Trener „na lata” nie przetrwał nawet roku! Magiera zwolniony z Legii

Mówiono o nim, że ma być trenerem na lata i że poprowadzi Legię Warszawa do kolejnych wspaniałych sukcesów – nie tylko krajowych, ale również tych na szczeblu europejskim. Okazało się jednak, że Jacek Magiera, mimo wszelkich zapewnień, nie przetrwał w drużynie mistrzów Polski nawet roku.

Jacek Magiera przyszedł do Legii Warszawa 24 września 2016, zastępując na stanowisku Besnika Hasiego. Chrzest bojowy nie był dla niego łatwy. Od razu został rzucony na głęboką wodę i musiał zmierzyć się w wyjazdowym spotkaniu ze Sportingiem Lizbona.

Wówczas nie podołał, a Legia, choć grała już wyraźnie lepiej niż w poprzednich spotkaniach, przegrała 0:2. Później przyszedł jednak sensacyjny remis 3:3 z Realem Madryt, a następnie pełen walki mecz z Borussią (4:8) i w końcu wygrana ze Sportingiem, dająca trzecie miejsce w grupie i pozwalająca walczyć jeszcze w Lidze Europy.

Prócz tego przyszły sukcesy w lidze. „Wojskowi” może nie zdominowali ekstraklasy w wyraźny sposób, ale ostatecznie dopięli swego, zdobywając mistrzostwo Polski. Ubiegły sezon był dla nich zatem bardzo udany. Słowa uznania płynęły wówczas nie tylko w kierunku piłkarzy, ale także właśnie Jacka Magiery, którego nazwisko nie raz było skandowane przez fanów drużyny.

Tymczasem wraz z początkiem nowego sezonu rozpoczęły się kłopoty. Legia obrywała na każdym polu. Początkowa zadyszka w ekstraklasie byłaby w pewnym sensie normą, gdyby nie fakt, że legioniści odpadli z europejskich pucharów bardzo szybko, a do tego w żenujący sposób – przegrywając z Astaną i Szeryfem Tyraspol.

I choć po nieudanych spotkaniach prezes klubu – Dariusz Mioduski – jak mantrę powtarzał, że ufa Jackowi Magierze i że trener ma jego pełne poparcie, z czasem słowa te zaczęły być coraz bardziej puste. Okazało się bowiem, że od „pełnego zaufania” do „braku zaufania” minął zaledwie miesiąc, a zatem pięćmeczów (co ciekawe były to dwie wygrane, dwa remisy [skutkujące brakiem awansu do LE] i porażka).

Winnych całego zamieszania było na pewno wielu. Jedni wskazywali Magierę jako tego, który nie umie ustawić ani sytuacji w szatni, ani piłkarzy na boisku. Inni przyznawali, że… trener nie ma na dobrą sprawę kogo ustawiać, bo kluczowych zawodników, których sprzedano za bezcen, zastąpili nowi, wnoszący swą grą niewiele wartości. Jeszcze inni skłaniali się do obwiniania samego Mioduskiego, który chyba pogubił się w tym, co robi.

Prezes Legii od głaskania piłkarzy, trenerów i zarządu po główkach, obiecywania nowych kontraktów i słania listów motywacyjnych w dość nagły sposób przeszedł do karania. Najpierw w Legii zamrożono pieniądze, a teraz postanowiono zwolnić trenera, który miał być przecież tym „na lata”.

Jeszcze po ostatnim spotkaniu ligowym ze Śląskiem (przegranym przez Legię 1:2) trener Magiera mówił na konferencji prasowej, że nie boi się zwolnienia. Dziś jednak klub ogłosił, że postanowiono pożegnać się ze szkoleniowcem. Ale nie tylko Magiera jest tym, który odchodzi dziś z Łazienkowskiej. Z klubem pożegnał się również drugi z domniemanych winowajców sytuacji – dyrektor sportowy klubu – Michał Żewłakow.

Jacek Magiera prowadził zatem „Wojskowych” przez 50 spotkań. Wygrał 28 z nich, zremisował 11 i przegrał również 11. Drużyna pod jego wodzą strzeliła 100 bramek, tracąc przy tym 57. Nazwisko nowego szkoleniowca warszawian mamy poznać jeszcze dziś. Przed nowym trenerem trudne zadanie. Jak pokazuje bowiem historia, ugasić pożar po poprzedniku jest łatwo, swój własny (który prędzej czy później na pewno się pojawi) – dużo trudniej. A łaska kibiców, a przede wszystkim mocodawców na pstrym jeździ koniu. Do tego stopnia, że „pełne zaufanie” może przeminąć w niespełna miesiąc.

Fortuna: Odbierz 110 zł na zakład bez ryzyka
+ do 400 zł bonusu!

Komentarze

komentarzy