Hero of the week: Salomon Rondon – Pan „transferowy rekord klubu”

W Zenicie tworzył zabójczy duet napastników z Hulkiem. Teraz Salomon Rondon wkracza na nową arenę o nazwie Premier League, gdzie od początku sezonu stara się straszyć rywali swoją zabójczą skutecznością.

Urodził sie w Caracas, stolicy Wenezueli. Pierwsze kopnięcia piłki oddawał w lokalnym klubie San Jose de Calasanz, gdzie pozostał do momentu ukończenia 15-stych urodzin. Następny rok spędził w amatorskim Deportivo Gulima, by już w 2006 roku odejść do profesjonalnej drużyny w wenezuelskim Aragua. Początki miał trudne. Choć debiut zaliczył dość szybko (już w wieku 17 lat), to na swoją pierwszą bramkę musiał poczekać ponad sześć miesięcy. Jednak później było już znacznie lepiej i łącznie w wenezuelskiej Primera Division trafił 18 bramek w 58 spotkaniach. Taki wynik natychmiast przyczynił się do zainteresowania lepszego klubu i Rondon na zasadzie wolnego transferu, w lecie 2008 roku, wylądował w drugoligowym hiszpańskim Las Palmas.

W zespole leżącym na sławnych Wyspach Kanaryjskich ponownie nie odnotował udanego otwarcia sezonu. Pierwszą kampanię po transferze skończył z zerowym dorobkiem strzeleckim, ale odbił sobie to na Mistrzostwach Świata U-20 gdzie był jedną z gwiazd całego turnieju, strzelając na boiskach w Egipcie aż cztery bramki. Po powrocie do Las Palmas nie dostawał zbyt wielu szans i dopiero w połowie rozgrywek na dobre pokazał swoje umiejętności, kończąc sezon z 12 bramkami na koncie, które to znacznie pomogły w utrzymaniu „Los Amarillos” w Segunda Division.

rondonmalaga

W lipcu 2010 roku Salomon ponownie zmienił klub – za 2,5 miliona funtów przenosząc się do Malagi, co było rekordową kwotą dla drużyny z Estadio La Rosaleda. Jak się później okazało, zakup Rondona był strzałem w dziesiątkę. Wenezuelczyk skończył sezon z 14 golami, będąc najskuteczniejszym snajperem Malagi. Rok później poważną konkurencję stanowił dla niego Ruud van Nistelrooy, który miał chrapkę na jego miejsce w składzie. Rondon jednak bardzo szybko wybijał z głowy Pellegriniego myśl o postawieniu na legendarnego Holendra, zaliczając kolejne trafienia, ponownie przekraczając liczbę 10 bramek w Primera Division. Wielkim mentorem Salomona w Hiszpanii został Manuel Pellegrini. Rondon niedawno przyznał, że wiele zawdzięcza obecnemu bossowi Manchesteru City, który miał zasadnicze znaczenie dla jego rozwoju jako piłkarza. Szacunek wydaje się być wzajemny, bowiem w 2012 roku Chilijczyk bardzo chwalił zaangażowanie i nastawienie swojego podopiecznego podczas gry w Maladze.

– On jest młodym graczem, który lubi ciężko pracować. Od samego początku pokazywał chęć rozwoju, który miał przychodzić z każdym kolejnym dniem. Wciąż jest na etapie, gdzie ma długą drogę do przebycia, ale jest to wielki przywilej mieć go w zespole – komplementował go wówczas Pellegrini.

Zenit's Venezuelan forward Jose Rondon celebrates scoring the 1-2 goal during the last 16 second-leg UEFA Champions League football match Borussia Dortmund vs Zenit St Petersburg in Dortmund, western Germany on March 19, 2014. AFP PHOTO / JOHN MACDOUGALL (Photo credit should read JOHN MACDOUGALL/AFP/Getty Images)

Latem 2012 roku Malaga była zmuszona do sprzedaży swoich największych gwiazd ze względu na ogromne kłopoty finansowe (do Arsenalu odeszli między innymi Santi Cazorla oraz Nacho Monreal). To była woda na młyn dla rosyjskich klubów, które co jakiś czas wypatrują okazji do przejęcia medialnego zawodnika. Rubin Kazań jako pierwszy pokusił się o kontakt z Rondonem i za ponad 8 milionów funtów zakontraktował reprezentanta Wenezueli, co czyniło go wówczas najdroższym piłkarzem w historii swojego kraju. Po początkowej walce z aklimatyzacją, sezon zakończył z 12 bramkami w 37 występach. Następny rok znowu był burzliwym czasem dla bramkostrzelnego napastnika. Rondon odniósł groźną kontuzję wykluczającą go z gry na dwa miesiące, która mimo to nie przeszkodziła mu w zimowym transferze do Zenitu za blisko 20 milionów euro.

Wejście do drużyny miał niezwykle trudne, i wcale nie chodziło tutaj o sprawy boiskowe. Grupa najwierniejszych fanów wystosowała list do działaczy klubu, w którym domagali się niezatrudniania czarnoskórych piłkarzy.

– Nie jesteśmy rasistami, ale brak czarnoskórych piłkarzy to ważny dla nas element tradycji klubu. Ten zapisek pozwoliłby nam przywrócić tożsamość narodową w klubie, która jest symbolem Petersburga. Chcemy piłkarzy jedynie z krajów słowiańskich, takich jak Ukraina czy Białoruś, a także z rejonów bałtyckich i skandynawskich. Łączy nas podobna mentalność, kultura i historia – brzmiała treść oświadczenia stowarzyszenia fanów Zenitu „Landscrona”.

Oprócz Rondona, na pieńku z kibicami miał sprowadzony do Petersburga za 60 milionów euro Hulk, a także Axel Witsel. Klub jednak natychmiast postanowił zareagować i poprosił fanów o tolerancję. Niewiele to jednak dało, ponieważ w maju 2014 roku kibice Zenita, po tym jak w ostatniej kolejce stracili szansę na mistrzostwo, wtargnęli na murawę i poturbowali kilku zawodników. Wśród nich był właśnie Rondon.

rondonwba

Zatargi z fanami w niczym nie przeszkadzały napastnikowi w zdobywaniu kolejnych bramek. Łącznie, w półtorej sezonu, dla rosyjskiego giganta trafił 28 razy w 59 spotkaniach. Rozstanie nadeszło latem 2015 roku. Po zdobytym tytule dla Zenitu, Wenezuelczyk postanowił poszukać nowego klubu. Wielkie zainteresowanie wykazywał Liverpool, który po fiasku negocjacyjnym z Carlosem Baccą, szukał na gwałt snajpera. Wybór klubu z Merseyside padł jednak na Christiana Benteke i Rondon musiał skusić się na inną ofertę – od West Bromwich Albion, pobijając po raz kolejny rekord transferowy swojego nowego pracodawcy, jednocześnie zostając dopiero drugim Wenezuelczykiem w Premier League (pierwszym był Fernando Amorabieta z Fulham).

Obecny sezon pokazuje, że Rondon idealnie pasuje do angielskiego futbolu. Pomimo zaledwie trzech zdobytych bramek w jedenastu kolejkach bardzo dobrze wkomponował się do ligi i z miejsca stał się postrachem defensorów. Jeśli tylko ekipa Tony’ego Pullisa utrzyma się w angielskiej ekstraklasie, będzie to wielką zasługą byłego gracza Zenitu. A co zrobi potem? Patrząc na szybkość, z jaką przemierza kolejne szlaki, jego kariera na pewno nie zostanie poddana trwałemu związkowi z „The Baggies”.

Komentarze

komentarzy