WAKACJE W TURCJI TOP 10
Kto by pomyślał. Normalny człowiek czytając nagłówek pomyślałby raczej o najładniejszych kurortach i najciekawszych miejscach do odwiedzenia w dawnych Imperium Osmańskim. Są jednak na tym świecie nieco oddalone od normy jednostki ludzkie, które już na samą myśl o Turcji mają w głowie zadymy na trybunach i odwieczną rywalizację „Trójki ze Stambułu” – to właśnie do nich skierowane są moje dzisiejsze wypociny. Start Super Lig już w ten weekend, można więc zabrać się za dziesięć najbardziej interesujących wydarzeń ostatnich tygodni nad Bosforem. Uprzedzając pytania – kolejność przypadkowa.
10. Katastrofa Bursasporu
Masz ciekawą kadrę, sporo pieniędzy i ambicje być grać w Europucharach. Dodatkowo na stadionie regularnie pojawia się armia ubranych na zielono kibiców żądnych walki o najwyższe cele. Jakby tego było mało, twoim pierwszym przeciwnikiem na drodze do Ligi Europy (którą przecież chcesz zawojować) jest mało znana gruzińska Chikhura. Co robisz ? No jak to co, odpadasz po beznadziejnym dwumeczu i karnych. Takim oto sympatycznym sposobem Bursaspor dał do zrozumienia obserwatorom i swoim fanom, że wszelkie marzenia o powtórzeniu sukcesu sprzed paru lat (mistrzostwo 2010) można schować do jakiegoś małego, czarnego pudełeczka z napisem „rozpacz”. Dwa marne remisy 0-0 i klęska w karnych. Oczywiście, można to tłumaczyć lipcową, typowo towarzyską aurą, niezbyt sprzyjającą grze o poważną stawkę, a także turbo niesprawiedliwym sposobem wyłaniania zwycięzcy poprzez serię jedenastek. Tylko co z tego. Takie drużyny jak ww. Chikhura należy rozstrzeliwać, zwłaszcza jeśli jest się Bursasporem, klubem który nie jest ani biedny, ani anonimowy, ani tym bardziej słaby. Chociaż, szczerze powiedziawszy, ostatnie określenie chyba trzeba zweryfikować, bo coś mi się wydaje, że wpadka w eliminacjach do Ligi Europy nie będzie jedyną w tym sezonie.
[sz-youtube url=”https://www.youtube.com/watch?v=fU7cyIviL_4″ width=”640″ height=”400″ /]
9. Hakan Calhanoglu w Bayer Leverkusen
Na sekundę uciekamy do Niemiec bowiem w tamtejszej Bundeslidze doszło do wydarzenia bardzo ważnego z perspektywy kibica reprezentacji Turcji. Hakan Calhanoglu, zeszło sezonowe objawienie HSV, znakomicie rozwijający się ofensywny pomocnik, zamienił portowy Hamburg na przemysłowe Leverkusen. 14,5 mln € jakie za niego zapłacono to najwyższa kwota jaką kiedykolwiek dano za reprezentanta Turcji. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że tenże naprawdę ciekawy piłkarz pociągnie swój zespół gwiazd półksiężyca aż do Euro 2016, zaś Aptekarze z nim w składzie skończą sezon w pierwszej trójce.
[sz-youtube url=”https://www.youtube.com/watch?v=nK58AssP9tc” width=”640″ height=”400″ /]
8. Diego Ribas de Cunha w Fenerbahce
Ile mógł kosztować zawodnik który słynie ze strzelania pięknych goli, który podaje tak precyzyjnie, że można przed meczem, na zapas, wpisać go w rubryce „kluczowe podania i asysty”? Nic. Dosłownie. Zero, to cyfra którą w ogóle można wpisać w rubryce „wydatki Fenerbahce”. Oczywiście, wiadomo, że to wszystko dlatego, że zawodnikowi kończył się kontrakt, ale z drugiej strony, namówić taką gwiazdę do przejścia nad Bosfor to spore osiągnięcie, zwłaszcza, że dopytywały się o niego kluby niemieckie i angielskie. Ach.. czego to nie zrobi człowiek dla pieniędzy perspektywy gry w silnej lidze oraz kraju, w którym słońce grzeje cały rok.
