Powrót do Premier League na osiem sposobów

Na okrągłe dziesięć kolejek do zakończenia sezonu w drugiej klasie rozgrywkowej w Anglii, o awans walczy aż 8 drużyn! Z tak licznego grona tylko 3 zespoły będą mogły cieszyć się końcowym triumfem. Aż cztery spośród nich zgromadziły do tej pory po 66 punktów. Oby tylko po zgarnięciu kolejnego kompletu punktów nie dopadła żadnej z nich diabelska niemoc. Odstawiając na bok numerologiczne żarty, warto pokusić się o ocenę szans każdej z nich.

Bournemouth (66)

Kiedy pod koniec września Artur Boruc przechodził do Bournemouth, niewielu potrafiło wymówić nazwę tego klubu i raczej wąskie grono znało skład ekipy z Dean Court. Wydawało się, że reprezentant Polski przechodzi do ligowego przeciętniaka i będzie walczył z kolegami o utrzymanie w lidze. Jednak od 8. kolejki i remisu z Watford drużyna ta spisywała się z meczu na mecz coraz lepiej. Długo przewodziła stawce, by po lekkiej zadyszce znowu powrócić na szczyt ligowej tabeli. Końcówka sezonu zapowiada się bardzo obiecująco, gdyż chwilową niemoc strzelecką sprowadzonego przed sezonem z Coventry City Calluma Wilsona, doskonale uzupełniają jego koledzy z zespołu. Dobra forma Matta Richiego powinna pomóc w mocnym zaakcentowaniu aspiracji do historycznego awansu do Premier League. Kolejnym argumentem jest skuteczność „The Cherries” na boiskach przeciwników, gdzie zdobyli dokładnie połowę swoich punktów.

Derby (66)

Spośród wszystkich drużyn, zespół Derby County najlepiej radzi sobie na własnym stadionie, jak do tej pory. Większą część ligowego dorobku zgromadzili bowiem na Pride Park Stadium. Jednakże tylko jeden punkt zdobyty w trzech ostatnich potyczkach może wprowadzić sporo zamieszania i nerwowości w szatni. Steve McClaren, trener „The Rams”, musi wlać w serca zawodników odpowiednią motywację i determinację. Oby tylko sympatykom i działaczom Derby powrót do najwyższej klasy rozgrywkowej nie przypominał demonów przeszłości. Ostatni pobyt w Premier League zakończył się bowiem spektakularną klęską. Inaczej nie można nazwać zdobycia 11 punktów w 38 spotkaniach. Przeszłość należy jednak pozostawić za sobą. Obecnie kibice szykują się na powrót po kontuzji najlepszego strzelca zespołu Chrisa Martina.

Watford (66)

Piłkarze Watford mogą pochwalić się największą ilością zwycięstw, które zawdzięczają tercetowi napastników: Ighalo – Deeney – Vydra. Nigeryczyk Ighala, sprowadzony przed sezonem z włoskiego Udinese, okazał się strzałem w dziesiątkę i z siedemnastoma trafieniami na koncie jest jak na razie najlepszym strzelcem zespołu. Także statystyki młodego (bo zaledwie 22-letniego) Mateja Vydryw są bardzo dobre (10 bramek, 7 asyst). Pluć w brodę mogą sobie działacze włoskiego klubu, bo utalentowany Czech jest także byłym graczem Udine. Patrząc na popisy bramkowe z Serie A, gdzie najlepszym strzelcem jest 37-letni już Di Natale, to oddanie takich napastników wydaje się być dziwnym posunięciem. A wracając do ekipy z Watfordu, to są na dobrym kursie do Premier League.

Middlesbrough (66)

Bardzo nierówna forma Boro w ostatnim miesiącu. W sześciu spotkaniach zdobyli zaledwie 7 punktów i to z drużynami z dolnej części tabeli. Pomimo tego, że w całym sezonie Dimitrios Konstantopoulos musiał wyciągać piłkę z bramki tylko 26 razy, to w drużynie nie dzieje się dobrze. Były asystent Jose Mourinho, a obecnie trener Middlesbrough, Aitor Karanka ma do dyspozycji wszystkich zawodników. Ostatnie spotkania wykazują jednak mocną rotację w składzie. Nietykalni są tylko środkowi obrońcy, czyli duet Gibson-Kalas oraz wspomniany wcześniej grecki golkiper. Może to właśnie szukanie odpowiedniego ustawienia i wybór pierwszego składu jest bolączką Boro?

