Kolejna kolejka Premier League przyniosła ze sobą jak zwykle wiele emocji. Nie zabrakło niespodzianek, pięknych goli oraz zwrotów akcji. Nie obyło się także bez kontrowersyjnych decyzji oraz pomyłek sędziowskich. Zapraszamy do lektury podsumowania 26. kolejki angielskiej ekstraklasy!
(+) Never fu***ing give up!
Powrót z dalekiej podróży pokazali podopieczni Mauricio Pochettino swoim kibicom w derbach Londynu z West Hamem. W 81 minucie wynik na tablicy świetlnej był niezbyt korzystny dla fanów z White Hart Lane. „Młoty” prowadziły 2:0 i wydawało się, że szykuje się powtórka z zeszłego roku, kiedy drużyna z Upton Park upokorzyła Tottenham 3:0. Okazało się jednak, że wola walki w gospodarzach jest silna. W 82 minucie sygnał do ataku przypadkowym uderzeniem dał Danny Rose, a w 96 na 2:2 uderzył Harry Kane. Bohater meczu po końcowym gwizdku schodził do szatni mając na ustach „never fucking give up”, co uwieczniły kamery. Ostatnio Tottenham i Kane przeżywają miesiąc miodowy o czym świadczy liczba bramek wychowanka akademii „Kogutów”. W tym sezonie, w lidze, zdobył ich już 14 i zajmuje trzecie miejsce w klasyfikacji strzelców, zaraz za takimi tuzami jak Diego Costa i Sergio Aguero.
(+) Passa Liverpoolu
Wydaje się, że kryzys w Liverpoolu jest już zażegnany i drużyna Brendana Rodgersa wraca na właściwe tory, notorycznie punktując kolejnych rywali. Tym razem łupem „The Reds” padła rewelacja tego sezonu, czyli Southampton. Bramki Coutinho i Sterlinga zapewniły Liverpoolowi bardzo ważne trzy punkty, które pozwoliły przeskoczyć w tabeli stołeczne „Koguty” i włączyć się do walki o Ligę Mistrzów. Do trzeciego w tabeli Arsenalu strata wynosi już tylko trzy punkty.
(+) Demolka w Manchesterze
W pięknym stylu odpowiedział Manchester City na potknięcie Chelsea. Podopieczni Manuela Pellegriniego pozostawili bez złudzeń Newcastle United, ogrywając „Sroki” na własnym terenie 5:0. „The Citizens” cały czas pozostają zatem w wyścigu o mistrzostwo Anglii, tracąc do Chelsea już trochę mniej punktów – po tej kolejce, przewaga „The Blues” stopniała już do 5 punktów.
(-) Sędziowie
Antybohaterami 26. kolejki byli zdecydowanie sędziowie. Mnóstwo kontrowersyjnych decyzji, widocznych zwłaszcza w meczu West Ham – Tottenham (dyskusyjna druga bramka dla „Młotów”, brak czerwonej kartki dla Noble’a oraz kontrowersje przy karnym Harry’ego Kane’a). Kuriozalne decyzje padały również w meczu liderującej Chelsea z Burnley. W 70 minucie doszło do sytuacji, gdzie Ashley Barnes mógł zakończyć karierę Nemanji Matica bezpardonowym wślizgiem. Nic dziwnego, że Serbowi puściły nerwy i postanowił pokazać dość dobitnie co sądzi o tym wydarzeniu. Skończyło się jednak na braku kartki dla Barnesa, zaś Matić opuścił boisko. Oto całe zajście:
(-) Efekt Lucyfera
Powszechnie znany eksperyment profesora Zimbardo miał na celu ukazanie jak człowiek dobry staje się człowiekiem złym. Podobnie rzecz ma się z Manchesterem United. Drużyna zupełnie nie może się odnaleźć, a w ten weekend przegrała mecz z rozczarowującym ostatnio Swansea. Porażka spowodowała spadek na czwarte miejsce w tabeli.
(-) Dołujący Everton
W dużym kryzysie pogrążony jest zespół Evertonu. W ten weekend prawie dał się ograć czerwonej latarnii Premier League – Leicester City. Honor „The Toffees” uratował w 87 minucie Romelu Lukaku, jednak nic dziwnego, że kibice drużyny Roberto Martineza opuszczali stadion w kiepskich humorach. Czarne chmury zawisły nad Goodison Park. Po drużynie, która rok temu do końca walczyła o czwarte miejsce w lidze, nie ma już ani śladu. Everton ma w tej chwili raptem 6 punktów przewagi nad strefą spadkową.
Wydarzenie kolejki: Wpadka Chelsea. W meczu z Burnley na Stamford Bridge wszyscy spodziewali się gładkiego zwycięstwa drużyny Mourinho i w zasadzie zastanawiano się z jakim bagażem bramek wrócą na Turf Moor gracze Seana Dyche’a. I choć mecz zaczął się zgodnie z oczekiwaniami, to w ostatnich minutach meczu Ben Mee wpakował piłkę do siatki i zrobiło się 1:1. Remis utrzymał się już do końca spotkania i tym samym niespodzianka na Stamford Bridge stała się faktem.
Bramka kolejki: Genialne uderzenie Philipe Coutinho w meczu z Southampton. Możliwe, że będzie to nawet bramka sezonu.
https://www.youtube.com/watch?v=kALCy2IXfYU