Viva Espana – podsumowanie 7. kolejki

Powoli zaczynamy już żyć tym co wydarzy się w meczu eliminacyjnym z Niemcami. Hiszpańskie media też powoli porzucają ligowe rozterki, a bardziej rozpisują się o problemach z prawem Messiego i o spotkaniu z Luksemburgiem. Warto jednak choćby na moment przypomnieć sobie co działo się podczas 7. kolejki La Liga

 

Getafe 1:1 Cordoba
Chyba większość osób myślała, że znów czeka nas w piątek droga przez mękę, ale obie drużyny szybko wybiły z głowy takie negatywne myślenie. Żywe tempo, kilka ciekawych akcji i przede wszystkim kapitalna końcówka sprawiły, że to spotkanie oglądało się naprawdę z zapartym tchem. Z meczu na mecz coraz lepiej wygląda tak krytykowane wielokrotnie w tym sezonie Getafe. Podopieczni Cosmina Contry poprawili się przede wszystkim w defensywie, choć prawdziwy test przyjdzie gdy „Azulones” trafią na rywala z większą siłą rażenia. Cordoba bowiem to wciąż bardzo poważny kandydat do spadku i nawet, gdy piłkarze mieli zapewnione trzy oczka nie potrafili zachować koncentrację do końca. Jedynym pocieszeniem tej drużyny jest fakt, że jej sąsiedzi w tabeli radzą sobie ostatnio jeszcze gorzej.

Valencia 3:1 Atletico Madryt
To miał być prawdziwy test dla Valencii i trzeba przyznać, że zdała go celująco. Wszyscy chcieli zobaczyć jak ten przebudowany przez Espirito zespół sprawdzi się z kimś to gra twardo i piekielnie skutecznie w defensywie. No i już pierwsze 15 minut dało odpowiedź niedowiarkom, a „Nietoperze” zagrały podczas tego kwadransa najlepszą piłkę w lidze hiszpańskiej w tym sezonie. Jeszcze nie mieliśmy okazji widzieć obrony podopiecznych Simeone w tak słabej kondycji, z tyloma błędami. Tylko, że takie klopsy to też efekt rewelacyjne pracy piłkarzy w biało-pomarańczowych strojach.

Co ciekawe, pomimo koszmarnego początku Atletico przez chwilę poczuło krew i było w stanie nawet wyrównać, ale zmarnowany rzut karny przez Siqueirę, który rwał się do piłki jak szczerbaty na suchary, chyba osłabił trochę morale nawet takich kozaków jak piłkarze z Madrytu.

Ma nad czym myśleć Diego Simeone, bo „Los Rojiblancos” pomimo szerszej kadry notują niespotykane wcześniej wahania formy, a wpadka z Ligi Mistrzów wcale nie była taka przypadkowa. Na dzień dzisiejszy goście wyglądali na drużynę o klasę gorszą od gospodarzy, ale i tak chwała im za współtworzenie tego fantastycznego widowiska.

Rayo Vallecano 0:2 Barcelona
Podczas ostatnich spotkań obu drużyn Rayo nie miało nic do powiedzenia przeciwko gigantom z Katalonii. W ostatnich pięciu meczach pomiędzy tymi ekipami tylko raz „Piraci” zdołali w ogóle pokonać bramkarza „Barcy”. Teraz również nie potrafili przełożyć momentami dobrej gry na bramkę i ograniczali się głównie do fauli. Zresztą liczne przewinienia ostatecznie przełożyły się na dwie czerwone kartoniki.

Natomiast Barcelona ma w bramce swój talizman, który nie puścił bramki od początku sezonu, a do tego cała ekipa dokłada świetną grę w ofensywie. Pierwszy raz w tym sezonie od pierwszej minuty zagrał Xavi co jest dowodem, że Luis Enrique nie przestaje eksperymentować i mieszać w składzie. Na razie wychodzi to jego uczniom na dobre, ale znów, przy całym szacunku do gospodarzy, to tylko Rayo. Prawdziwy sprawdzian przyjdzie w Lidze Mistrzów i ciekawe jaki model wybierze wtedy trener wicemistrzów kraju, bo ten z Rayo póki co zrobił chyba najlepsze wrażenie, a Mathieu na lewej stronie – poezja.