Norwich (65)

Tylko punkt za liderującą czwórką jest drużyna z Carrow Road. Popularne „Kanarki” liczą na rychły powrót po sezonie spędzonym w Championship. Gwiazdą zespołu jest znany z boisk Premier League Cameron Jerome, który w swoim CV ma takie kluby jak Crystal Palace czy Stoke City. To właśnie on najczęściej staje się zmorą bramkarzy rywali. A mówiąc o formie całego zespołu, to w ostatnim czasie, poza wpadką u siebie z broniącym się przed spadkiem Wigan, można stwierdzić, że wszystko zmierza w dobrym kierunku. Weryfikacją realnego myślenia o powrocie na boiska Premier League będzie najbliższe starcie na własnym obiekcie z ekipą Derby. Te emocje czekają na kibiców już w najbliższą sobotę.

Brentford (61)

Takie historie nie zdarzają się codziennie. W kampanii 2013/2014 zespół Brentford awansował z drugiego miejsca do Championship z 94 oczkami na koncie. O dziwo, przed startem rozgrywek z beniaminka odszedł najlepszy strzelec tamtego sezonu, czyli Clayton Donaldson. Pomimo, że bramki strzela nadal, bo ma 11 trafień w swoim dorobku, to jego Birmingham City jest tylko w środkowej części tabeli. Najdziwniejsze, że zespół opuścili praktycznie wszyscy napastnicy. Prezes Cliff Crown sięgnął jednak do kieszeni i kupił kilku młodych, obiecujących zawodników. Do drużyny dołączyli między innymi 21-letni Betinho z rezerw Sportingu Lizbona oraz 23-letni Andre Gray z Luton Town. Ten drugi jest obecnie najlepszym strzelcem i udowadnia tylko, że młodzi Anglicy potrafią strzelać i to nie tylko w Premier League. Poza napastnikami do zespołu dołączyło także paru innych piłkarzy. Na uznanie zasługuje polityka transferowa klubu, gdyż średnia wieku w zespole to zaledwie 25 lat. Ciekawe, czy pod koniec sezonu powiew młodości weźmie górę czy jednak brak doświadczenia i ogrania da się we znaki w decydujących pojedynkach. Awans do Premier League byłby wydarzeniem bez precedensu.

Ipswich Town (61)

Daryl Murphy, notorycznie wypożyczany z Celticu Glasgow, może nie najmłodszy, bo już 31-letni, ale to właśnie on jest pierwszy w klasyfikacji strzelców. To Irlandczyk z 22 bramkami jest najskuteczniejszy pod bramką rywali wśród drużyn z Championship. W jego dobrej dyspozycji fani mogą upatrywać szansy na wdarcie się do baraży, albo nawet bezpośredniego awansu. Bez jego bramek z pewnością będzie bardzo trudno o coś więcej niż dobre, obecnie 7. miejsce w tabeli na koniec sezonu. Ostatni remis z Brentford czy porażka z Norwich na pewno nie przynoszą zespołowi wstydu, ale terminarz jest nieubłagany. Już w następnej kolejce zespół Ipswich uda się na Riverside Stadium, aby udowodnić swoje ambicje w pojedynku z Middlesbrough.

Wolverhampton (58)

Ostatnie dwa spotkania, czyli remis z Watford i porażka z Bournemouth mogą wskazywać, że awansowanie rok po roku do kolejnych klas rozgrywkowych jest wyjątkowo trudne. Odkąd jednak trenerem zespołu został Kenny Jackett i wyprowadził drużynę z League One już w swoim pierwszym sezonie, to nie można wątpić w ten zespół. Zrobił to bowiem spektakularnie z 103 punktami, a końcówka sezonu była imponująca pod względem skuteczności zespołu i liczby zdobywanych punktów. Jeżeli w tej kampanii walijski szkoleniowiec szykuje podobną taktykę i rozpocznie zwycięski marsz już w następnej kolejce w meczu z Brighton, to całkiem możliwe, że ekipa Wilków znów zagości w terminarzu Premier League.

Kto ostatecznie przekroczy bramy raju?

Dobra gra na wyjeździe może okazać się kluczem do ostatecznego sukcesu – Bournemouth.

Zabójcze popisy napastników także – Watford.

Długi finisz – Wolves.

Czy ten tok myślenia faktycznie jest prawidłowy? Rzeczywistość zweryfikuje te przypuszczenia.