Umarł król niech żyje król. Takim słowami w średniowiecznej Francji żegnano starego władcę, a witano nowego. Tego typu przywitanie i pożegnanie w jednym miało zapewnić brak kłótni i walk o sukcesję.
Podczas dzisiejszej konferencji prasowej, którą zorganizowało TS Wisła Kraków (przyp. red. Stowarzyszenie Kibiców Wisły Kraków) oznajmiono, że Jakub Meresiński nie jest już właścicielem krakowskiego klubu. Podczas długich rozmów doszło do porozumienia pomiędzy Meresińskim, a Stowarzyszeniem Wisły Kraków.
Na konferencji dowiedzieliśmy się, że klub nie jest kupiony za złotówkę, a stowarzyszenie to nie gołodupcy. Pieniądze na prowadzenie krakowskiego klubu mają zostać pozyskane ze sprzedaży piłkarzy, ze sponsoringu, z biletów, czy marketingu. Także w tej kwestii dużo się nie zmieniło. Nie uwierzymy póki nie zobaczymy.
Odejście Meresinskiego o którym zostało już chyba wszystko powiedziane, to bez wątpienia bardzo dobra wiadomość. Nowymi właścicielami zostali ludzie, którzy kochają klub i na pewno zrobią wszystko by go uratować. Pytanie tylko ile mogą? Poza tym nie chcemy być czarnowidzami, ale jakoś ciężko nam pokładać wiarę w zdolności zarządzające i organizacyjne tejże grupy. W to czy mają pieniądze na prowadzenie zadłużonego klubu, też jakoś ciężko nam uwierzyć.
Obawiamy się również o przyzwolenie na zbyt wiele dla radykalnych grup kibiców. Zwłaszcza w czasach gdy na „kibolskiej mapie” wiele się pozmieniało. Mamy jednak nadzieję, że towarzystwo które przejęło klub będzie rozsądne w tych kwestiach. Poza tym nasz strach o legendarny klub z Krakowa budzi również to, że nowi właściciele do wielu spraw mogą podchodzić zbyt emocjonalnie. Na trybunach było to atutem, ale w sferze zarządzania niekoniecznie.
Podobno gdyby nie stowarzyszenie kibiców, to w tym tygodniu dowiedzielibyśmy się o upadku Wisły Kraków. Prawdopodobne jest także to, że w najbliższym czasie klub zostanie sprzedany komuś z grubym portfelem.
W redakcji mocno kibicujemy nowym właścicielom, bo na upadku tak zasłużonego klubu straciłby cały krajowy futbol. Wydaje się, że Białej Gwieździe nie może się przytrafić już nic gorszego niż Meresiński. Oby było już tylko lepiej, dużo lepiej!
