Wygraj Ligę – sytuacja po 7. kolejce

Aż 139! Taką liczbę oczek można było uzbierać w 7. kolejce naszej zabawy. Osoby postronne pomyślą, że pewnie najlepsi prezesi oscylowali w granicach trzycyfrowych wyników. Nic bardziej mylnego! Najlepszy z nich, tajemniczy edek, uzyskał 88 punktów, a średnia wszystkich osób grających wynosiła zaledwie 33 oczka. Nie trzeba zatem tracić życia, na robienie doktoratu z matematyki, żeby zobaczyć, że coś w tych liczbach nie gra. Otóż nie grali ci, którzy mieli grać, a punktowali wybrańcy nielicznych. Bo kto normalny, umieściłby w jednym składzie Wilczka i Jurado z beznadziejnego do tej pory Piasta, a za partnerów w linii pomocy dał im Bonina i Cernycha…. Dobra, nabijaliśmy się po meczu Łęcznej z Zawiszą, że ostatnia dwójka nie zaliczy już więcej występów w Dream Teamie, dlatego nie za mocno, ale bijemy się w pierś. Za to kto o zdrowych zmysłach, postawiłby w 100% na defensywę Jagiellonii, po tym, jak ta tydzień temu sama sobie strzelał bramki? Taka już uroda Ekstraklasy, że nigdy nie można być pewnym tego, co się wydarzy. Zobaczmy zatem, jak prezentuje się Dream Team 7. serii spotkań.

Liga Zzapołowy

W naszej lidze najwięcej punktów zdobył prezes peter1945 i jego BGC Piast Gliwice. 83 punkty to wynik godny podziwu. W klasyfikacji generalnej na prowadzeniu duchstalina, który do tej pory nie znalazł jeszcze swojego pogromcy. Jego Zakrzepica Zakrzep powiększyła przewagę nad rywalami i okres przerwy na reprezentację przeczeka spokojnie na fotelu lidera.

Powoli rozkręca się też rywalizacja w Pucharze ZZP. Z 512 prezesów, na placu boju zostało tylko 256. Czyli nawiązując jeszcze do kontekstu matematycznego, sytuacja przypomina przesiew na pierwszym semestrze Politechniki. W klasyfikacji lig prywatnych spadliśmy na drugie miejsce, ale mamy tyle samo punktów, co liga wielbicieli żelastwa i spoconych bicków. Cóż, nie zawsze ilość przekłada się na jakość, co pewnie najlepiej rozumiej kibice Manchesteru United, patrząc na swoją linię ofensywną.