Oczy większości kibiców w 30. kolejce Premier League były zwrócone przede wszystkim na Anfield. Tam doszło do starcia dwóch najbardziej utytułowanych drużyn w Anglii – Liverpoolu oraz Manchesteru United. Choć nie da się ukryć, że to właśnie to starcie elektryzowało całą piłkarską scenę Premier League, to trzeba zauważyć, że wiele emocji było także na innych stadionach angielskiej ekstraklasy. Zapraszamy na podsumowanie 30. kolejki Premier League.
(+) Przebłysk Maty
Hiszpan zdecydowanie zapracował sobie na miano bohatera tygodnia. Dwa gole zdobyte na Anfield pozwoliły przypomnieć sobie o Macie, który ostatnio nie notował raczej dobrych występów. Fantastycznym meczem przypodobał się kibicom i zapisał na trwale w pamięci sympatyków „Czerwonych Diabłów”. Ten mecz spowodował, że Manchester United ma już raptem dwa punkty straty do swoich rywali zza miedzy – Manchesteru City. Uciekł także Liverpoolowi na 5 punktów i wydaje się być coraz bliżej powrotu do utęsknionej Ligi Mistrzów.
(+) Kadrowicz Kane
Nie zwalnia tempa wychowanek Tottenhamu. Zwycięzca plebiscytu na najlepszego piłkarza stycznia oraz lutego, pracuje sobie na trzecie z rzędu wyróżnienie. Trzy bramki w meczu z Leicester City pozwoliły dogonić Diego Costę w klasyfikacji najskuteczniejszych strzelców i sprawiły, że Hiszpan ma niezwykle groźnego kandydata w walce o koronę króla strzelców. Dzięki tym trzem golom Kane’a, Tottenham zainkasował niezwykle cenne trzy punkty, ponieważ przygnębiająca postawa w obronie spowodowała nie lada nerwowy przebieg spotkania. Tottenham ostatecznie wygrał 4:3, jednak jeżeli myśli się o zajęciu miejsca pucharowego, nie można tak fatalnie grać w defensywie. Roy Hodgson z pewnością nie żałuje, że powołał Kane’a na spotkanie z Litwą.
(+) Sumienna Chelsea
Mało potknięć zalicza w tym sezonie stołeczna Chelsea. Mając dwa zaległe mecze, drużyna Mourinho musiała po prostu zainkasować trzy punkty na KC Stadium. Mimo, że spotkanie rozpoczęło się dla „The Blues” fantastycznie, o zwycięstwo wcale nie było łatwo. Szybkie dwa gole pozwoliły na zbyt duży relaks, który spowodował stratę dwóch głupich bramek i wielkie nerwy. W 77. minucie wynik ustalił Loic Remy i zapewnił bardzo ważne zwycięstwo podopiecznym Mourinho. Chelsea ma już 6 punktów przewagi nad drugim Manchesterem City i jedno spotkanie zaległe.
(+) Francuski egzekutor
W niesamowitym gazie jest ostatnio Olivier Giroud. Tym razem jego ofiarą padł zespół Newcastle United, który mimo całkiem niezłej drugiej połowy, nie potrafił ostatecznie wyrównać stanu gry. Arsenal wygrywa kolejne spotkanie i mocno depcze po piętach Manchesterowi City.
(-) Dziura w obronie Tottenhamu
Można zacytować klasyka i powiedzieć, że „są dwie widoczne rzeczy z kosmosu: Wielki Mur Chiński i dziura w obronie Tottenhamu” i odda to doskonale stan rzeczy panujący w drużynie Mauricio Pochettino. Katastrofalnie prezentuje się w tym sezonie defensywa na White Hart Lane. Całe szczęście, że wysiłek Harry’ego Kane’a ostatecznie nie poszedł na marne i Tottenham wygrał swoje spotkanie z Leicester City, ale fani „Kogutów” nie powinni się cieszyć. Było to bowiem pyrrusowe zwycięstwo, odniesione w wielkich bólach. Głupie błędy Vertonghena, Diera i Walkera to już w tym sezonie recydywa. O dziwo, najlepiej w bloku obronnym „The Spurs” spisywał się najmocniej krytykowany Danny Rose. Nawet on łapał się za głowę, obserwując poczynania swoich kolegów z defensywy. Pochettino musi koniecznie poprawić ten aspekt gry w przyszłym sezonie, bo tę kampanię, Tottenham raczej musi uznać za straconą.
(-) Zejście Smoka
Z pewnością nie tak wyobrażał sobie ostatni mecz z Manchesterem United, kapitan i legenda Liverpoolu, Steven Gerrard. Nie dość, że zaczął na ławce rezerwowych, to jeszcze jego wejście w przerwie spowodowało natychmiastowe… opuszczenie boiska. Anglik bezpardonowo nadepnął na nogę Andera Herrery i decyzja arbitra musiała być tylko jedna: czerwona kartka. Gerrard na boisku spędził 46 sekund a memowe szaleństwo zalało niemalże Internet. Wielki minus dla kapitana „The Reds”.
(-) Powroty beniaminków?
Nie tak wyobrażały sobie sezon 2014/2015 drużyny, które rok temu zawitały do Premier League. Wszystkie zajmują ostatnie miejsca i bardzo możliwe, że pożegnają się z rozgrywkami po sezonie. O ile takie Burnley jeszcze jest w grze i traci raptem punkt do 17. Sunderlandu, to sytuacja Queens Park Rangers i Leicester jest już po prostu tragiczna. W tej kolejce wszyscy beniaminkowie przegrali swoje mecze i na razie nie widać symptomów poprawy.
Bramka kolejki
Juan Mata vs. Liverpool. Waga spotkania, podanie di Marii i precyzja z jaką zrobił to Hiszpan powodują, że już na starcie ten gol usuwa w cień wszystkie inne. Dla tych, którzy jeszcze nie widzieli:
https://www.youtube.com/watch?v=ZR1mboggjVs
Wydarzenie kolejki
Zostajemy w Liverpoolu. Bura dla Stevena Gerrarda. Osłabienie zespołu w takim momencie nie powinno przydarzyć się tak doświadczonemu zawodnikowi jakim jest niewątpliwie kapitan „The Reds”.
Przygotowali: Jacek Walkiewicz i Mateusz Musik