Taye Taiwo na testach w Legii – taka wiadomość gruchnęła w zeszłą niedzielę. Kilka dni później jasny przekaz: Taye Taiwo nie dla Legii. Albo raczej: Legia nie dla Taye Taiwo – szanujmy się. Sprawa, w dobie przekazywania informacji z zawrotną prędkością, może już zrobiła się trochę przestarzała, ale przemyślenia po czasie, na chłodno, często są dużo bardziej racjonalne.Nigeryjczyk ze świetnym Curiculum Vitae miał ogromne problemy fizyczne, konkretniej szybkościowe. Jasne, pewnie po paru miesiącach odbudowałby się fizycznie i mistrzowie naszego kraju mogliby dysponować świetnym lewym obrońcą. Tylko nasuwa się pytanie – w jakich rozgrywkach? Były zawodnik takich klubów jak Olympique Maryslia czy AC Milan miałby pomagać Legii w zdobyciu kolejnego mistrzostwa Polski? Nie, nie o to chodzi. Gdyby był przygotowany fizycznie do gry i mógł realnie pomóc warszawianom w Lidze Europy, wtedy jego angaż miałby jakikolwiek sens. A tak? Tylko ograliby Nigeryjczyka Turkom bądź jego przyszłemu pracodawcy. Płacąc przy okazji cześć niemałej przecież pensji Taiwo.
Mistrzowie Polski będą w tym okienku korzystać z tak zwanego „funduszu inwestycyjnego” przeznaczonego na transfery do klubu. Nie wiadomo na razie, czy to właśnie przy pomocy owego funduszu warszawianie zakupili Michała Masłowskiego. Nie wiadomo też za jaką sumę, choć mówi się, że była to kwota w granicach 800 tysięcy euro. Byłego zawodnika Zawiszy trudno z pewnością uznać za gwiazdę, choć muszę szczerze przyznać, że to chyba jedyny ofensywny zawodnik z polskiej ligi, którego już wcześniej widziałem w Legii. „Masło” to piłkarz nietuzinkowy, ze świetnym przeglądem pola, niezłą techniką i szybkością, a także – czego w Legii brakuje – dobrym uderzeniem z dystansu. Sądzę, że niesłuszne są obawy niektórych kibiców o zdrowie wychowanka Strzelinianki – przypominam, że Michał leczył się w Warszawie, więc z pewnością został dobrze przebadany przez klub – również pod względem kontuzyjności.
Wielu uważa, że mistrzowie Polski przepłacili za najlepszego pomocnika Zawiszy, sądząc, że 800 tysięcy euro jest zbyt dużą kwotą. Ale czy to ich pieniądze? Mówią: brać, ale za nie więcej niż, przykładowo, 300 tysięcy! A ja jeszcze raz powielam pytanie – czyje to, do cholery, pieniądze? Tych narzekaczy czy Legii? W tej kwestii podzielam zdanie Krzysztofa Stanowskiego. Jeśli Masłowski ma się nie sprawdzić, to każda złotówka na niego wydana będzie wyrzucona w błoto. Jeśli jednak ten gracz wystrzeli, to co za różnica, ile warszawski klub wydał – i tak wtedy na nim zarobią. Wszystkim kibicom, którzy chcą zaraz zakrzyknąć, że „przecież on ma już 25 lat!”, chciałem tylko zadać pytanie – czy Legia zarobiła na Miroslavie Radoviciu? Z waszego toku rozumowania wynika, że nie. Warszawianie kupili przecież Serba 9 lat temu za 600 tysięcy euro i do tej pory nie sprzedali. A jeszcze mu trzeba było pensję płacić! Cóż, czasem ktoś daje na sobie zarobić swoją grą, a nie przelewem z Europy Zachodniej. Oczywiście, „Wojskowi” mogą też zarobić na Masłowskim sprzedając go – jeśli odpali, to naprawdę jeszcze można uzyskać spore przebicie. W końcu Strzelinianin nie ma 35 lat, tylko o dekadę mniej.
