Zbyt głęboka woda? Trudne losy polskiego tercetu w Ligue 1

polacy ligue 1

Fala letnich transferów Polaków przyprawiała nas wszystkich o dreszcze. Część z piłkarzy powędrowała do Francji, gdzie obecnie gra pięciu naszych rodaków. Nie wszyscy jednak w Ligue 1 radzą sobie dobrze.

Pomijając przypadki Igora Lewczuka i Kamila Glika, którzy w swoich zespołach (odpowiednio Bordeaux i Monaco) mają pewne miejsce w składzie, pozostała trójka wypada zdecydowanie gorzej.

Wczorajszy mecz z Dijon Nantes wygrało 3:1, ale brak w tym jakiegokolwiek udziału Mariusza Stępińskiego, który nie znalazł się nawet na ławce rezerwowych. Napastnik sprowadzony z Ruchu Chorzów do wczoraj czterokrotnie nie pojawiał się na boisku w meczach Ligue 1, ale zawsze miał miejsce w meczowej osiemnastce. Dotychczas w 18 występach strzelił cztery gole, dokładając cztery asysty, ale dla Francuzów to zdecydowanie za mało. Stępiński miewa dobre mecze, ale musi częściej strzelać – niedawno miał długą passę bez gola, od 5 listopada do 12 lutego. To już jego druga przygoda zagranicą i znów nie układa się tak, jakby chciał.

Ostatni pełny mecz w Ligue 1 Maciej Rybus rozegrał 30 listopada w spotkaniu Lyonu z Nantes. Od tamtej pory trener Bruno Genesio chętniej stawia na Jeremy’ego Morela i Christophe’a Jalleta. Reprezentant Polski od dwóch kolejek mecze ogląda z ławki rezerwowych, a nawet w Lidze Europy nie jest lepiej. O ile w pierwszym meczu z AZ Alkmaar rozegrał 90 minut, o tyle już w rewanżu zabrakło dla niego miejsca nawet na ławce. Sytuacja pogarszała się z biegiem sezonu, ale już jutro mecz z Metz i wierzymy, że „Rybka” wróci do składu.

Najgorzej wygląda sytuacja Grzegorza Krychowiaka, który wróciwszy po kontuzji, gra w rezerwach PSG (ostatnio na własną prośbę). Jego ostatni mecz w Ligue 1 to wygrane 5:0 spotkanie z Lorient 21 grudnia, w którym grał 22 minuty. Ogółem w lidze zagrał dotąd dziesięć razy i tylko pięć w pełnym wymiarze czasowym. Unai Emery nie stawiał już na niego również w Lidze Mistrzów, gdzie początkowo grał w miarę dużo. Krychowiak ewidentnie przegrywa rywalizację z Thiago Mottą, Marco Verrattim czy Blaisem Matuidim, którzy bardziej pasują do stylu, jaki preferują paryżanie. Jedyną szansą na grę jest już chyba tylko transfer, a reprezentacja potrzebuje Krychowiaka w najwyższej formie.

Dla każdego z nich transfer miał być skokiem do większego klubu i okazją do zaprezentowania się na wyższym poziomie. Niestety okazuje się, że ta woda okazała się zbyt głęboka i jeśli do końca sezonu nic się nie zmieni, chyba warto rozejrzeć się za innym klubem. No może z wyjątkiem Stępińskiego, który ma jeszcze czas na rozwój. Lepiej drużyny dobrali Lewczuk i Glik, gdzie ten skok aż tak duży nie był, ale kto mógł się tego spodziewać przed sezonem?

Komentarze

komentarzy