Jeszcze kilka miesięcy temu cieszyliśmy się, że po trzech miesiącach męczarni (którą notabene osłodziły nam nieco Mistrzostwa Świata w Brazylii) wróciła Premier League. Czas przemija jednak nieubłaganie i zbliżamy się już do finiszu rozgrywek angielskiej ekstraklasy. Do końca sezonu zostało już tylko osiem kolejek i jest to z pewnością idealny moment na próbę pewnego podsumowania i przeanalizowania terminarzy poszczególnych zespołów.
Po piąty tytuł w swojej historii pewnym krokiem zmierza Chelsea. Sześć punktów przewagi i jedno zaległe spotkanie mogą napawać dużym optymizmem sympatyków „The Blues”. Do Pucharu Ligi, zdobytego na początku marca, będzie można dorzucić dużo bardziej prestiżowe mistrzostwo kraju. Przed drużyną Jose Mourinho następujące spotkania:
Stoke (D)
QPR (W)
Manchester United (D)
Arsenal (W)
Leicester (W)
Crystal Palace (D)
Liverpool (D)
West Bromwich Albion (W)
Sunderland (D)
Widzimy więc, że przed Chelsea jeszcze trzy mecze z topowymi rywalami, z czego dwa będą grane na własnym terenie, co daje piłkarzom „The Blues” ogromną przewagę. Mistrzem zostanie Chelsea, to raczej więcej niż pewne. Dużo ciekawiej wygląda rywalizacja o miejsca 2-4 i niżej.
Jak powszechnie wiadomo, w Anglii toczy się ogromna bitwa o miejsce w pierwszej czwórce. Byt w tzw. „Big Four” daje ogromne korzyści, finansowe jak i prestiżowe. W tym sezonie jest ciekawie, ponieważ o awans do „czwórki” walczy kilka drużyn. Jeżeli jest się optymistą, można zauważyć, że jest to sześć ekip. Jednak jeżeli ktoś jest ukierunkowany w stronę realizmu, zauważy tylko trzy zespoły, które po prostu będą walczyć o miejsca na podium. Te najbardziej zaangażowane w ów walkę drużyny to Manchester City, Manchester United oraz Arsenal. Analizę terminarza zaczniemy od drużyny z Etihad.
Ten niewątpliwie jest bardzo korzystny dla graczy Manuela Pellegriniego. Z trudniejszych meczów zostały „Obywatelom” derby Manchesteru oraz wyjazd do północnego Londynu na mecz z Tottenhamem. Z pewnością do łatwych nie będą należeć spotkania ze Swansea City oraz Southampton, ale mimo wszystko, terminarz „The Citizens” jest zdecydowanie najbardziej łagodny.
Crystal Palace (W)
Manchester United (W)
West Ham United (D)
Aston Villa (D)
Tottenham Hotspur (W)
Queens Park Rangers (D)
Swansea (W)
Southampton (D)
Łatwego życia nie będą miały Arsenal oraz Manchester United. Nadchodzące spotkania na pewno nie będą należeć do „pewniaków”. Na niekorzyść „Kanonierów” będzie działać z pewnością fakt, że Arsenal uwikłany jest jeszcze w walkę o Puchar Anglii. Z pewnością Arsene Wenger będzie chciał nieco osłodzić kibicom ten niezbyt udany sezon i wprowadzić do galerii klubowych trofeów kolejny krajowy puchar. Natomiast Manchester United z pewnością chce uniknąć baraży. Będzie zatem skupiony tylko na lidze i z pewnością będzie chciał od razu zapewnić swoim kibicom upragnioną Ligę Mistrzów. Oto jak prezentuje się kalendarz „Czerwonych Diabłów”:
Aston Villa (D)
Manchester City (D)
Chelsea (W)
Everton (W)
West Bromwich Albion (D)
Crystal Palace (W)
Arsenal (D)
Hull City (W)
Niewiele lepiej wygląda terminarz Arsenalu:
Liverpool (D)
Burnley (W)
Sunderland (D)
Chelsea (D)
Hull City (W)
Swansea (D)
Manchester United (W)
West Bromwich Albion (D)
Być może decydującym meczem o losie tych drużyn będzie właśnie ich bezpośrednie starcie na Old Trafford. Manchester będzie grał przed własną publicznością, a to z pewnością będzie spory atut drużyny Louisa van Gaala.
