Każde lato ma swojego bohatera. W 2016 roku był transfer Pogby, rok temu świat zadziwił Neymar i PSG, w tym roku kosmiczna transakcja z „CR7” w roli głównej dokonała się w Turynie. Wielkie przetasowania – choć nie aż tak huczne – mają miejsce również na rynku trenerskim. W tym roku również takie dostaliśmy, a wszystko kręci się w tym samym miejscu, czyli na linii Real – Juventus.
Decyzja Zidane’a o odejściu z „Los Blancos” była równie szokująca i wzbudzająca niepokój, jak w momencie zatrudniania go na tym stanowisku. Trenerski żółtodziób przejmujący drużynę w dołku po Benitezie? To mogło się skończyć w każdy możliwy sposób. Skończyło się w najlepszy, wymarzony – m.in. trzema pucharami Ligi Mistrzów i tytułem mistrzowskim. Zidane i Ronaldo to bez wątpienia dwie z najważniejszych (jeśli nie najważniejsze) osób, odpowiedzialnych za wielkie triumfy „Królewskich”. Całkiem możliwe, że ich owocna współpraca nie skończy się na Madrycie.
Po ogłoszeniu swojej decyzji Zidane dodał, że nie planuje objęcia innej drużyny i zrobi sobie przynajmniej rok przerwy od trenowania. Po tak stresującej i wymagającej roli podobnie postąpił kiedyś m.in. Guardiola, odpoczywając między posadami w Barcelonie i Bayernie. U Francuza może to wyglądać nieco inaczej – urlop od „trenerki” nie musi oznaczać urlopu od jakiejkolwiek pracy.
Wiele doniesień sugeruje, że Zidane w październiku wróci do Juventusu, gdzie będzie doradcą dyrektora sportowego. Patrząc na to z ograniczonej perspektywy, jest to nie najlepsze posunięcie – ograniczać się do jakiegoś stołka i ciepłej posadki, kiedy niedługo można wrócić w wielkim stylu jako trener? Pamiętajmy jednak, że byłoby to czasowe rozwiązanie, w którym Zidane i tak by nie trenował, a nic nie stoi na przeszkodzie, by po zakończeniu przyszłego sezonu zejść z biurowego stołka i zamienić go na ławkę.
Tym bardziej, że obie rzeczy mogą się łączyć. Już od dłuższego czasu pojawiają się okresy, w których przyszłość Maxa Allegriego stawiana jest pod znakiem zapytania. Tak było m.in. w końcówce poprzedniego sezonu, kiedy wciąż niepewne było, kto poprowadzi klub w sezonie 2018/2019. Włoch ostatecznie w Juventusie zostanie, ale może być to jego ostatni rok. Zdominował krajowe rozgrywki, ale wciąż nie ma tego, na co wszyscy liczą – dominacji w Europie. Dołączenie Zidane’a do Juventusu może być tylko przystankiem przed objęciem drużyny. Powrót na stare śmieci, kilka miesięcy obserwacji wszystkiego z boku, wdrożenie się w życie klubu… Jak myślicie, czy za rok znów zobaczymy Zidane’a przy linii cieszącego się z bramek Ronaldo?
"Libertad Digital": Po Massimiliano Allegrim, to Zinedine Zidane będzie trenerem Juventusu! pic.twitter.com/gakOc7VG3f
— Transfery Piłkarskie (@Transfery_) July 17, 2018