7 o’clock: wieści z Anfield i Etihad Stadium

Liverpool coraz bliżej zdobycia upragnionego mistrzostwa Anglii. „The Reds” tryumfowali na krajowym podwórku po raz ostatni w 1990 roku i za wszelką cenę chcą udowodnić swoją wartość. Drużyna dosłownie rozgromiła swojego rywala w ostatnim meczu zdobywając jego bramkę aż czterokrotnie, nie tracąc przy tym żadnego gola. Co więcej, nie było to spotkanie z drużyną oglądającą tzw. czerwone latarnie Premier League, przeciwnikiem „The Reds” był Tottenham Hotspur. Co więcej, było to ósme z kolei zwycięstwo podopiecznych Brendana Rodgersa. Drużynę czekają jeszcze spotkania z Chelsea i Manchesterem City i to właśnie one prawdopodobnie wyłonią nowego mistrza Anglii. Jak pisał w ostatnim artykule nasz redakcyjny kolega – wszystko jest w rękach, a raczej w nogach piłkarzy Liverpoolu.

Jaki jest sekret tak imponującej formy Liverpoolu? Sam Brendan Rodgers twierdzi, iż wszystkie zwycięstwa drużyny to zasługa kibiców dopingujących „The Reds”: Dzięki temu mieliśmy więcej tlenu. Wspaniale, że fani cały czas wierzą. Jest to dla nas. bardzo ważne Bardzo dobrze, że mogą wierzyć. Wszystko sprowadza się do ciężkiej pracy – skupienie, mentalność. Jest to proces marzenia. Musimy dobrze wykonać swoją pracę. Musimy się skupiać na każdym meczu. Dla kibiców wspaniałe jest na pewno to, że kiedy przybywają na Anfield, to ich zespół wygrywa i dominuje na własnym stadionie. Musimy cały czas stawać się lepsi. Cały proces rozwoju wystartował 18 miesięcy temu i jest kontynuowany. Boss wezwał wszystkich do stworzenia niezwykłej atmosfery na pozostałych sześciu meczach: Od razu nasza mentalność podskoczy. Kiedy możesz grać na stadionie, takim jak Anfield, gdzie zawsze są wielkie grupy oddanych fanów, to masz szansę dominować na własnym boisku. To jest nasze boisko, kibice. U siebie gramy bardzo agresywnie, wygrywamy, strzelamy gole, bronimy się. Wszystkie te rzeczy łączysz razem z kibicami, którzy tworzą atmosferę, której wcześniej nie czułem od czasu przyjścia. Jest to naprawdę silna moc.

Garry Neville – była gwiazda i legenda Manchesteru United, a obecnie ekspert Sky Sports zapytany o to, kogo chciałby widzieć w fotelu lidera Premier League (Liverpool czy Manchester City) powiedział: To tak, jakby wybrać, który z Twoich kolegów ma spędzić noc z Twoją żoną. Były piłkarz uważa, że wola walki klubu z Anfield i fakt, że znajdują się na fali wznoszącej, czyni ich trudnymi do zatrzymania i to właśnie na nich stawia w tym sezonie: Myślę, że Liverpool może wygrać. Przed weekendem mówiłem tylko, że jest szansa. Ale wyniki Chelsea i City połączone z intensywnością gry „The Reds” i całego meczu z Tottenhamem (kibiców, the Kop i tego wielkiego ryku) sprawiają, że można oczekiwać wielkich rzeczy.

r7f

 

W przeciwieństwie do Liverpoolu Manchester City przechodzi małe załamanie. Machinę z Etihad Stadium zatrzymał Arsenal, „Obywatele” ledwie zremisowali w ostatnim meczu z podopiecznymi Wengera, przez co tracą do lidera tabeli Premier League 4 punkty. Zważywszy na fakt, iż do końca sezonu pozostało 6 spotkań, można powiedzieć, że to AŻ 4 punkty. Po sobotnim meczu Manuel Pellegrini docenił klasę rywala, zaznaczając jednocześnie, że nie jest zaniepokojony osiągniętym wynikiem: Nie mogę powiedzieć, że jestem zdenerwowany. Graliśmy w tym tygodniu z Manchesterem United i Arsenalem Londyn. Zdobyliśmy w dwóch meczach cztery punkty na sześć  możliwych. Co do spotkania z londyńczykami, to w pierwszej połowie mieliśmy przewagę. Jednak zdobyliśmy tylko jedną bramkę. Chcieliśmy wygrać, ale Arsenal to przyzwoita drużyna, która tak jak my cały czas walczy o tytuł.

Angielskie władze piłkarskie nie ukarzą Maroune Fellainiego za incydent z Pablem Zabaletą. Reprezentanci Manchesteru United oznajmili, że FA nie zauważyła na powtórce żadnych nieprawidłowości. Dla przypomnienia: po derbowym spotkaniu pomiędzy Manchesterem United a Manchesterem City Fellaini został oskarżony o to, iż chciał on opluć leżącego na murawie Zabaletę. Belg nie czuje się winny. Potwierdził to menedżer „Czerwonych Diabłów” w swojej piątkowej wypowiedzi do mediów: Maroune jest przekonany o tym, że taka sytuacja nie miała miejsca. Co na to FA? Angielska Federacja Piłkarska, po przeanalizowaniu powtórki zadecydowała, że nie ma podstaw do ukarania zawodnika.

fellaini

 

Premier League wkracza w decydującą fazę, w tabeli panuje ścisk, a pretendentów do tytułu nie brakuje. Kto zostanie nowym Mistrzem Anglii? Odpowiedź na to pytanie poznamy już za kilka tygodni.

/Sylwia Siry/