Legia Warszawa po szalonym spotkaniu zremisowała ze Slavią Praga i przed rewanżowym i do rewanżowego meczu w Warszawie mogą podejść w dobrych nastrojach. Pięknymi bramkami popisali się Emreli i Juranović.
Gole z dystansu
Po nie najgorszych pierwszych minutach, gdzie Legia szukała swoich szans, podopieczni Czesława Michniewicza oddali pole gry i pozwolili gospodarzom na stworzenie sobie dwóch dogodnych sytuacji, z których każda mogła zakończyć się bramką. Najpierw w niemal stuprocentowej sytuacji pomylił się Hromada, a niespełna minutę później niecelny strzał głową oddał Sima.
W obliczu tego, że Legia nieco odpuściła i oddała pole gry rywalom Czesi nieco się rozluźnili i dali się zaskoczyć. Nie przebierając w środkach Mike Nawrocki zagrał długą piłkę do wybiegającego za linię obrońców Emreliego. Azer opanował piłkę i sprytnym lobem przerzucił ją ponad interweniującym daleko przed własną bramką Kolarem. Tym samym pierwszy strzał Legii na bramkę Slavii został zamieniony na gola.
Wyglądało to jakby to Slavia dostosowała się do warunków dyktowanych przez Legię. Piłkarze Czesława Michniewicza skupili się bowiem na kontratakach i pozwolili Czechom grać piłką. Było to balansowanie na granicy ryzyka, bowiem ataki Slavii wyglądały coraz groźniej. W końcu Legioniści dali się zaskoczyć i po sprytnie rozegranym rzucie rożnym Slavia wyrównała. Kiedy wydawało się, że akcja, po której padł pierwszy gol dla Legii był jedynym na co mistrzów Polski stać w pierwszej połowie, z piłką w kierunku bramki ruszył Juranović. Chorwat wykorzystał ospałość defensorów rywala i strzałem zza pola karnego umieścił futbolówkę w rogu bramki.
O krok od zwycięstwa
Jeszcze przed końcem pierwszej części spotkania Slavia wyciągnęła wnioski i sama zaczęła grać bardziej bezpośrednią piłkę. Zaprocentowało to bardzo szybko, bo na sekundy przed zejściem do szatni podopieczni Jindricha Tripsowskiego po raz drugi doprowadzili do remisu.
Po szalonej pierwszej połowie gra nieco się uspokoiła. Legia ponownie ograniczyła się do budowania kontrataków, a Slavia szukała szczęścia w mniej lub bardziej bezpośrednim ataku pozycyjnym. Koniec końców druga połowa okazała się mniej obfitująca w gole niż pierwsza i pomimo coraz śmielszych ataków gospodarzy wynik już się nie zmienił i Legia wywozi z Pragi cenny remis.