Po kilku genialnych weekendach, gdzie nie można było odejść od telewizora tym razem mecze szóstej kolejki nieco rozczarowały. Miejmy jednak nadzieję, że to tylko chwily regres niektórych drużyn, które grają przecież ostatnio co trzy dni. Powoli zarysowuje się także obraz tabeli i coraz więcej można dowiedzieć się na temat dyspozycji poszczególnych zespołów w tym sezonie.
Elche 0:1 Celta Vigo
Nolito
Od początku bukmacherzy przewidywali, że to spotkanie nie będzie obfitować w wiele bramek. Elche też zapowiadało, że po upokorzeniu w meczu z Realem teraz skupi się przede wszystkim na tym, żeby nie stracić gola. Celta nieznacznie przeważała, w jej akcji było więcej jakości, ale nie zaprezentowała nic nadzwyczajnego. W dodatku jeszcze w pierwszej połowie straciła Augusto Fernandeza, którego zastąpił Krohn-Delhi. Jak się potem okazało Berizzo miał nosa kogo wprowadzić na murawę, bo Duńczyk asystował przy zwycięskim golu niezastąpionego Nolito. Hiszpan jest chyba w jeszcze lepszej formie niż w zeszłym sezonie i już zdobył 4 bramki, a kolejne są chyba kwestią czasu.
W Elche znów nie wystąpił Przemysław Tytoń i do takiego obrazka nasi fani muszą się już przyzwyczaić prawdopodobnie do końca rundy. Herrera nie jest wirtuozem, ale jest bardzo szanowany w klubie i póki co nie zaliczył tak koszmarnych wpadek jak Polak.
Villareal 0:2 Real Madryt
Modrić, Ronaldo
Po raz kolejny okazało się, że nawet jak Real nie jest w swojej najlepszej dyspozycji to i tak chwila nieuwagi może skończyć się tragicznie. Villareal postawił bardzo trudne warunki od samego początku i znów pokazał, że może być groźny dla hegemonów La Liga, ale w dziesięć minut popełnił zbyt dużo błędów, żeby myśleć o zwycięstwie przeciwko „Królewskim”. Może przeciwko komuś innemu uszłoby to na sucho, ale nie z Realem takie numery. Real wcale jednak nie był w jakiejś olśniewającej formie. Warto dodać, że podopieczni Carlo Ancelottiego znów zagrali słabo w środku pola, a do tego kilka razy bardzo niepewnie w defensywie. Włoski szkoleniowiec starał się rozruszać grę wpuszczając między innymi Isco, ale obraz gry nie zmienił się zbyt bardzo na korzyść gości..
Co ciekawe, znów byliśmy świadkami zmiany w bramce. Między słupkami ponownie stanął Iker Casillas, ale coraz częściej kibice są niezadowoleni z jego postawy i żądają wystawienia do pierwszego składu Keylora Navasa. Możliwe, że w zimie Casillas po prostu się spakuje i wyjedzie z Madrytu…
Barcelona 6:0 Granada
Neymar 3, Messi 2, Rakitić 1
Koncert Barcelony, a w szczególności Neymara. Brazylijczyk pomimo swoich problemów zdrowotnych jest w fantastycznej formie i gra o wiele bardziej dojrzale – mądrzej niż przed rokiem. Lepiej wygląda także współpraca z Messim. Pomimo bardzo ofensywnej gry „Blaugrana” nadal nie straciła jeszcze nawet bramki i choć wielu sądziło, że przyszedł drobny regres i rozprężenie w ekipie po fatalnym meczu z Malagą (0 strzałów celnych) to jednak Luis Enrique dokonał kilku zmian i nadal wszystko gra tak jak trzeba. Wszyscy w Katalonii czekają jednak na starcie z PSG i jak podkreślają fani i sami piłkarze – ten mecz zweryfikuję formę Barcelony.