7. Ofensywa transferowa Trabzonsporu
Oscar Cardozo, Carl Medjani, Kevin Constant, Ishak Dogan, Mehmet Ekici – to nie są anonimowe nazwiska. Ha! To nie wszystko! Trwają przecież negocjacje w sprawie transferów Rafaela Van Der Vaarta, Kolo Toure oraz jednego z dwójki napastników Kostas Mitroglu/Mevlut Erding. No, ładnie się wzmacnia to Galatasaray/Fenerbahce. Błąd, cała ta transferowa karuzela kręci się… 1000 kilometrów na wschód, wzdłuż wybrzeża, nad Morzem Czarnym, siedzibie klubu Trabzonspor. Skąd mają tyle kasy ? Cóż, pozbyli się Paulo Henrique, Adriana Mierzejewskiego oraz Olcana Adina, więc mogą sobie pozwolić na odrobinę szaleństwa. Nawet jednak sprzedaż trzech wymienionych graczy nie rekompensuje wszystkich wydatków, bowiem na wzmocnienia poszło aż 21mln €, najwięcej w całej lidze. Patrząc jednak na nazwiska i grę w pierwszym meczu eliminacji Ligi Europy, można stwierdzić, że było warto. Jeśli faktycznie plotki o pozyskaniu reprezentanta Holandii oraz Greka/Turka się spełnią… Oj drżyj Stambule, ktoś tu chce się pozbyć przydomku „4. Siła”..
6. Afera korupcyjna, znowu…
Wszyscy wiemy dlaczego w pucharach nie gra Fenerbahce. Został im jeszcze rok do odklepania. Turcy jednak nie uczą się na błędach, ewidentnie. Na początku wakacji okazało się bowiem, że ubrudzone rączki mają również działacze piątego w tabeli Sivassporu oraz finalisty Pucharu Turcji – Eskisehirsporu. UEFA była bezlitosna, obydwa zespoły zostały wyrzucone z rozgrywek europejskich, co więcej, ktoś wpadł na pomysł, by zastąpić je… ekipami z dwóch najsilniejszych lig (Anglia i Hiszpania), które zajęły 7. Miejsca (najwyższe niepremiowane awansem do pucharów), czyli Valencią oraz Manchester’em United. Obłęd, na szczęście nic takiego się nie wydarzyło, i miejsca „Yiğidolar” („Bogacze”) oraz „Es-Es” zajęły odpowiednio Kasimpasa oraz Karabukspor. Wtedy doszło do kolejnej dziwnej sytuacji. Okazało się bowiem, że ww. zespół Kasimpasy nie otrzyma licencji na puchary w tym sezonie, więc w ich miejsce weszła drużyna Bursasporu. Pomieszanie z poplątaniem, witamy w Turcji…
5. Trabzonspor i Karabukspor – letnia kampania w Lidze Europy.
Bez zbędnego owijania w bawełnę, na początek krótko o Karabuksporze. Mavi Ates można uznać za małe objawienie eliminacji. Najpierw ograli wyżej notowany Rosenborg. Co prawda przyjemność płynąca z oglądania dwumeczu z wikingami była porównywalna z oglądaniem (i słuchaniem) Pretty Woman z tureckim (piękny język) dubbingiem, ale już pierwszy mecz z Saint Etienne to inna bajka. Mnóstwo płynnych akcji, dużo niekonwencjonalnych zagrań (naprawdę dobry Abdou Razack Traore) i śliczniutka bramka Dominicka Kumbeli. Jak na tak mało znany zespół (z kategorii – nic o nich nie wiem, wiec powiem, że siłą jest kolektyw) ich akcje miały dużo polotu, i takiej hmmm.. powiedziałbym bezczelności. Zespół z Francji to nie jest żadna potęga, ale raczej mało kto się spodziewał, że zostaną tak przyciśnięci przez średniaka z Turcji. To było tydzień temu. W rewanżu można było dostrzec dwie inne ekipy. Reprezentant Super Lig zagrał tak, że szkoda wirtualnego papieru na opisywanie ich boiskowych poczynań. W ciągu kilku dni przeszli niesamowitą metamorfozę. Środek pola nagle zapomniał na czym polega współpraca z atakiem, obrona momentami bardziej przypominała objazdowy cyrk niż poważny blok defensywny. Jakimś cudem udało się co prawda dotrwać do karniaków, ale tam kunsztem wykazał się Stephane Ruffier i marzenia o fazie grupowej należy odłożyć na… no właśnie, problem w tym, że kibice z Karabuk raczej w najbliższym czasie pucharów nie zobaczą. Tym razem dopomogła wyżej opisana sytuacja innych klubów, a dość wysokie 7. miejsce na zakończenie poprzedniego sezonu uznać można za wynik ponad stan. Jak będzie teraz? Nie wróżę sukcesów..
