Wielu fachowców, którzy na co dzień mają okazję oglądać zarówno rozgrywki Ekstraklasy jak i I ligi, twierdzi, że na drugim froncie nie brakuje piłkarzy o wysokich umiejętnościach. Co do kilku można mieć przypuszczenie graniczące z pewnością, że na boiskach w Gliwicach, Bielsku-Białej czy Łęcznej poziomu by nie zaniżali, a wiele wskazuje na to, że byliby wzmocnieniem miejscowych zespołów. Osoby odpowiedzialne za transfery w ekstraklasowych klubach, powinny bezwzględnie rozważyć kilka kandydatur, gdyby okazało się, że ich ekipy nie wywalczyły promocji do elity.
W takim gronie nie może zabraknąć najlepszego obecnie strzelca I ligi, Grzegorza Goncerza. Zachowując proporcje, można go nazwać Radoviciem z zaplecza Ekstraklasy. Nie chodzi tutaj wyłącznie o imponującą dyspozycję strzelecką w ostatnich miesiącach, ale również o genezę tego, jak obaj panowie zaczęli grać w formacji ataku. Podobnie jak serbski gwiazdor Legii, tak i Goncerz większość swojej kariery spędził biegając przy linii bocznej, jako skrzydłowy lub w środku pola, jako ofensywny pomocnik. Manewr, jaki zastosował zwolniony już z Bukowej trener Moskal, odniósł zaskakująco pozytywny skutek, podobnie jak stało się to kilkanaście miesięcy temu w przypadku podopiecznego Henninga Berga. Goncerz dla GKS-u trafił aż 14-krotnie w 17-stu występach. Gdyby nie jego kapitalna forma ,,Gieksa” mogłaby się pałętać w okolicach strefy spadkowej, natomiast z jego pomocą plasuje się w środku stawki, na 9. pozycji. Co ciekawe 26-letni gracz debiut w Ekstraklasie zaliczył …już 9 lat temu w Górniku Zabrze! Łącznie, na najwyższym szczeblu uzbierał 21 spotkań, lecz do siatki nie trafił ani razu. Tak mała liczba występów wynika po części z wielu kontuzji, które zahamowały rozwój jego talentu. Zainteresowanie snajperem GKS-u wyraża GKS Bełchatów, lecz mając na uwadze przywiązanie piłkarza do Krakowa i problem ze znalezieniem skutecznego napastnika w Cracovii, nie zdziwiłbym się, gdyby już w zimie trenował przy ul. Kałuży.
Termalica Bruk-Bet Nieciecza wygląda na poważnego kandydata do awansu, lecz taka sytuacja ma miejsce już nie pierwszy raz. Jeśli podopieczni Piotra Mandrysza znów pokpią sprawę, I liga będzie zdecydowanie za ciasna dla Jakuba Czerwińskiego. 23-latek rozgrywa trzeci sezon, w którym stanowi o sile bloku defensywnego klubu z podtarnowskiej miejscowości. Jego umiejętnościom uważnie przygląda się Franciszek Smuda, który w towarzystwie Zdzisława Kapki bardzo często pojawia się na kameralnym obiekcie w Niecieczy. Trzeba przyznać, że środkowy defensor jest wyjątkowo łakomym kąskiem, gdyż atutów które posiada, próżno szukać u większości obrońców w Ekstraklasie. W Termalice uchodzi za szefa defensywy i trudno by było inaczej, kiedy regularnie u jego boku występuje jeszcze młodszy Bartosz Kopacz. Czerwiński wyśmienicie gra głową, co wykorzystuje również w ofensywie. Dorobek z ubiegłego sezonu w postaci trzech bramek w trwających rozgrywkach już został wyrównany, a dopiero niedawno rozpoczęła się runda rewanżowa. Śmiało można zakładać, że rekord strzelecki zostanie pobity. Do innych jego atutów można zaliczyć dobre długie podanie na 30-40 metrów i umiejętność rozegrania akcji od tyłu. Mam wrażenie, że rok gry u boku np. Arkadiusza Głowackiego, uczyniłby z niego naprawdę klasowego defensora.