Eibar 3:3 Levante
Ostatnio czarne chmury zebrały się nad Levante, a udział w aferze korupcyjnej może przynieść ekipie z Walencji nawet spadek do Segunda. Na razie to co dzieje się w gabinetach nie obchodzi piłkarzy i bardzo dobrze, bo w sobotę wreszcie zagrali na bardzo dobrym poziomie. Razi jednak defensywa, która straciła do tej pory piętnaście bramek i po raz kolejny zaprezentowała radosną twórczość i nawet nie chodzi o konkretne personalia, a całość. Inna sprawa, że Eibar strzela ostatnio bramki, które przeczą prawom fizyki i są naprawdę prześlicznej urody. Ale to nie gole zrobiły tutaj największe wrażenie, a upór i pokaz charakteru zaprezentowany przez gospodarzy, którzy kilka razy byli już zamknięci na własnej połowie, musieli odrobić dwubramkową stratę, potem dostali cios w plecy, a i tak w doliczonym czasie Piovaccari zapewnił im cenny punkt (to ten napastnik, który nękał niegdyś Legię w barwach Steauy).

Malaga 2:1 Granada
Mało medialne spotkanie i pewnie niewielu kibiców w Polsce śledziło to co wydarzyło się w ten sobotni wieczór, ale naprawdę warto zatrzymać się przy tym starciu na minutkę dłużej. Po pierwsze: kapitalny początek Granady i gol już w drugiej minucie, po drugie: fantastyczna „remontada” Malagi, po trzecie: walka przeplatana z akcjami na najwyższym światowym poziomie. Szkoda trochę gości, którzy ewidentnie wpadli w mały dołek po świetnym początku, ale brawa należą się też podopiecznym Javiego Gracii, którzy nawet w dziesięciu (po raz kolejny czerwona kartka) potrafili zdominować rywala. Dobrze zagrał wreszcie Roque Santa Cruz, a więc postać kluczowa w całej układance, a przy okazji piłkarz, który jednak na początku tego sezonu trochę zawodził. Nawet nie chodzi o bramki, ale straty i pląsanie się bo boisku.

Almeria 2:2 Elche
Tu też teoretycznie słabsze drużyny stworzyły fajne widowisko, choć na pewno słabsze od tych opisanych powyżej. Ostatnio skarbem dla Almerii jest Tomer Hemed, a z kolei Elche nie może obejść się bez Jonathasa. Obaj panowie i tym razem strzelili po golu, a przede wszystkim byli prawdziwymi liderami swojej drużyny. Czy remis jest sprawiedliwy? Chyba tak, choć osobiście wskazałbym na Almerię, która gra dojrzalszą piłkę.

Sevilla 4:1 Deportivo
Sevilla podniosła się z kolan po porażce z Atletico i pokazało, że będzie się bić o Ligę Mistrzów. Co ciekawe w drugiej połowie na murawie pojawiło się dwóch Polaków: Cezary Wilk i Grzegorz Krychowiak. Były piłkarz Wisły w ogóle zadebiutował w La Liga, ale wszedł w momencie kiedy wszystko było już pozamiatane. Podobnie Krychowiak, ale ten dostał po prostu trochę wytchnienia przed kadrą, a i tak po meczu został porównany do Claude Makelele.

Wilk pomimo debiutu nie jest chyba najszczęśliwszy, bo jego drużyna po obiecującym początku gra ostatnio koszmarnie, a pod względem obrony jest najgorsza w lidze tracąc aż 19 bramek! W następnej kolejce beniaminek podejmie Valencię i kto wie czy nie będzie to pożegnalne spotkanie trenera Fernandeza…

Celta 1:3 Villareal
Villareal oddał całkowicie piłkę swoim rywalom, a i tak był niesamowicie groźny. Katem okazał się zwłaszcza Gomez strzelając dwie bramki w pierwszej połowie. Celta chciała jeszcze wyrównać, ale im bliżej było końcowego gwizdka tym bardziej była bezradna i nerwowa. W sumie chyba jeszcze żaden zespół w tym sezonie nie wypunktował błędów Vigo tak celnie jak Villareal. Najlepiej świadczą o tym liczby, a te mówią, że Celta w tym sezonie jeszcze nie przegrała.