Wyniki:
21.08.2014 Karabukspor 1-0 St. Etienne 60’ Kumbela
28.08.2014 St. Etienne 1-0(4-3k.) Karabukspor 13’ Monnet-Paquet
Trabzonspor natomiast to trochę inny kaliber. Wzmocnienia jakie poczynili połączone z posiadanym doświadczeniem od początku wskazywały na nich jako faworytów pojedynku ze zdobywcą Pucharu Rosji w zeszły sezonie – FK Rostów. Spotkanie inicjujące dwumecz przypominało grę drużyn pokroju Bayernu, Juventusu czy Realu z europejskimi przeciętniakami (choćby takimi właśnie Trabzonsporami)… Wyszli na boisko z przeświadczeniem, że cokolwiek by się nie działo, prędzej czy później strzelą i zwyciężą. Pewność siebie aż biła po oczach, każde zagranie było przemyślanie, okraszone wręcz pewną dozą nonszalancji, Rosjanie momentami wyglądali jak przestraszeni amatorzy. Oczywiście, mieli swoje szanse, zwłaszcza w końcówce, ale zupełnie brakowało im pomysłu jak zaskoczyć obronę Bordo-Mavilier. Warto zwrócić uwagę na to jak zagrał Carl Medjani (fenomenalnie!) oraz Oscar Cardozo (bramka, perfekcyjna). Mocno krytykowany w Milanie Kevin Constant też dołożył swoją cegiełkę do zwycięstwa. Coś mi mowi, że Vahid Halilhodzić może sprawić, że takich spotkań na Hüseyin Avni Aker Stadyumu będzie w najbliższym czasie więcej. W rewanżu miejscowi robili wszystko by wybić przybyszom znad Morza Czarnego grę w fazie grupowej, ale koniec końców skończyło się szczęśliwie dla gości. Wiadomo jaka jest pierwsza myśl gdy człowiek widzi sam suchy wynik 0-0. Nuda, kopanina, katorga dla oczu, zieeeew. Wszystko się zgadza, 11. zespół Premier Ligi starał się jak mógł, ale zabrakło hmm.. chyba przekonania i wiary we własne możliwości. Sukces Trabzonsporu tym większy, że czwartkowy pojedynek rozegrany został dość rezerwowym składem. Zabrakło kontuzjowanego Bosingwy oraz przeziębionego Constanta, zaś Cardozo wszedł dopiero na końcówkę. Jako ciekawostkę można nadmienić co nieco o problemach natury formalnej. Essaid Belkalem, podstawowy obrońca tureckiej drużyny miał problemy z opuszczeniem rostowskiego lotniska. Celnicy nie chcieli uznać jego wizy i dopiero interwencja pionu administracyjnego załatwiła sprawę. Tak czy owak, „Wiatr Morza Czarnego” awansował i będzie miał okazję ponownie zawitać do Warszawy. Przeciwnikami Turków będą bowiem gracze Legii, a także belgijskie Lokeren i ukraiński Metalist Charków. Grupa spokojnie do wygrania.
21.08.2014 Trabzonspor 2-0 FK Rostów 37’ Medjani 73’ Cardozo
28.08.2014 FK Rostów 0-0 Trabzonspor
1. Mecz Karabuksporu
[sz-youtube url=”https://www.youtube.com/watch?v=c_KkZIciRK4″ width=”640″ height=”400″ /]
1. Mecz Trabzonsporu
[sz-youtube url=”https://www.youtube.com/watch?v=6_1Og1U7_1I” width=”640″ height=”400″ /]
