5 powodów dla których warto oglądać tę kolejkę BPL

1.Wszyscy święci… Balują w Niebie jakim jest Premier League. Ale mało kogo to dziwi, po poprzednim świetnym sezonie w BPL, teraz doszło do kryzysu wśród podopiecznych Ronalda Koemana, którego, jeśli spojrzymy na przedsezonowe przewidywania, naprawdę sporo osób się spodziewało.

Mimo tego marazm w jaki popadli „Święci” jest dość niepokojący. Jedynie 16 pozycja w tabeli i aż 9 punktów straty do lidera, a przypomnijmy, że to dopiero minęła 6 kolejka zmagań w najwyższej klasie rozgrywkowej w Anglii; Nie tak to sobie fani z St.Mary Stadium wyobrażali, zupełnie nie tak. W poprzednim sezonie dokonano rozbioru drużyny, a teraz nie. W poprzednim sezonie stracono architekta sukcesu, w tym nie. W poprzednim sezonie Soton zachwyciło od początku, w tym nie. Kolejny paradoks, którejś z drużyn BPL.

Już w niedzielę fani drużyny Koemana będą liczyli na wreszcie dobry mecz w wykonaniu swojej drużyny. Starcie ze Swansea, szczególnie po niezłym spotkaniu z United, jest wyczekiwane. Czy dojdzie do przełamania, czy może podpadną w jeszcze większą rozpacz? Przekonamy się już niebawem.

2.Gramy na całego! Crystal Palace, Manchester City i West Ham nie znają pojęcia występu o ograniczonym ryzyku. Jeśli grać, to grać na maks swoich możliwości, jeździć na dupie i walczyć do końca. Taka bojownicza postawa się opłaca. Drużyny Pellegriniego, Pradew i Bilicia, to jedyne teamy, które ani razu, w bieżącej kampanii, nie zremisowały, ale zajmują one bardzo wysokie lokaty – kolejno 8, 2 i 3 miejsce. Oznacza to mniej więcej tyle, że „Orły” i „Młoty” prezentują się w tym sezonie lepiej niż śmieszne kluby pokroju Chelsea,Liverpoolu czy Tottenhamu.

No, ale dość już szydery. Oddajmy cesarzowi, to co cesarskie – cała trójka tych zespołów zasługuje na olbrzymie oklaski ze strony każdego. Niektórzy powiedzą, że hurr City wydaje tyle kasy durr, ale potężne pieniądze wysypują także Liverpool, United i Chelsea, a jakoś te zespoły nie prezentują się wybitnie jak na swoje możliwości. Jeśli natomiast mówimy o West Hamie i Crsytal Palace, to nie mamy wątpliwości – ich trenerzy dokonują sprawy wielkiej robiąc z dotychczasowych przeciętniaków naprawdę trudnych i niewygodnych rywali zawsze grających do końca.

Najbliższa kolejka przyniesie nam starcia owych drużyn z Watfordem,Tottenhamem i Norwich City. I…zdziwi mnie jeśli nie wyjdą z tych strać zwycięsko, choć z drugiej strony nie zdziwię się też gdy polegną one po wspaniałej walce, a rywale odniosą pyrrusowe zwycięstwo.
3. „If there’s something strange in your neighborhood; Who you gonna call?” Maybe Klopp?
Nie; Pogódźmy się z tym. Przejście byłego trenera BVB do drużyny z miasta Bitelsów jest absolutną abstrakcją, obrazem wyimaginowanym w głowach osób kochających ten klub na zabój i nie dających do siebie dopuścić stanu rzeczywistego. Nie dostaniemy Kloppa. Nie dostaniemy Ancelottiego. Ba! Nie wiemy nawet czy dostaniemy głowę Brendana Rodgersa…choć jeśli „kogoś”(nie chcę rzucać nazwiskami, ale jak palnę w ten łeb z Ameryki…) do podjęcia odpowiednich kroków nie przekonał bój z United. A pardonsik, bo to pewnie ważne – z Carlise United. 4-ligowym zespołem. Liverpool. Wielokrotny mistrz Anglii, kontra, nie umniejszając wielkiemu odsetkowi fanów Carlise, jakiś wypierdek.

