Dla wielu piłkarzy hat-trick w Lidze Mistrzów byłby sufitem. Dla Erlinga Haalanda, owszem, to również wielka sprawa, ale prawdopodobnie początek wielkiej kariery. Norweg szturmem podbija europejskie boiska, a jego regularność przekracza jakiekolwiek granice. Dziś 19-latek po raz pierwszy przyleciał do Anglii, gdzie już niebawem powinien zakotwiczyć na dłużej, ponieważ Premier League jest mu zwyczajnie pisana.
Kiedy niespełna rok temu zamieniał Molde na Red Bull Salzburg, nikt tak naprawdę nie miał pojęcia, że zainwestowane 8 milionów funtów już niebawem będą odbierane w kategorii promocji. Obecnie wartość rynkowa przede wszystkim młodych piłkarzy rośnie w niesamowitym tempie, co pokazuje przypadek Jadona Sancho. Sytuacja reprezentanta Norwegii jest oczywiście zupełnie inna ze względu na siłę ligi, w której obecnie gra. Austriacka Bundesliga nie ma aktualnie podjazdu do tej niemieckiej, lecz klasę Haalanda mogą odzwierciedlać występy chociażby w Lidze Mistrzów.
Cztery hat-tricki w dziesięciu spotkaniach? Trzeba przyznać, że początek tego sezonu w wykonaniu nastolatka to coś spektakularnego. Do tej pory wszystkie jego bramki poddawano pod sporą wątpliwość ze względu na poziom rozgrywek. Kiedy jednak tak młody zawodnik zalicza trzy trafienia w meczu Champions League – wówczas wszystkim zapala się lampka. Statystycy natychmiast odgrzebali nazwiska Raula oraz Rooneya. Jedynie oni dokonali takiej sztuki mając mniej lat aniżeli opisywany przez nas bohater, który dodatkowo wykręcił jako pierwszy taki wynik w swoim debiucie na europejskich boiskach.
Skłonność Norwega do zdobywania bramek rozpoczęła się w 2017 roku po przenosinach do Molde. To wówczas nie mając nawet ukończonych 17 lat w meczu pucharowym przeciwko Voldze pokonał bramkarza rywali po sześciu minutach. Biorąc pod uwagę piłkę seniorską – swoje pierwsze mecze napastnik rozgrywał przed 15 rokiem życia, choć w zespole Bryne nie udało mu się trafić żadnego gola pomimo udziału w 16 spotkaniach. To nie załamało młodego piłkarza, który zdawał sobie sprawę, że w tak młodym wieku wszystko musi odbywać się krok po kroku – włącznie ze wzrostem. Mając 16 lat urósł aż 12 centymetrów, rok później już tylko o 5. Dziś Haalandowi do dwóch metrów brakuje zaledwie 6 centymetrów.
Odbierz zakład bez ryzyka z kodem GRAMGRUBO530 w BETCLIC – jest już legalny w Polsce!
Jego eksplozja talentu nastąpiła dopiero w lipcu 2018 roku, kiedy pojawił się na pierwszych stronach gazet dzienników w Norwegii. Powód? 4 bramki w pierwszych 21 minutach przeciwko liderowi z SK Brann. Ten wynik brzmi jeszcze bardziej niewiarygodnie, gdy dowiemy się, że przed tym spotkaniem w całych rozgrywkach ówcześni rywale pozwolili wbić sobie zaledwie 5 goli podczas 14 kolejek. Stanowisko menedżera Molde wówczas piastował Ole Gunnar Solskjaer, który po tym starciu opisał swojego podopiecznego: – Z pewnością może zostać najlepszym napastnikiem na świecie. Przypomina mi poniekąd Romelu Lukaku i jest tak samo skuteczny. Norweski trener wspomniał również o masie mięśniowej, której snajperowi zwyczajnie brakowało. Wraz z treningami na siłowni pojawiła się także większa pewność siebie, co jest ważne przede wszystkim występując w tej strefie boiska.
Już w tamtym okresie subtelnie wiązano go z przenosinami do Manchesteru United. Działacze „Czerwonych Diabłów” z pewnością musieli otrzymać informację od Solskjaera o posiadaniu w swojej drużynie prawdziwego diamentu. Skauci angielskiej drużyny byli obecni podczas wspomnianego spotkania z SK Brann. Napastnik otrzymał w 2018 roku ofertę od Juventusu oraz Bayeru Leverkusen, ale taki przeskok między poziomem lig mógłby okazać się dla niego zabójczy.
– Zainteresowanie ze strony Juventusu jest bardzo pochlebne. Ale sądziłem, ze jest jeszcze za wcześnie. Salzburg był klubem, który najbardziej mi odpowiadał i wykazywał największą chęć, aby mnie ściągnąć. Tutaj mam zwyczajnie większe szanse na regularne występy – stwierdził Haaland w styczniu po transferze.
Klub z Austrii dogadał się z Molde oczywiście kilka miesięcy wcześniej, konkretnie w sierpniu 2018 roku. Już wówczas przy tych przenosinach maczał palce Mino Raiola. Włoski agent nie jest prawnie przedstawicielem piłkarza, ale ojciec Erlinga zawsze może do niego zadzwonić po radę. Oficjalnie sprawami 19-latka zarządza Tore Pedersen. Jeśli jednak ojciec wraz z synem podejmą decyzję o opuszczeniu Salzburga, to z pewnością Raiola wykorzysta ten moment do przejęcia pokaźnej prowizji, tak jak miało to miejsce chociażby z Matthijsem de Ligtem.