4. Nowi trenerzy z zaskoczenia.
Mała niespodzianka spotkała kibiców Galatasaray na początku okresu wakacyjnego. W momencie gdy działacze przygotowywali program przedsezonowych przygotowań, a zawodnicy wracali z urlopów, dotychczasowy pierwszy trener -Roberto Mancini-jak gdyby nigdy nic, zrezygnował z dalszej pracy w Stambule. Dziwne i nieładne zachowanie, ale ludzie związani z Cimbom od razu połapali się o co chodzi. Wypełnienie wakatu na stanowisku selekcjonera kadry Włoch okazało się być bardzo kuszącą perspektywą, a była gwiazda Sampdorii nigdy nie ukrywała, że praca dla Squadra Azzura byłaby spełnieniem marzeń. Jak wiadomo, niestety, los bywa przewrotny, Italią trzęsie teraz Antonio Conte, biedny Roberto został na lodzie, natomiast Galatę objął… Cesare Prandelli. Doświadczony trener ma za zadanie odnieść sukces w Lidze Mistrzów (wyjście z grupy to minimum) oraz zdobyć mistrzostwo. Czy mu się uda ? Hmm sporo zmian w sposobie gry, nieco inna taktyka. Natłok zmian nakazuje sądzić, że to już inne „Lwy” niż w ostatnich latach.. O ile zmiana na stanowisku szkoleniowca Galaty była dość niespodziewana, to takie same wydarzenia w siedzibie Fenerbahce należy uznać za niemałą sensację. Tutaj bowiem doszło do nich w samym środku wakacji, drużyna obóz treningowy trwa w najlepsze, a tu nagle, hop, i w mediach pojawia się informacja, że Ersun Yanal nie ma zamiaru dalej pracować na takich warunkach jak dotychczas, więc odchodzi. Coś więcej ? Nic, kompletnie, można się tylko domyślać, że zaważyły tutaj ciężkie stosunki z prezesem klubu. Nowym władcą strefy technicznej został „etatowy asystent” pełniący taką rolę w Fener już od 4 lat, Ismail Kartal. Jak długo zabawi jako najważniejszy element drużyny ? Teoretycznie, może się to udać. Obejmując zespół w takich, a nie innych okolicznościach, raczej pozostanie wierny ideałom poprzednika, które jeszcze niedawno dały przecież mistrzostwo. Jeżeli zyska szacunek u piłkarzy, a także nie będzie zbytnio kombinował to kto wie. Kadrę wciąż ma najmocniejszą.
3. Znowu Arsenal…
Rok temu, gdy Fenerbahce jeszcze nie wiedziało o tym, dostanie dwuletniego bana na Europuchary, trafili na Arsenal. Wszyscy byli mocno zawiedzeni. Wiadomo, że żaden klub z Super Lig nie ma większych szans w pojedynkach przeciwko potęgom z Anglii. Jak się to wtedy skończyło pamiętamy (0-3;0-2). Niestety, i tym razem UEFA wylosowała tureckiemu klubowi, tym razem Besiktasowi, najtrudniejszego przeciwnika. Nikt tutaj nie oczekuje cudów na Emirates, aczkolwiek spotkanie na Stadionie Olimpijskim w Stambule wlało sporo nadziei w serca kibiców Czarnych Orłów. Okazało się, że nie taki diabeł straszny i tak naprawdę tylko cud sprawił, że The Gunners do Londynu wrócili z czystym kontem. Gracze w czarno-białych strojach (zwłaszcza Demba Ba, Olcay Sahan oraz król niewykorzystanych sytuacji – Mustafa Pektemek) powinni byli udokumentować swoja przewagę, jednak wykończenie akcji pozostawiało sporo do życzenia. Koniec końców, wynik 0-0 był całkiem niezły. Patrząc na przebieg pierwszej potyczki, a także mając w pamięci niedawne rozbicie Feyenoordu w III rundzie, można było patrzeć na nadchodzący rewanż z pewną dozą optymizmu. Niestety, niewykorzystane sytuacje lubią się mścić. Na Emirates od początku do końca było wiadomo kto bardziej zasługuje na Ligę Mistrzów. Podopieczni Arsene Wengera nie dominowali, nie starali się za wszelką cenę narzucić swojego tempa i stylu gry, wyczekiwali raczej na błędy rywali. Generalnie, o Besiktasie można mówić w samych superlatywach, bowiem na angielskiej ziemii zaprezentowali się całkiem nieźle, zabrakło im chyba jednak po prostu odwagi. Przegrywali 0-1, 20 minut przed końcem obrońca gospodarzy ukarany został czerwoną kartkę, aż wręcz prosiło się o jakiś zdecydowany ruch do przodu. Nic z tego. Czarne Orły do końca grały z nadzieją, że Arsenal sam pozwoli im na stworzenie tej jednej jedynej akcji, która da wyrównanie, a w konsekwencji awans. Do tego jednak nie doszło, w związku z czym w tegorocznej edycji najważniejszego z pucharów zobaczymy tylko Galatasaray. Szkoda, wielka szkoda, ale z drugiej strony Slaven Bilić może być bardzo zadowolony ze swoich piłkarzy, a trybuny („czerwień” w pierwszym meczu)mógł opuszczać z podniesioną głową. Teraz czas na Ligę Europy, a w niej silny Tottenham, waleczny Partizan i mało znany grecki Asteras. Zobaczymy, czy kolejna wizyta w stolicy Wielkiej Brytanii okaże się bardziej udana.