Ktoś powie, że klub „The Reds” oddali 50 strzałów na bramkę rywala i ogólnie to dominowali całe spotkanie. A co mieli, cholera jasna, robić? Bawić się z jakimś śmiesznym klubem? Miejmy honor przyjaciele. Miejmy honor przyznać, że Liverpool się stoczył. Miejmy honor przyznać, drodzy Amerykanie, że Brendan Rodgers jest „popierdółką, a nie killerem”.

Najbliższe spotkanie z Aston Villą niczego nie zmieni. „The Reds” nadal będą bezkształtną masą, ślamazarnie poruszającą się po boisku. A do tego ten słoń morski za linią boczną. Fani United,Evertonu,Chelsea i kogo tam jeszcze chcecie – chodzie przed odbiorniki i oglądajcie zdruzgotany Liverpool. Stało się. Teraz trzeba czekać na „ghostbustera”, który to zmieni. Ktosiu, przybywaj.*

maxresdefault

4. Niepokonani. Wcale nie Manchester United, ani Manchester City, a już na pewno nie Chelsea. To kto? Ano Leicester, drodzy państwo. Drużyna, która miała spaść jest lustrzanym odbiciem Southamptonu z poprzedniego sezonu. W lidze nie ma na nich mocnych i po 6 kolejkach angielskiej ekstraklasy zajmują genialną 4 pozycję. Brawa, brawa i jeszcze raz brawa.

„Lisy” wyglądają na drużynę naprawdę mocną, ale też na drużynę roztrzęsioną i słabą w swojej sile. Ot taki paradoks. Jeśli weźmiemy pod lupę ostatnie spotkania to łatwo zauważymy, że odbrabianie strat, jest czymś co tygryski(liski) lubią najbardziej. Wyprowadzenie na 2:2 z 0:2 w meczu ze Stoke. Wyprowadzenie na 3:2 z 0:2 w starciu z Aston Villą. 1:1 z „Borucami” mimo, że do 86 minuty przegrywali. Podobnie z Tottenhamem. Jedynie w dwóch pierwszych kolejkach udało im się wygrać. Jedynie? Nie, to bardzo nieodpowiednie słowo.

Najbliższa sobota przyniesie nam odpowiedź na pytanie, czy „Lisy” potrafią sprostać tak dobrej marce jaką jest Arsenal. Jeśli popatrzymy na rezultaty z ostatnich meczów obu drużyn, to będziemy pewni jednego – walka,walka i jeszcze raz walka. Czyli to czego oczekujemy od najlepszej ligi świata**.

5. El Loco. Skoro każdy może się wypowiedzieć o Diego Coscie to i ja. Otóż moi drodzy państwo sprawa prezentuje się nad wyraz prosto. Ów Hiszpan, choć Brazylijczyk, to boiskowy hmmm…nie twardziel, ale też nie cham. Diego Costa to osobna kategoria zawodnika. Ktoś pomiędzy Patrickiem Vieira, a Craigiem Bellamym. Jednakże absolutnie nie mam zamiaru Hiszpana, czy tam Brazylijczyka, tłumaczyć. Za jego bezczelne zachowanie spotkała go kara. Moim zdaniem dość pobłażliwa, ale może oduczy to Costę podobnych zachowań i da fundamenty na lepsze zachowanie Diego w przyszłości***. Póki co El Loco ma kwarantannę i…jakoś mi z tym lepiej, łatwiej. Tęsknić, póki co, nie będę podobnie jak Newcastle, Soton i Aston Villa.

——————————————–
*Tak naprawdę mam nadzieję, że los zrobi mi na złość i ktosiem okaże się być Klopp.
**( ͡° ͜ʖ ͡°)
***Żartuję. Nie mam nadziei.