Mówimy o Sevilli, Valencii, czy Atletico w kontekście trzeciego miejsca, ale w sumie dlaczego tak wiele osób pomija w tych wyliczeniach „Żółte łodzie podwodne’? Dobry bramkarz (Asenjo), dosyć solidna obrona, w pomocy Soriano, Czeryszew, Gomez, bracia dos Santos, a w ataku Uche. Czego chcieć więcej?

Espanyol 2:0 Real Sociedad
Czy to zaskoczenie? Chyba nie, bo biorąc pod uwagę nieobliczalność Realu i przyzwoity skład gospodarzy to można było spodziewać się tutaj wszystkiego. Jednak trudno nie oprzeć się wrażeniu, że bramka na początku spotkania ustawiła cały mecz. Można się znęcać nad Baskami, że mają fatalny początek sezonu, ale tym razem naprawdę pokazali się z niezłej strony, potrafili wymienić kilka podań na połowie rywala, wreszcie trochę lepiej zagrał Vela i Canales, a mimo to ewidentnie tej drużynie czegoś brakuje w tym sezonie.

Real Madryt 5:0 Atheltic Bilbao
Kolejny koncert Cristiano Ronaldo, który już niemal tradycyjnie ustrzelił hattricka i to w stylu godnym mistrza. Nie ma się co długo rozwodzić nad tym meczem, bo Real po prostu wykonał zadanie i robił to co chciał z Athletikiem. W sumie można było przewidzieć taki wynik, bo ostatnio podopieczni Ernesto Valverde grają na poziomie reprezentacji remizy miejscowości X. Zwłaszcza obrona tego zespołu to po prostu piłkarska pornografia i nie chcę się nadal wierzyć (powtarzam to co tydzień), że tak silna drużyna zaliczyła taki zjazd w ciągu kilku miesięcy…

Jeszcze słowo na temat „Królewskich”. Kapitalny występ Benzemy i to nie dzięki bramkom, a przede wszystkim zasługom w środku pola, inteligencji w polu karnym i wszechstronności. Do tego słowa pochwały dla Illaramendiego – czyli najbardziej przepłaconego grajka w Hiszpanii w ostatnich lata. Od dwóch, trzech tygodni pokazuje jednak, że ma spory potencjał i gra na wysokim poziomie. Natomiast słowa nagany należą się Bale’owi, który jest największym hamulcowym w zespole, a do tego dochodzą jeszcze liczne straty, bo oczywiście Walijczyk nie chce być gorszy od CR7 i postanawia w większości akcji dryblować. Gdyby tyle nie kosztował pewnie już trafiłby na ławkę…

STRZELCY:
C. Ronaldo – 13
Neymar – 7
L. Messi – 6
C. Bacca – 5

TAK GRALI POLACY: 
Cezary Wilk (Deportivo) – od  64. minuty
Przemysław Tytoń (Elche) – 0 minut
Grzegorz Krychowiak (Sevilla) – od 84. minuty

PLUSY I MINUSY:


+ debiut Wilka
+ Valencia – Atletico
+ forma Bravo
+ C. Bacca
+ Gomez

– degrengolada Athletiku
– forma Bale’a
– Angeleri
– Lopo i Sidnei
– słabe sędziowanie w większości meczów

 

Rose Silver Spring Maryland Floral
youjizz In announcing his company’s plans

JanaKos trunk show scheduled March 10th through March 17th
hd porn japanese people workers and the style of the future

Fashion Week Brooklyn Spring Summer 2014
black porn you’ll find dozens of dresses under

Tips for Maintaining Leather Shoes Page 1 of 2
gay porn Anna Sui is very much an American designer

The Best Schools for Fashion Design
quick weight loss Body image is influenced by messages in childhood

Where can I find affordable slim dress pants
snooki weight loss making a personalized like walking cane

The Victorian Era to the 1960s Styles
christina aguilera weight loss you will appear somewhat heavier than you probably are

Three Sirens Boutique to Host Two Holiday Shopping Parties
weight loss tips who lived along the coast and the

Komentarze

komentarzy