Można się zastanawiać, czy wspomniany już ,,Franz” nie pomylił się nieco w ocenie umiejętności Denisa Popovicia. Słoweniec przebywał na testach w ekipie ,,Białej Gwiazdy” na początku 2014 roku, lecz nie zyskał uznania w oczach doświadczonego szkoleniowca. Z jego usług postanowił skorzystać za to GKS Tychy i ruchu tego nie można określić inaczej niż mianem strzału w dziesiątkę. W rundzie wiosennej sezonu 2013/2014 zdążył siedmiokrotnie pokonać bramkarzy rywali, czym wydatnie przyczynił się do zapewnienia utrzymania tyszanom. Jak wiele znaczyła jego osoba w tym zespole, pokazują trwające rozgrywki. GKS spisuje się fatalnie i znajduje się w strefie spadkowej a sam zawodnik przywdziewa już barwy Olimpii Grudziądz, która walczy o dużo wyższe cele. W zespole Dariusza Kubickiego lewonożny pomocnik również odgrywa kluczową rolę. Prócz czterech goli, siedmiokrotnie zaliczył ostatnie podanie i trudno sobie obecnie wyobrazić środkową linię Olimpii bez Słoweńca. To właśnie znakomite dośrodkowania i prostopadłe podania lewą nogą są jego znakiem firmowym. Póki co, nie wiadomo nic o zainteresowaniu tym piłkarzem klubów Ekstraklasy, ale jeśli Popović nadal będzie potwierdzał swoje umiejętności, będzie potencjalnym wzmocnieniem dla średniaków w naszej elicie.
W zaskakująco dobrze spisującej się Wiśle Płock, pierwsze skrzypce gra zawodnik, który kiedyś miał już styczność z najwyższym poziomem rozgrywkowym w Polsce. Krzysztof Janus, bo o nim mowa, pokazał się już szerszej publiczności w Bełchatowie i Cracovii. W barwach ,,Pasów” najczęściej ustawiany był jako prawy obrońca i jak sam przyznaje, nie jest to jego ulubiona pozycja. Jego przyzwoita gra w ofensywie nie rekompensowała pomyłek, jakie popełniał w defensywie, skutkiem czego nie cieszył się najlepszą opinią wśród kolejnych szkoleniowców krakowskiego klubu. Janus został zmuszony przez okoliczności do zrobienia kroku w tył i przeniósł się do Płocka. Tam zdecydowanie odżył, głównie dzięki temu, że znów zaczął grać na optymalnej dla siebie pozycji prawego pomocnika. Już poprzedni sezon był dla niego niezwykle udany, bo 10 trafień to dorobek więcej niż przyzwoity. Niedawno zakończona runda jesienna przyniosła 7 goli 28-latka i zainteresowanie Śląska i Bełchatowa. Transfer w zimie jest mało prawdopodobny, gdyż trudno zakładać by działacze z Płocka odpuścili walkę o awans, ale w przypadku jego braku, w letnim okienku transferowym najpewniej opuści Wisłę Płock.
Najwyższy czas, by swoje umiejętności z najlepszymi w kraju skonfrontował Grzegorz Piesio. Ubiegły sezon miał rewelacyjny, w szczególności rundę wiosenną, kiedy jego Dolcan Ząbki również prezentował się kapitalnie. 26-latek miał prawo oczekiwać, że znajdzie wreszcie zatrudnienie w elicie. Wychowanek Amiki Wronki, nigdy nie dostał szansy debiutu w swoim macierzystym klubie. Wiele mówiło się o jego osobie w kontekście Cracovii, gdzie angaż dostał trener, przy którym Piesio bardzo się rozwinął – Robert Podoliński. Mimo zainteresowania, ofensywny pomocnik pozostał w Ząbkach. Nie bacząc na zmianę na stanowisku szkoleniowca, nadal prezentuje się bardzo dobrze i to od niego Marcin Sasal może rozpoczynać ustalanie składu. 13 bramek z ubiegłego sezonu może być trudne do pobicia w bieżących rozgrywkach, ale 5 trafień również jest co najmniej przyzwoitym dorobkiem. Jego głównymi atutami są atomowe uderzenie i świetne warunki fizyczne. Wielce prawdopodobne, że już niedługo będziemy go oglądać w Ekstraklasie.
So much so
quick weight loss 1426 Fashion Week 2012 to be held in Miami Nov 8
christina aguilera weight lossGo Green Fashionista Event Miami Beach 4