19.08.2014 Besiktas 0-0 Arsenal
27.08.2014 Arsenal 1-0 Besiktas 45’ Alexis Sanchez
Skróty:
[sz-youtube url=”https://www.youtube.com/watch?v=EelcO7Q1oww” width=”640″ height=”400″ /]
[sz-youtube url=”https://www.youtube.com/watch?v=nr4rnITjt5I” width=”640″ height=”400″ /]
2. Superpuchar dla Fenerbahce
Zgodnie z przewidywaniami, Fenerbahce zdobywa po raz 9ty Superpuchar Turcji, zaś Ismail Kartal może dopisać na swoje konto pierwsze trofeum jako samodzielny szkoleniowiec. Mecz stał na niezłym poziomie, a gdy tylko zaczynało się przynudzanie i męczenie buły, na „wysokości zadania” stawali kibice. Petard i śmieci które wylądowały na stadionie nie sposób zliczyć. Generalnie wszystko co dobre dotyczyło drużyny Kanarków. Atakowali często, a przy tym dość finezyjnie, mieliśmy więc sporo kombinacyjnej gry. Galatasaray natomiast na tydzień przed startem sezonu ma poważy problem, bowiem środek pola w ekipie Lwów nie istnieje. Fatalnie to wyglądało zwłaszcza w pierwszej połowie, kiedy momentami rywale nie pozwalali im nawet wyjść ze swojej połowy. Felipe Melo i Selcuk Inan grali naprawdę słabo, Wesley Snejider miewał przebłyski, dokładnie to dwa, także też należą mu się baty. Po drugiej, wiadro zimnej wody na głowę (tak odnośnie ostatniej mody) powinien Emmanuel Emenike. 90 minuta, 7 metrów od bramki, sam na sam i strzał w golkipera, taa… Rzuty karne były, jakby to ująć, dość dziwne, nietypowe wręcz. Sami przyznacie, że 5 karnych zmarnowanych to dość niecodzienny wynik. Należy tu oczywiście pochwalić Fernando Muslerę, za ładnie obronione uderzenia Canera Erkna i Mehmeta Topuza, ale nie wolno zapominać o znakomitej postawie w całym spotkaniu. Szkoda, że regulaminowe 90 minut oraz dogrywka zakończyły się bezbramkowym remisem, gdyż transmisjię z Derbów Stambułu prowadził nasz rodzimy Polsat Sport. Jakieś 3-3 i karniaczki z pewnością przyczyniłyby się do zwiększonego zainteresowania rozgrywkami w Turcji…
[sz-youtube url=”https://www.youtube.com/watch?v=u6wiIKIf5G8″ width=”640″ height=”400″ /]
1. Wielki smutek po legendzie tureckiej piłki
Na koniec smutna wiadomość.. 13 sierpnia 2014 odeszła jedna z najważniejszych osób związanych z turecką piłką. Suleymane Seba, bo o nim mowa, to niemalże Santiago Bernabeu Besiktasu. Spędził w tym klubie całe życie. Najpierw jako piłkarz w latach 1946-1954. Gdy karierę zastopowała mu kontuzja, stał się aktywnym członkiem klubu, działał niemal we wszystkich sferach. Raz był w sztabie szkoleniowym, później działał w biurze prezydenta klubu, aż w końcu stało się. W roku 1984 sam stanął na czele „Czarnych Orłów”. Na stanowisku pozostał aż do końca stulecia. Za jego kadencji BJK zdobyli 5 tytułów mistrzowskich oraz 4 puchary. Nigdy nie został sam. Po odejściu na emeryturę, klub uczynił go honorowym prezydentem. Można więc powiedzieć, że dzierżył swój urząd aż 30 lat… Jego pamięć uczciła cała Turcja, listy z kondolencjami składali wszyscy, niezależnie od przynależności klubowej, zaś kluby które swoje spotkania sparingowe rozpoczynały z paru minutowym opóźnieniem..
youjizz And so the two lovers lived happily ever after
Anyone have experience with the Kohl’s Apt
free gay porn How To Shop for Designer Women’s Evening Dresses
San Francisco PH8 store event Saturday 14 November discounts
black porn growth on their top line
3 Summer Makeup Sweat Proof Tips
girl meets world but no doubt the trip will make for some pretty amazing memories
More Mindblowing Faces Of Animation
gay porn so it is not as if her early departure is too alarming
How to Treat Cracked Skin on the Hands
snooki weight loss style trends with sock stay
Any larger frame alternatives to Ray
miranda lambert weight loss And as she travels
Endless Passion for Fashion Games
weight loss tips While it is a common choice to wear designer glasses