Jeśli chodzi o Granadę to jeszcze do niedawna miała na swoim koncie tylko 3 stracone gole i była niepokonana w lidze BBVA, ale w tym tygodniu ekipa trenera Caparrosa wypadła fatalnie i aż żal było patrzeć jak ambitni goście męczą się w starciu z bardziej utytułowanym rywalem. W drugiej połowie byli zupełnie bezsilni, gdy tylko „Barca” przyspieszała na ich połowie.
Przy okazji gratulujemy Messiemu 400 gola, a trafienie znajdziecie na filmiku poniżej.
Atletico Madryt 4:0 Sevilla
Koke, Saul, Garcia, Jimenez
Zapowiadał się wyrównany mecz, a tymczasem mistrzowie pokazali klasę – w końcu! Do czasu strzelenia pierwszej bramki mecz był jeszcze wyrównany, ale po rykoszecie Koke sprawy zmieniły się diametralnie na korzyść zespołu z Madrytu. To było to stare dobre Atletico, które nie tylko potrafiło świetnie wykonywać stałe fragmenty gry, ale też dobrze bronić i agresywnie odbierać piłkę. Simeone praktycznie pozbawił wszelkich atutów Sevillę i po raz pierwszy drużyna Grzegorza Krychowiaka była tak bezsilna. Oddała tylko dwa strzały, z czego tylko jeden był skierowany w światło bramki.
Atletico po niemrawym początku i przeplataniu słabszych meczów z lepszymi chyba w końcu ustabilizowało formę, a zawodnicy tacy jak Jimenez czy Saul powinni dać dodatkową jakość „Los Rojiblancos” w kolejnych spotkaniach.
Levante 0:2 Rayo Vallecano
Leo Baptistao 2
Co jak co, ale akurat w spotkaniu z Rayo można się przełamać, bo przy szaleńczych atakach „Piraci” zapominają zacumować swoją łódź. Jednak ekipa z Walencji jest po prostu w zbyt dużym kryzysie, żeby myśleć o zdobywaniu bramek nawet z rywalem o dość zbliżonym potencjale. To zdumiewające jak w ciągu kilku miesięcy można sportowo tak wyrżnąć o beton. Zwycięstwo odniesione w poprzednim spotkaniu – z Almerią też nie było jakimś super spotkaniem w wykonaniu „Granotas”, ale przynajmniej podbudowało ono postrzępione morale w szatni. Levante czeka długa droga do utrzymania, w przeciwieństwie do Rayo, które odniosło ostatnio dwa zwycięstwa i znacząco oddaliło się od strefy spadkowej.
Warto odnotować, że obie bramki dla gości zdobył Leo Baptistao – niechciany w Atletico zawodnik bardzo dobrze wkomponował się do drużyny i ma już na swoim koncie cztery bramki.
Atheltic Bilbao 0:0 Eibar
Po raz kolejny Athletic źle wszedł w spotkanie i miał spore problemy już od samego początku, a przecież grał u siebie – na San Mames i to z niezbyt silnym przeciwnikiem. Po przerwie było już trochę lepiej, ale ogólnie cało spotkanie obfitowało w faule, a momentami było tak nudno, że trzeba było przełączać na inny kanał. Baskowie notują najgorszy start od sześciu lat, a Eibar z kolei chyba nie spodziewało się, że na początku sezonu będzie na ósmym miejscu i tak dobrze wypadnie w starciu z tak dobrymi drużynami.
Getafe 1:0 Malaga
Michel
Wreszcie Getafe pokazało, że potrafi grać w piłkę i w końcu zaprezentowało się poprawnie w defensywie. Najlepszym potwierdzeniem tych słów niech będzie fakt, że Malaga nie oddała ani jednego celnego strzału. W dodatku zespół Javiego Gracii wyrasta nam powoli na największą „bandę świrów” Primera Division. Tym razem „tylko” pięć żółtych kartek i jedna czerwona dla Weligtona, który w poprzednim spotkaniu podduszał Leo Messiego. Dobrze, że w tym spotkaniu nie zagrał od pierwszych minut Duda, bo też pewnie szybciej poszedłby pod prysznic. Reasumując jednak, to spotkanie, którego nie będziemy pamiętać zbyt długo…
Deportivo La Coruna 0:1 Almeria
Mendez
Bardzo szczęśliwe zwycięstwo Almerii, bo Mendez strzelił decydującą bramkę dopiero w doliczonym czasie gry, ale trzeba oddać gościom, że zasłużyli na trzy punkty. Może nie grają porywającej piłki i nie mają powalających nazwisk w drużynie, ale sukcesywnie zbierają punkty. W tym spotkaniu zagrali przede wszystkim świetnie w obronie, a na oklaski zasługuje zwłaszcza para stoperów: Dos Santos, Trujillo, a także Nigeryjczyk Azeez, który napocił się w środku pola niemiłosiernie.
