Nadal czekamy na pierwszego gola Legii Warszawa w fazie grupowej Ligi Europy. Po 45. minutach w Moskwie jest 0:0 i to chyba nie najgorsza informacja patrząc na przebieg pierwszej połowy.
Początek meczu zwiastował ciekawe spotkanie. Wiele się działo pod jednym i drugim polem karnym. Jednak zdecydowanie więcej z gry mieli gospodarze. Najlepszą szansę miał zdecydowanie Ezequiel Ponce. Tyle że Argentyńczyk… nieczysto trafił w piłkę. Później strzelał Jordan Larsson, ale niemal prosto w Artura Boruca.
Warszawianie tak naprawdę nie stworzyli sobie klarownej sytuacji do strzelenia gola. Najgroźniej było po jednym z dośrodkowań Filipa Mladenovicia pomiędzy stoperów a bramkarza. Jednak nie miał kto go przeciąć. W przerwie Czesław Michniewicz zdecydowanie musi jednak uczulić swoich piłkarzy na dokładność przy wznowieniach na własnej połowie. Kilka błędów w tym elemencie napędzało akcje Spartaka.