po 30. kolejce Premier League sytuacja Leicester City była tragiczna. Zespół notował porażkę za porażką, zajmował ostatnie miejsce w tabeli i sztuką było znaleźć osobę, która wierzyłaby w ich utrzymanie. Tymczasem Wasilewski i spółka postanowili pokazać wszystkim, że nie należy nikogo przedwcześnie skreślać.
Po trzech zwycięstwach z rzędu „Lisy” awansowały na 18. pozycję w tabeli, a z Hull City – zespołem, który okupuje ostatnią pozycję gwarantującą utrzymanie – przegrywają wyłącznie bilansem bramkowym. Przełamanie nastąpiło wbrew pozorom w przegranym pojedynku z Tottenhamem. To tam podopieczni Nigela Pearsona uwierzyli w to, że można jeszcze uratować ten sezon, gdy po wyrównanej walce polegli rezultatem 3-4. Potem było już tylko lepiej. Bramka na wagę trzech punktów w 86. minucie w starciu z West Hamem…
…pogoń i dwie bramki w ostatnich 10 minutach w meczu z West Bromem i wygrana na własnym stadionie ze Swansea. Pokazuje to, z jaką determinacją „Lisy” biją się o pozostanie w Premier League na kolejny rok. Szczególne słowa uznania za ten wyczyn należą się Andy’emu Kingowi, który dwukrotnie wpisywał się na listę strzelców. Dodatkowo przypomnieli o sobie Ulloa i Vardy, czyli panowie, którzy w pierwszej części sezonu stanowili główną siłę w ataku Leicester. Swój wkład miał również Marcin Wasilewski. Asystował on przy bramce wyrównującej w starciu z West Bromwich. Zawodnicy są więc w formie, czy są zatem szanse na utrzymanie? Spójrzmy na terminarz:
Od razu w oczy rzuca się mecz z Chelsea i rzeczywiście trudno będzie tam zdobyć choćby punkt, jeżeli Arsenal będzie naciskał Mourinho. Trudny może być również pojedynek z Southamptonem, który nawet bez optymalnej formy jest wymagającym rywalem. Co jednak przemawia za Leicester, to fakt, że 4 z ostatnich 6 meczów grają oni na King Power Stadium, a na tym obiekcie czują się ostatnio niezwykle pewnie. Może to być istotny element, zwłaszcza w ostatniej kolejce, gdzie rywalem będzie również walczące o utrzymanie Queens Park Rangers (choć do ostatniej kolejki wiele może się zmienić). Kluczowy będzie moim zdaniem mecz z Sunderlandem i to bezpośrednie starcie być może wyłoni nam spadkowicza. Nigel Pearson patrzy na sytuację nieco inaczej: Mecz z Burnley to nasz najważniejszy mecz, ponieważ jest najbliżej. Wszyscy w klubie tak to widzimy i jestem przekonany, że w Burnley podejście jest identyczne. To wielki mecz dla obu ekip. Niezależnie jednak od jutrzejszego rezultatu możemy być pewni, że Wasyl i spółka nie złożą broni do ostatniej kolejki.
Jakie są więc szanse na to, że w przyszłym sezonie będziemy oglądać Leicester w Premier League? Całkiem spore. Terminarz jest dość korzystny, do składu wróci czołowy napastnik – David Nugent, a morale z pewnością są na wysokim poziomie. No i są to „Lisy”, na pewno znajdą więc jakiś sposób, żeby wślizgnąć się nad strefę spadkową.