Deportivo ma spory orzech do zgryzienia, bo teoretycznie ma naprawdę silną kadrę, a jednak po spotkaniu z Almerią znajduje się tuż nad strefą spadkową. O ile pogrom z Realem da się jakoś racjonalnie wytłumaczyć to już porażki z Almerią nie. W każdym spotkaniu German Lux ma pełne ręce roboty, ale problemy można znaleźć praktycznie w każdej formacji.
Real Sociedad 1:1 Valencia
Canales – Gil
Przed meczem był dylemat – którą twarz pokaże tym razem Real Sociedad. Tym razem pokazał tę dobrą, a gdyby Prieto i Vela byli trochę bardziej skuteczni to „Erreala” mógł nawet wygrać to spotkanie. Valencia miała natomiast bardzo dużo strat,a Paco nawet nie miał za bardzo okazji wykazać się tak jak w poprzednich meczach, bo jego koledzy rzadko obsługiwali go dobrymi podaniami. Jasne, to także zasługa Realu, ale ogólnie trzeba przyznać, że to goście zagrali tym razem po prostu słabiej i nie mieli tyle składnych akcji co w poprzednich meczach. Niemniej jednak „Nietoperze” są nadal niepokonani i tracą tylko dwa punkty do Barcelony.
Cordoba 0:0 Espanyol
O dziwo to Cordoba była częściej w natarciu, a Espanyol często jedynie przeszkadzał w inicjowaniu akcji przez gospodarzy. W drugiej połowie Albert Ferrer jeszcze bardziej chciał zaatakować – postawić być może kropkę nad „i” wpuszczając Xisco i Fidela. Obaj panowie ożywili grę swojej drużyny, ale nie było znów nikogo, kto solidnie rozegrałby piłkę, uderzył z dystansu, pokazał, że drużyna może na niego liczyć. Cordoba chyba po prostu nie ma takiego lidera, a bez takiej osoby i z takim atakiem trudno będzie cokolwiek dobrego zdziałać.
STRZELCY:
1) Cristiano Ronaldo – 10
2) Neymar – 6
3) Leo Messi – 5
TAK GRALI POLACY:
Grzegorz Krychowiak (Sevilla): 90 minut
Przemysław Tytoń (Elche): 0 minut
Cezary Wilk (Deportivo): poza kadrą meczową
PLUSY I MINUSY:
+ Neymar
+ Nolito
+ Leo Baptistao
+ obrona Barcelony
+ przebudzenie Atletico
– Przemysław Tytoń
– Atheltic Bilbao
– Granada
– skuteczność Levante
– zmiany Deportivo
free gay porn if the style catches your eye
Top 5 Summer Fashion Rules
black porn maggie side of the road sleeveless likely pattern polo
Saks’ CEO Discusses Q3 2012 Results
cartoon porn make sure to include a Sell
HP laptop a good buy for everyday use
girl meets world depending on which site you’re looking at
Lasting Power Of Attorney And The Office Of The Public Guardian
gay porn but the team must face a grueling death march
A Weekend Birthday Party in New York
quick weight loss Additionally you can find accessories such as belts
Bratz Glide at the Ice This Winter
snooki weight loss After all the hype about Fashion week in NYC
Lily Allen Designs for Lucy In Disguise
miranda lambert weight loss There was a comic that came out in paperback around 1989