Nie każdy wielki piłkarz znajdzie uznanie u każdego trenera. Jedni są w stanie wykrzesać z takiego jeszcze więcej, inni nie mają pomysłu , co z nim począć lub po prostu mają jakiś „problem”. Przekonuje się o tym Isco pod wodzą Solariego, przekonał się James za czasów Zidane’a.
Kolumbijczyk trafił na Santiago Bernabeu po fantastycznym mundialu w Brazylii, ale nie był jedynie „odkryciem turnieju”. Już wcześniej za niemałe pieniądze z FC Porto wyciągnęło go AS Monaco i nie pomyliło się. James Rodriguez także w Madrycie był ważnym zawodnikiem, często stanowiącym o ostatecznym sukcesie. Niestety wraz z przyjściem Zinedine’a Zidane’a jego rola w zespole zmalała, co skończyło się dwuletnim wypożyczeniem do Bayernu.
Bawarczycy za taki ruch zapłacili nieco ponad 13 milionów, ale mają także możliwość wykupienia pomocnika po zakończeniu obecnego sezonu. Konieczna do tego kwota nie powala na kolana, tym bardziej, że James w Monachium odżył. Mimo wszystko nie wiadomo, czy Bawarczycy postanowią wyłożyć kolejne 42 miliony.
Wiadomo natomiast, czego by chciał sam zawodnik. Kolumbijczyk zachwalał pobyt w Niemczech, ale miało to miejsce za czasów Juppa Heynckesa. Po przybyciu Niko Kovaca trochę się pozmieniało, co potwierdza ostatnia wypowiedź zawodnika.
– W Madrycie mam wszystko. Mój dom, ludzi, którzy mnie kochają… Zobaczymy, co się wydarzy. W tym momencie mam ważny kontrakt z Bayernem. Chcę tylko ukończyć ten sezon i wtedy się zobaczy, co dalej – wyznał dość jednoznacznie 27-latek.
Jak zakończy się ta sytuacja? Z jednej strony przed Bayernem łatwa decyzja, w końcu za łącznie 55 milionów mieliby u siebie zawodnika, którego wartość jest większa. Dodatkowo jedynym zawodnikiem o podobnym profilu jest Corentin Tolisso, który dochodzi do siebie po zerwaniu więzadła i nie wiadomo, w jakiej dyspozycji wróci. Kolejną zagadką jest to, ile zmieni zdanie zawodnika i czy Bayern pójdzie mu na rękę i pozwoli wrócić do Hiszpanii. A Wy, jak byście postąpili?