Do Chin nigdy nie trafi żaden bramkarz z Europy

bufi

W ostatnim czasie bardzo dużo mówi się o tym, że Chińczycy niszczą europejski futbol i wykradają klasowych piłkarzy. Prawdą jest jednak, że ten wielki naród ma swój plan na futbol. Wcale nie chodzi tutaj o ściągnięcie do siebie najlepszych piłkarzy. Cała ta ofensywa ma doprowadzić do mody na futbol w Chinach, a w tym mają pomóc gwiazdy futbolu z Europy. Zakaz transferowania klasowych golkiperów tylko to potwierdza. 

W ubiegłym tygodniu Chińczycy znowu pokazali siłę i kupili Oscara za 60 milionów funtów. Ogromne pieniądze, których nikt nie byłby w stanie zapłacić za brazylijskiego pomocnika. Kolejnym „ciosem” okazało się przekonanie Carlosa Teveza. Zarobki rzędu 40 milionów dolarów rocznie mówią tutaj same za siebie. Mało kto by się temu oparł, zwłaszcza piłkarz, który lada moment ma kończyć karierę.

Wreszcie przyszedł też czas na spróbowanie ruszenia góry lodowej. Oferta za Cristiano Ronaldo w wysokości trzystu milionów euro i roczne zarobki na poziomie stu milionów euro dla Portugalczyka. Jednak tutaj Chińczycy spotkali się ze ścianą. Jeszcze nie teraz, ale kto wie, co będzie za kilka lat. Wszystko jest możliwe, a pieniądze i nastawienie na budowanie futbolu w Chinach na pewno się nie skończą. Ten naród słynie z tego, że jak się za coś bierze, to pracuje do skutku.

Chińczycy chcą zbudować wielką reprezentację. Dlaczego więc kupują obcokrajowców? To bardzo proste, takimi działaniami promują futbol. Poza tym zakładają szkółki, ściągają fachowców i wychowują swoich zawodników. Jednak gwiazdy futbolu mają pomóc zaszczepić pasję najmłodszym Azjatom.

Aby nie przesadzić, władze tamtejszej ligi zadbały o regulamin, który jasno mówi, że w drużynie może być czterech obcokrajowców, ale na boisku równocześnie może przebywać tylko trzech. Dodatkowo od 2001 roku bramkarzem musi być Chińczyk. Tamtejszy zarząd rozgrywek kompletnie nie wierzy w to, że topowy bramkarz ma duże zdolności marketingowe. Poza tym inni piłkarze mają otaczać świetnego piłkarza na boisku, a bramkarza otaczają tylko dwa słupki. Kreowanie gry od tyłu przez bramkarza również nie przekonuje Chińczyków.

Tak więc ludzie strzegący bramki nigdy nie zarobią chińskich milionów. Przepis ten jest sztywny i nikt nie zamierza go znosić. Trzeba jasno sobie powiedzieć, że Buffon, Neuer czy Fabiański nigdy w Chinach nie zagrają.

Bez wątpienia limity obcokrajowców, a także zakaz sprowadzania bramkarzy pozwalają spać spokojnie. Jedynie zabiorą nam paru świetnych piłkarzy i może zbudują coś fajnego w najbliższych latach. Europa i tak ma monopol na futbol od lat, a tego typu dwa, trzy transfery dwa razy w roku nikomu krzywdy nie zrobią.

Komentarze

komentarzy