecie się z naszego podsumowania.
Hellas Verona – Inter 0:2 (0:1)
Palacio ’14, Jonathan ‘63
Gospodarze nie wygrali na własnym obiekcie już po raz szósty z rzędu, co stawia pod dużym znakiem zapytania kwestię ich awansu do przyszłorocznej Ligi Europy. Trener Mandorlini ma oczywiście prawo do własnej oceny sytuacji (uznał sobotni występ za całkiem niezły), jednak przewaga Interu na przestrzeni 90 minut była wyraźna. Mogło być inaczej, gdyby arbiter Luca Banti podyktował jedenastkę za ewidentny faul Ranocchii na Tonim, ale tak się nie stało. Piłkarzem meczu został dość niespodziewanie Jonathan, który zanotował gola i asystę. Dobre zawody rozegrał także Hernanes, którego nachwalić po meczu nie mógł się Walter Mazzarri. Inter z coraz większymi szansami na czwartą lokatę na koniec sezonu. Hellasowi raczej ciężko będzie pozbierać się, by na dobre powrócić do walki o europejskie puchary.
Atalanta – Sampdoria 3:0 (2:0)
Carmona ‘36, Bonaventura ‘42, Denis ‘55
Na próżno przed meczem trener drużyny Wszołka i Salamona zdobył się na szumne nawiązania do Nie-boskiej komedii Dantego. Ostatnie miesiące jego zespołu porównał bowiem do wędrówki od piekła, przez (aktualnie) czyściec aż do (być może) nieba. Podopieczni Mihajlovicia, tym razem bez udziału żadnego z Polaków, jedynie przez kilka pierwszych fragmentów spotkania byli równorzędnym partnerem dla Atalanty. Po bramce Carmony (bardzo ładna klepka z Denisem) oraz nieco kontrowersyjnym trafieniu Bonaventury goście sprawiali wrażenie zupełnie pogodzonych z losem, co nie mogło się dla nich dobrze skończyć. Wściekłości po meczu nawet nie próbował kryć serbski szkoleniowiec, gorzko rzucając: od teraz będą u mnie grać tylko mężczyźni! Ciekawe czy załapią się do tej kategorii nasi rodacy w ekipie Blucerchiatich.
Milan – Parma 2:4 (0:1)
Rami ’56, Balotelli ‘76(k) – Cassano ‘9(k), 51, Amauri ’78, Biabiany ‘90
Po dwóch porażkach z rzędu w lidze oraz mało udanej wizycie na Vicente Calderon Milan musiał obawiać się przyjazdu parmeńskich Gialloblu, którzy już od miesięcy nie przegrali w Serie A. Dodatkowym problemem był zapowiedziany protest ultrasów, wymierzony przede wszystkim w Mario Balotellego i Adriano Gallianiego. Przy większości kontaktów z piłką SuperMario słychać były gwizdy. Biorąc pod uwagę psychikę tego zawodnika, takie rzeczy mogą przynieść więcej szkody niż pożytku. Jakby tego wszystkiego było mało, sam mecz zaczął się dla Rossonerich niczym z najgorszego koszmaru. Szybka czerwona kartka Abbiattiego oraz pewnie wykonana jedenastka przez ex-milanistę Cassano. Co prawda podopieczni Seedorfa zdobyli się jeszcze w drugiej połowie na zryw, który dał im wyrównanie, jednak goście zdążyli z wypunktowaniem rywala. Trudno się dziwić mediolańskim ultrasom, którzy zażądali po meczu spotkania z trenerem, Kaką i Balotellim. Sam Seedorf apeluje o cierpliwość, przyczyn panującej w zespole mizerii upatrując w błędach Allegriego.
http://www.dailymotion.com/video/x1hl8i9_milan-2-4-parma-ourmatche-net_sport
Cagliari – Lazio 0:2 (0:1)
Lulić ’19, Keita ‘69
Mecze wyjazdowe chyba służą graczom Lazio. Przed tygodniem na rzymskim Stadio Olimpico fani zbojkotowali mecz z Atalantą (pod ostrzałem był Claudio Lotito), co w dużej mierze przyczyniło się do porażki Biancocelestich. Tym razem przyszło im jednak grać na Sardynii, gdzie kibice Cagliari… protestowali przeciwko swojemu prezydentowi. Rozochocony trener Edi Reja przyznał, że liczy na pełne trybuny w następnym starciu Lazio z Milanem.
Livorno – Bologna 2:1 (0:0)
Benassi ’46, Paulinho ’53 – Christodoulopoulos ‘86(k)
W ten weekend mieliśmy dwa klasyczne six-pointery w walce o uniknięcie degradacji. Z pierwszego z nich na tarczy wróciła Bologna. Trener Ballardini nie mógł przeboleć kilkuminutowego zaćmienia, którego w gruncie rzeczy kosztowało jego drużynę porażkę w arcyważnym spotkaniu. O tym, że w tym starciu mniej liczyło się piękno gry, ale nade wszystko ambicja i charakter niech świadczy fakt, iż gospodarze wygraną okupili dwiema czerwonymi kartkami. Na końcu tabeli wciąż panuje niezły ścisk, a zatem nic nie jest tam jeszcze rozstrzygnięte.
