Sylwia Siry – adwokat Arsenalu Londyn
Wysoki Sądzie, drodzy Kibice, szanowny Piotrze, czytelnicy Zzapołowy! W ostatniej dyskusji porównałam spotkanie Londyńczyków z Bawarczykami do bitwy o Anglię z 1940 roku i wróżyłam Anglikom pewne zwycięstwo. Niestety, historia nie zatoczyła koła i Niemcom udał się szturm na Wyspy. Wygrana bitwa nie oznacza jednak wygranej wojny. Fakt, „Kanonierzy” dali ciała w ostatnim spotkaniu z Bayernem w Londynie. Nie popisali się też w ligowym spotkaniu ze Stoke i dali się wyprzedzić Chelsea oraz Liverpoolowi w tabeli Premier League. Z pokorą trzeba też przyznać, że „genialny dyrygent” drużyny Mesut Özil notuje ostatnio spadek formy. Wszystko to jest prawdą i zdecydowanie nie przemawia na korzyść Arsenalu. Te fakty przyćmiewają jednak inne wydarzenia i szereg zalet podopiecznych Wengera, nie należy spisywać tej drużyny na straty i wydawać pochopnych osądów. Klub z The Emirates Stadium ma wiele do powiedzenia na swoją obronę i ja, jako reprezentantka drużyny zabiorę głos w tej sprawie.
Pierwszym argumentem przemawiającym na korzyść „Kanonierów” jest ich ostatnie spotkanie z Evertonem w Pucharze Anglii. Podopieczni Wengera świetnie radzą sobie w tych rozgrywkach, mimo tego, że musieli przebyć naprawdę trudną drogę do półfinału na Wembley. Na tej drodze stawali im groźni rywale, drużyna pokonała m.in. Tottenham, Liverpool oraz Everton. Potęgę Arsenalu odczuli w szczególności „The Toffees”, których zawodnicy z The Emirates dosłownie zmiażdżyli w sobotnim spotkaniu wbijając im aż 4 gole. W tym meczu świetnie spisał się broniący dostępu do bramki „Kanonierów” Łukasz Fabiański. Zawodnik jest w dobrej formie i zyskał sobie zaufanie trenera, o czym świadczy fakt, iż występował również w spotkaniu z Liverpoolem. To właśnie ten bramkarz wyjdzie w wyjściowej jedenastce Wengera we wtorkowy wieczór, gdyż, jak pamiętamy, Wojciech Szczęsny pauzuje za otrzymanie czerwonej kartki w ostatnim spotkaniu z Bayernem. Na pierwszy rzut oka mogłoby się zdawać, że ta zamiana ról osłabia Londyńczyków. Nic bardziej mylnego! Jak już wspominałam, Fabiański jest w dobrej formie, rozgrywa ostatnio świetne zawody i niejednokrotnie uratował swojej drużynie wynik spotkania. Do tego dochodzi pewność siebie wywołana ostatnimi sukcesami Polaka, co daje bramkarzowi psychiczną przewagę nad przeciwnikiem. W meczu z Evertonem świetnie spisał się również Mesut Özil, piłkarz popisał się golem i asystą, czym przynajmniej na jakiś czas zamknął usta krytykom. Myślę, że ten zawodnik odegra kluczową rolę we wtorkowym meczu z Bawarczykami. Arsenal przeprowadził swego rodzaju demonstrację sił i pokazał całej Europie, że wciąż liczy się w walce o awans do ćwierćfinału Ligi Mistrzów.
Bayern Monachium często lekceważy swojego przeciwnika i nie docenia jego potencjału. Pamiętacie sytuację z zeszłego sezonu? Obie drużyny spotkały się na tym samym etapie, a po 3:1 na Emirates Bayern u siebie przegrywał 0:2 i do końca drżał o wynik. Co ciekawe, Arsenal zagrał niemal rezerwowym składem. Bawarczycy zdeprecjonowali rywala, przegrali na własne życzenie i byli o włos od odpadnięcia z tych elitarnych rozgrywek. Taka sama sytuacja może powtórzyć się również dziś. Jak mawiał Bonaparte „samo zwycięstwo nic nie znaczy, trzeba umieć je wykorzystać”, tego może zabraknąć dzisiejszego wieczoru podopiecznym Guardioli.
Do gry wraca Kościelny, mocny trzon drużyny. Oprócz niego w drużynie znajdują się tacy wielcy zawodnicy jak Sagna, Cazorla, Chamberlain, Sanogo, czy też wspomniany wcześniej Özil. Z takimi ludźmi na pokładzie „Titanic” Wengera nie zatonie, trener Londyńczyków wygra bitwę w Monachium, a w konsekwencji odniesie zwycięstwo w całej wojnie i zgarnie pulę – uznanie w Europie oraz awans do ćwierćfinału międzynarodowych rozgrywek.