Najświeższą sprawą jest kupno przez Legię Arkadiusza Malarza z GKSu Bełchatów, przy jednoczesnej sprzedaży Łukasza Budziłka do Gdańska. Konrad Jałocha ma pozostać w klubie jako trzeci bramkarz. Na zgrupowaniu stołecznej drużyny w Belek wydawało się, że „Budził” powoli wygrywa z „Jao” rywalizację o pozycję drugiego bramkarza. Osobiście, również wolałem byłego bramkarza katowickiego GKS od dwumetrowego Jałochy. Miał po prostu więcej atutów, takich jak szybkość na linii czy refleks. Za Jałochą przemawia głównie wzrost. Trochę szkoda mi więc, że 23-latek przenosi się do Gdańska. Liczyłem, że za plecami Kuciaka wyrośnie ktoś młody, który Słowaka w przyszłości zastąpi. Klub jednak postawił na doświadczenie i bezpieczeństwo na pozycji drugiego bramkarza.
Okienko transferowe w Europie Zachodniej już się zamknęło, a to szansa dla Legii. W takiej sytuacji piłkarz, który liczył do końca na kontrakt na Zachodzie, a się nie doczekał, chętniej podejmie pracę w polskiej lidze. Po raz kolejny nikt ważny nie odszedł, jednak udało się zdobyć spore pieniądze za Krystiana Bielika. Niestety, w warszawskim klubie szykuje się wyprzedaż latem. Odejść chcieli będą Duda i Żyro, a kto wie, czy nie zostanie sprzedany ktoś jeszcze. Póki co, „legijni” kibice mogą odetchnąć z ulgą – trzon kadry pozostał niezachwiany. Odejść mógł Żyro, który miał oferty z Włoch i Anglii (zainteresowanie Wolverhampton w ostatnich dniach okna). Polskiego skrzydłowego nie interesowało jednak obranie kierunku na Półwysep Apeninski. Bardzo prawdopodobne, prawie pewne wręcz, jest to, że kibice muszą się pogodzić ze stratą kogoś z dwójki: Kosecki, Żyro. Możliwe jest też, że odejdą obaj, jednak miałoby to miejsce wyłącznie w przypadku naprawdę satysfakcjonujących ofert. Mówiło się również o odejściu Orlando Sa, jednak Portugalczyk, póki co, nie chce opuszczać Warszawy, a przeszkodą może okazać się również klauzula odstępnego wynosząca 3 miliony euro. Sprawa Dudy z kolei, to zupełnie inna bajka. Na razie można trochę powietrza z ust wypuścić – najważniejsi zawodnicy już nie odejdą przez najbliższe pół roku, bowiem okno transferowe w Europie Zachodniej zostało zamknięte. Zawsze jednak ktoś ze Wschodu może skusić Brozia czy innego Jodłowca – ogółem, piłkarzy, którzy są już pod trzydziestkę.
Czy Legia wykorzysta sytuację na rynku i zakupi jeszcze kogoś wartego uwagi? Jeśli już, to wydaje się, że kogoś, kto miałby być gwiazdą, bowiem praktycznie każda pozycja jest mocno obsadzona. Problem lewego obrońcy rozwiązał się sam – w ” Wojskowych” na tej pozycji mogą grać zarówno Brzyski, jak i Guilherme. W sytuacji, gdy Polak jest zdrowy, to Brazylijczyk przesuwa się do przodu – na pozycję rozgrywającego bądź skrzydłowego. To rozwiązuje niejako tez brak drugiego zmiennika na skrzydle. W środku pola zaś zapanował prawdziwy dobrobyt. Sam uważałem, że klub potrzebuje przede wszystkim zastępcy dla Vrdoljaka i Jodłowca, ale zimowe zakupy Legii trochę zaspokoiły tę potrzebę. Wypożyczony został Furman, a kupiony Masłowski. Co prawda, „Masło” to rozgrywający, jednak w razie potrzeby może zagrać również jako „ósemka”.
Nie widać więc w Legii pozycji potrzebujących natychmiastowego wzmocnienia (szczególnie, że na środku obrony dobrze prezentuje się Lewczuk). Wydaje się, że podobnie uważa pion zarządzający stołecznym klubem. Jeśli ktoś przyjdzie, to gwiazda. Chociaż… do zespołu już teraz dołączył Masłowski, mający być zastępstwem dla Dudy, gdy ten odejdzie do innego zespołu. Trzeba pamiętać, że w Legii wielu graczy potrzebuje pół roku na przystosowanie się do nowego środowiska. Czy zatem jeszcze tej zimy zostanie ściągnięty również zastępca dla Żyro?
Zapraszam również na mojego bloga – http://strzalem-z-dystansu.blogspot.com/
Gabriel Hawryluk