Sassuolo – Catania 3:1 (0:1)
Zaza ’56, Missiroli ’61, Sansone ’89 – Bergessio ‘30
Pod powrocie trenera di Francesco do życia powraca Sassuolo. Chociaż pierwsza połowa wcale obiecująca dla Neroverdich nie była. To goście kontrolowali grę, co udokumentowali trafieniem swojej dziewiątki Gonzalo Bergessio. Przerwa spotkania okazała się jednak przełomowa. Niedługo po wejściu na boisko piłkę do siatki wpakował Simone Zaza. Będący na fali gospodarze wykorzystali przewagę psychiczną najpierw wychodząc na prowadzenie zaledwie pięć minut po wyrównaniu oraz dobijając rywala w końcówce za sprawą sprowadzonego w zimie z Parmy Sansone.
Genoa – Juventus 0:1 (0:0)
Pirlo ‘89
Wydawało się, że nie ma takiej możliwości, by ze Stadio Luigi Ferraris Juve wyjechało z kompletem oczek. Miejscowi fani stworzyli fantastyczną atmosferę, która dodawała Grifonim wiatru w żagle. Stara Dama nie była w stanie narzucić swojego stylu gry wobec niesłychanie ambitnej postawy Genoi. Gdy już udało się zrobić coś nietuzinkowego, sędzia niesłusznie odgwizdał spalonego, zabierając prawidłowe trafienie Osvaldo. Prawdziwą huśtawkę nastrojów obie drużyny zafundowały jednak w ostatnich 20 minutach gry. Najpierw słabiutko grający Vidal przypadkowo dotknął piłkę ręką w polu karnym tuż pod nosem arbitra, który bez wahania podyktował jedenastkę. Zamienić ją na gola miał Calaio, który na murawie zameldował się raptem kilka minut wcześniej, jednak swoją klasę potwierdził Buffon, odbijając futbolówkę. Jak się później okazało, Gigi nie był jedynym bohaterem Juve. Z ławki po wielu meczach przerwy wszedł Qugliarella (tylko dzięki kontuzjom Teveza, Giovinco i Vucinicia) i wywalczył rzut wolny w bliskiej odległości od bramki Matii Perina. Wówczas nadszedł czas na kunszt Pirlo, który w wyborny sposób umieścił piłkę w samym okienku. Bramka palce lizać!
http://www.dailymotion.com/video/x1hnres_genoa-0-1-juventus-ourmatch-net_sport
Fiorentina – Chievo 3:1 (2:0)
Cuadrado ’11, Matri ’39, Gomez ’89 – Paloschi ‘62
Receptą na dobrą postawę w meczu z walczącym o utrzymanie Chievo miało być dla Violi chwilowe wymazanie ze świadomości czwartkowego rewanżu w Lidze Europy przeciwko Juventusowi. W takich okolicznościach Vincenzo Montella chętniej sięgnął po mniej wyeksploatowanych zawodników, dzięki czemu od pierwszej minuty na Stadio Artemio Franchi wybiegł Rafał Wolski. Polak przez większość swojego pobytu na boisku grał zawieszony za najbardziej wysuniętym w zespole Alessandro Matrim. Były legionista w swoim stylu bardzo elegancko zachowywał się z piłką przy nodze. Nie odpuszczał także w walce o odbiór piłki, czym na pewno punktował u trenera. Niestety nie miał udziału przy żadnej z bramek, podobnie jak przy innych groźniejszych atakach. Włoscy dziennikarze ocenili jego występ w granicach 5,5-6/10, a więc dość przeciętnie. Niemniej jednak, schodząc z placu gry w 74. minucie zebrał solidną porcję braw z trybun oraz od kolegów z drużyny. Bardzo rozczarowani muszą czuć się goście. Mimo szybko straconego gola (swoją drogą piękne trafienie Cuadrado) wcale nie zamierzali rzucać ręcznika, a wręcz przeciwnie, raz po raz kreowali sobie niezłe sytuacje strzeleckie. Po bramce Paloschiego zrobiło się już naprawdę gorąco, ale niefrasobliwość w obronie Fiorentiny ostatecznie przyćmił golem Mario Gomez (choć gwoli ścisłości Niemiec był na pozycji spalonej).
http://www.dailymotion.com/video/x1hnwly_fiorentina-3-1-chievo-ourmatch-net_sport
Mecze poniedziałkowe:
Roma – Udinese
Torino – Napoli
Tabela:
Źródło: telegazeta.tvp.pl
/Paweł Gawron/