Piotr Baleja z ramienia Bayernu Monachium
Nomenklaturę wojenną zostawmy działaczom na Krymie, a science-fiction pt. „Wygrana Arsenalu” może jakiemuś zmyślnemu reżyserowi. Umówmy się, ołowiane żołnierzyki francuskiego generała wojnę przegrały już w pierwszej bitwie, 0:2 na własnym stadionie nie jest niczym, co może napawać choćby nutą optymizmu. Mówisz, że Arsenal ostatnio coś wygrał? Oooo, to całkiem słodkie. Bawarska maszyna gniecie, niszczy i zabiera wszelkie marzenia swoim przeciwnikom. Wystarczy spojrzeć na ostatni mecz, gdzie Wolffsburg został rozszarpany na kawałki. Do tablicy wywołujesz Fabiańskiego, ale kim jest ten człowiek z odleżynami na tyłku od siedzenia na ławce w porównaniu do profesora Neuera? Marnym studencikiem.
Wspomniałaś coś o jakimś ekhm…generale Arsenalu, przy sporo od siebie młodszym Pepe ten generał wypada blado. Przykłady? OK! W Manchesterze tęsknią za Fergim, w Barcelonie za Pepem, a czy w Monachium ktoś wspomina poprzedniego szkoleniowca? Odpowiedź pozostawiam Tobie.
Czy Bayern bagatelizuje przeciwników? Jeżeli tak to boję się pomyśleć co zrobi z nimi gdy zacznie grać na poważnie. Arsenal nie ma materiału ludzkiego godnego tak wielkiej próby jaką jest starcie z Bawarczykami. Są teraz najmocniejsi, wszechpotężni i nieposkromieni. Zapewne będą chcieli przejść do kolejnej rundy jak najmniejszym nakładem sił, ale i tak to powinno wystarczyć na Kanonierów
Sylwia Siry
Ten sarkazm jest tutaj zupełnie niepotrzebny. Anglicy niejednokrotnie zaskoczyli cały piłkarski świat i pokazali drużynom z innych części świata, kto gra najlepszą piłkę. Rozszarpany na kawałki Wolffsburg? Zabrzmiało, jakby Bawarczycy zmietli z powierzchni ziemi samą Barcelonę. Wybacz, ale wygrana z klubem, który traci do lidera 29 (DWADZIEŚCIA DZIEWIĘĆ!) oczek w lidze, w której prymat od wielu sezonów wiedzie jedna drużyna, w ogóle do mnie nie przemawia. Co do porównania Fabiańskiego do „marnego studencika” przy „profesorze Neuerze” – weź pod uwagę fakt, iż uczeń bardzo często przerasta mistrza.
Pewność siebie Bayernu odbije mu się dziś czkawką. W ostatnim spotkaniu początek meczu należał do Anglików, jeśli dziś sytuacja się powtórzy, zdezorientowani Bawarczycy mogą mieć ogromny problem z nadaniu grze własnego tempa. Słyszałeś o Prawach Murphy’ego? Jedno z nich brzmi: „Jeżeli myślisz, że wszystko idzie dobrze to znak, że na pewno nie wiesz wszystkiego.” Chyba nie muszę poddawać tego cytatu interpretacji?
Piotr Baleja
Bayern jest pewny siebie a nie głupi, więc lekceważenie Arsenalu nie wchodzi w grę. Kanonierzy pokazali Europie kto umie grać w piłkę? Pewnie! A to udowodnili, że Barca, teraz, że Bayern. Doskonale wiesz, że zdarzają im się głupie wpadki, i czasem potrafię wrócić do domu dość późno bo „po piątej”. Podajesz jakieś filozoficzne rozważania i straszysz nimi człowieka, którego w piłkarskim świadku już dawno mianowano filozofem? Pep zapewne te wszystkie prawidła ma najmniejszym palcu i popadnięcie w samozachwyt mu nie grozi. Nawet jeżeli nie wypali plan „A” to wdrożony ostanie plan „B” czyli udoskonalona wersja planu „A”. Nie widzę możliwości żeby Arsenal było stać na awans.
Podsumowanie – Piotr Baleja
Bayern w każdym aspekcie przewyższa Arsenal, Londyńczycy nie mają najmniejszych szans na awans. Sama wspomniałaś, że ich siła napędowa w postaci Özila ostatnio zawodzi, a doskonale wiesz, jak wyglądała ich gra przed erą Niemca. Długą wypowiedź czyniąc krótką – Bayern w ¼.
Podsumowanie – Sylwia Siry
Mimo tego, iż to Arsenal musi gonić wynik, to właśnie oni dadzą popis swoich umiejętności na Alianz Arena i zwyciężą w tym spotkaniu różnicą bramek pozwalającą na awans do dalszego etapu Ligi Mistrzów. Jak mawiała Szymborska „Nic dwa razy się nie zdarza”, Niemcy nie mają co liczyć na powtórkę z pierwszego spotkania. Typuję wynik 1:3.
/Sylwia Siry & Piotr Baleja/