Bolesna zemsta
Jeśli już nieco wspomnieliśmy o jego ojcu, to starsi kibice Premier League powinni doskonale pamiętać takiego zawodnika jak Alf-Inge Haaland, któremu karierę bestialsko zakończył Roy Keane. Podczas kwietniowego spotkania w 2001 roku pomocnik Manchesteru United w brutalny sposób w odwecie (cztery lata wcześniej po interwencji Haalanda Irlandczyk doznał urazu więzadła krzyżowego) zaatakował ówczesnego gracza Manchesteru City. Kontuzja kolana doprowadziła do najgorszego… Norweg już nigdy nie wrócił do pełni sprawności i jakiś czas później zrezygnował z uprawiania sportu.
O swojej zemście Keane wspomniał jakiś czas później w autobiografii, gdzie ze szczegółami opisał to zdarzenie: – Na tę chwilę czekałem wystarczająco długo. Nawet po meczu w szatni nie miałem wyrzutów sumienia. Ostatecznie angielska federacja przyznała pomocnikowi zawieszenie na pięć spotkań za tak karygodne słowa.
Dear Utd kids,
Here’s Roy Keane ending the career of Alf Inge Haaland. Father of…..? pic.twitter.com/JEsTiky6eb
— United ➡️ Kids ➡️ Wife (@ManUtdExtreme) September 17, 2019
Boli od samego patrzenia…
Mimo tego strasznego dziedzictwa na angielskich boiskach, Premier League dla Haalanda jest niemalże wymarzonym kierunkiem. W przeciwieństwie do swojego ojca, czyli środkowego obrońcy bądź defensywnego pomocnika, Erling jest ofensywnym piłkarzem, który pomimo sporego wzrostu charakteryzuje się umiejętnością gry w szybkim tempie. Jeszcze kilkanaście lat temu tacy wysocy zawodnicy byli określani z natury jako drewno, któremu wystarczy jedynie dośrodkować w polu karnym i ten zrobi już swoje. Futbol jednak mocno ewoluował i współczesna „dziewiątka” musi być pewnym pakietem umiejętności. Dla przykładu wszystkie trzy jego trafienia przeciwko Genkowi w Lidze Mistrzów padły po strzałach nogami, nie głową.
Odbierz zakład bez ryzyka z kodem GRAMGRUBO530 w BETCLIC – jest już legalny w Polsce!
Zabrzmi to dość wyświechtanie, ale w jego przypadku naprawdę wiele znaczy pokora. W trakcie wywiadu po strzelonym hat-tricku z Genkiem nie zauważamy u niego jakiejkolwiek wody sodowej. Widać tylko jedno: skupienie się na kolejnym celu i skromność. Choć już teraz w Norwegii nosi przydomek „Bestia”.
Erling Håland post-match interview skills are incredible. ? pic.twitter.com/IXiLBB4ARa
— Football Tweet (@Football__Tweet) September 22, 2019
– Pojawia się w klubie każdego dnia, ciężko pracuje i nie bierze niczego za pewnik. Naprawdę mamy szczęście, że posiadamy takiego gracza, a jeśli uda nam się utrzymać go w dobrej formie, będzie tylko lepszy – stwierdził Jesse Marsch, szkoleniowiec ekipy z Salzburga.
Haaland, nie Håland
Póki co rozmowy na temat kolejnego kroku są momentalnie przerywane przez jego ojca, ponieważ to on skrupulatnie kieruje karierą syna. Nawet po 9 bramkach trafionych przeciwko Hondurasowi podczas mistrzostw świata w 2019 roku do lat 20, młodszy Erling nadal sumiennie pracował, choć taki rezultat – nawet biorąc pod uwagę rangę rywala – był czymś niespotykanym na imprezie takiej rangi. Te wspominane przez nas statystyki obecnie wyglądają jakby stali za nimi Leo Messi lub Cristiano Ronaldo, czyli dwaj giganci światowego futbolu.
Patrząc na ten rozwój z boku momentalnie zobaczymy pewien nakreślony pomysł i modelowy rodzaj kariery. Skrupulatne wybory kolejnych klubów, brak chęci szybkiego zarobienia pieniędzy i utknięcia w rezerwach mocnego klubu – to wszystko powinno zaprocentować w przyszłości. Może to absurdalne, ale nawet zmiana nazwiska z Håland na Haaland to celowy zabieg, a już niebawem może przynieść mu w Europie jeszcze większą popularność. Nad wszystkimi drobnostkami czuwał oczywiście Raiola w roli cichego doradcy.
Bazując na powiązaniach Włocha z Manchesterem United, można się zastanawiać, czy niebawem Haaland ponownie nie przypomni się kibicom Old Trafford. Pytanie tylko, czy nadal spotka tam Solskjaera. Menedżer „Czerwonych Diabłów” po ostatnich wynikach nie ma najlepszej reputacji, choć władze klubu potwierdzają, że mają ogromne zaufanie do swojego szkoleniowca. Trzeba przyznać, że Norweg idealnie wpasowałby się do polityki swojego dawnego trenera, bazującej przede wszystkim na zakupie młodych i głodnych sukcesów piłkarzy. W letnim okienku do Manchesteru trafił Daniel James oraz Aaron Wan-Bissaka, a w styczniu mogą dojść kolejni piłkarze idealnie pasujący do tej koncepcji.
Czy 19-latek sprawdziłby się w Premier League? Mając na uwadze warunki fizyczne, odnalezienie się w grze kombinacyjnej, to wróżymy mu powodzenie. Posmakować nieco wyspiarskiego futbolu będzie mógł już dziś, kiedy stanie do rywalizacji z Matipem oraz Van Dijkiem. Jak na pierwsze takiego typu spotkanie brzmi to niezbyt optymistycznie, ale ten młody chłopak wielokrotnie udowodnił, że jest w stanie przełamać wszystkie bariery.
Odbierz zakład bez ryzyka z kodem GRAMGRUBO530 w BETCLIC – jest już legalny w Polsce!