Wielki powrót do Legii ze wschodu oraz… odejście na Wschód. Na Łazienkowskiej ruch, jak na lotnisku

artur-jedrzejczyk
Fot. Legia.com

Zimowe okienko transferowe jeszcze się oficjalnie nie rozpoczęło, a przy Łazienkowskiej w Warszawie ruch, jak na lotnisku. Wtorek sypnął dwiema hitowymi informacjami o piłkarzach podążających w obu kierunkach – do klubu i z klubu. Do Legii wraca Artur Jędrzejczyk, a o swoim odejściu do Chin poinformował Aleksandar Prijović na łamach „Super Expressu”.

Tuż przed godziną 13 prezes Bogusław Leśnodorski, w swoim stylu, podał na Twitterze inicjały nowego zawodnika. Zazwyczaj rozwikłanie zagadki chwilę trwa, tym razem jednak „AJ” było potwierdzeniem plotek krążących w mediach o możliwym powrocie Artura Jędrzejczyka. „Wojskowi” mają zapłacić około miliona euro za zawodnika FK Krasnodar. „Jędza” ma być lekiem na ewentualne odejście Bartosza Bereszyńskiego lub Michała Pazdana, wszak uniwersalność reprezentanta Polski jest jednym z jego największych atutów, a o umiejętnościach legioniści przekonali się w rundzie wiosennej poprzedniego sezonu oraz podczas Euro 2016 we Francji.

Jeden transfer ze wschodu, a drugi transfer na Wschód, tyle że bardzo daleki. Aleks Prijović przyznał w wywiadzie dla „Super Expressu”, że odchodzi z Legii do Chin. Powód bardzo prosty – pieniądze. Trudno się dziwić zawodnikowi, wszak pieniądze oferowane przez kluby z Państwa Środka są nieporównywalne z pensjami w zachodnich ligach Europy, tym bardziej że „Prijo” nie mógłby liczyć na lukratywne oferty na Starym Kontynencie.

Dla Legii to odejście oznacza, że w przeciągu kilku dni straci całą linię napadu. Portal Weszło.com poinformował, że miejsce sprzedanych zawodników ma zająć Daniel Chima Chukwu, grający ostatnio w Chinach. Wśród zastępczych opcji rozpatrywane jest również przesunięcie do pierwszej linii Michała Kucharczyka czy Walerego Kazaiszwiliego, a przecież na „dziewiątce” w przeszłości grali Miroslav Radović oraz Kasper Hamalainen.

Komentarze

komentarzy