Wspominałem jeszcze o optymistach, którzy mogą widzieć w walce o miejsce w „Big Four” jeszcze trzy inne zespoły, takie jak Liverpool, Tottenham Hotspur oraz Southampton. Wydaje się jednak, że już nawet najbardziej fanatyczni kibice pogodzili się z losem i widzą, że w tym sezonie pozostanie im walka o awans do Ligi Europy. Rodzi się tutaj jednak pewne pytanie: czy ten awans do Ligi Europy jest jeszcze zaszczytem? Na przykładzie Liverpoolu oraz Tottenhamu widać, że nie potraktowano tych rozgrywek na poważnie. Obie drużyny odpadły już w 1/16 i praktycznie nie zawalczyły o to trofeum. Kiedyś wygranie Ligi Europy faktycznie dawało „tylko” puchar do gabloty, jednak wiadomo, że przepisy się zmieniły i od tego roku zwycięzca Ligi Europy ma zapewniony udział w Lidze Mistrzów. Droga do tego jest jednak trudna i wymaga wielu poświęceń. Mecze rozgrywane są w czwartki, przez co często brakuje potem sił w walce na krajowej arenie. Być może w tym roku kluby te powinny bić się o to, aby nie zagrać w tych rozgrywkach? Brzmi to kuriozalnie, jednak jeżeli spojrzymy na Liverpool sprzed roku, widzimy, że „wolne” w dni pucharowe nie musi wyjść koniecznie na złe. Nie zmienia to faktu, że faworytem do zajęcia 5 miejsca jest oczywiście Liverpool. Oto jak prezentuje się rozkład jazdy „The Reds”:
Arsenal (W)
Newcastle United (D)
Hull City (W)
West Bromwich Albion (W)
Queens Park Rangers (D)
Chelsea (W)
Crystal Palace (D)
Stoke City (W)
Ogromny zawód swoim kibicom po raz kolejny sprawił Tottenham. Ten sezon praktycznie stracony, bez żadnej poprawy w grze. Głupie błędy w obronie nie zostały wyeliminowane i to właśnie przez ten aspekt „Koguty” przestały się praktycznie liczyć w walce o Ligę Mistrzów. Przespano też oba okienka transferowe, gdzie nie dokonano potrzebnych wzmocnień.Wydaje się też, że Tottenham zaangażował się na zbyt wielu frontach. Liga Europy, porażka w finale Pucharu Ligi z pewnością nie zadziałały korzystnie na formę fizyczną jak i psychiczną zawodników Mauricio Pochettino. Wydaje się jednak, że jest to mądry trener i jeżeli tylko posprząta brudy po swoich poprzednikach i dostanie wolną rękę w budowaniu zespołu, to być może projekt pod nazwą „Tottenham” w końcu wypali. W tej chwili to właśnie Tottenham jest faworytem do zajęcia szóstego miejsca. Jednak wcale nie musi to zagwarantować miejsca w Lidze Europy. A oto lista rywali, z jakimi przyjdzie się mierzyć drużynie z White Hart Lane:
Burnley (W)
Aston Villa (D)
Newcastle United (W)
Southampton (W)
Manchester City (D)
Stoke City (W)
Hull City (D)
Everton (W)
Terminarz nie jest więc wcale taki łatwy, zwłaszcza gdy zwrócimy uwagę na to, że z takimi rywalami jak Newcastle United czy Everton, Tottenhamowi idzie w kratkę. Być może życie „Kogutom” na St. Mary’s Stadium utrudni była drużyna Pochettino – Southampton. Z pewnością biorąc pod uwagę wydarzenia z całego sezonu, drużyna „Świętych” zasługuje dużo bardziej na 6 miejsce w lidze niż Tottenham. Dla formalności, tak przedstawia się terminarz drużyny Ronalda Koemana:
Everton (W)
Hull City (D)
Stoke City (W)
Tottenham (D)
Sunderland (W)
Leicester City (W)
Aston Villa (D)
Manchester City (W)
Wzięliśmy zatem pod lupę czołowe siedem drużyn Premier League. Warto też jednak zwrócić uwagę na strefę spadkową. Walka o utrzymanie w lidze też trwa w najlepsze i w tej chwili bardzo trudno ocenić, kto ma największe szanse na pozostanie w elicie. Wydaje mi się jednak, że zażarta walka toczyć się będzie między Sunderlandem a Burnley. Te dwie drużyny dzieli zaledwie punkt w tabeli i bardzo ciężko jest określić, która z ekip ma większe szanse na utrzymanie. Romantyzm podpowiada, że utrzymać powinni się herosi Seana Dyche’a, jednak gdy przeanalizujemy rozkład gier, widać, że Sunderland ma dużo łatwiej. Raczej na straty trzeba spisać Queens Park Rangers i Leicester City. Te dwie drużyny są w fatalnej sytuacji, a nie widać na razie, żeby cokolwiek miało się zmienić. Żywot beniaminka jest jednak niewdzięczny. Boleśnie przekonały się o tym wszystkie zespoły, które jeszcze rok temu świętowały awans do najwyższej klasy rozgrywkowej.
Oto jak według mnie zaprezentuje się układ sił na koniec sezonu 2014/2015:
- Chelsea
- Manchester City
- Manchester United
- Arsenal
- Liverpool
- Tottenham Hotspur
- Southampton
………………………….
- Burnley
- Queens Park Rangers
- Leicester.
Jest to jednak tylko i wyłącznie jeden z możliwych scenariuszy. Dobrze wiemy, że Premier League to liga nieobliczalna i wszystko może się pozmieniać w mgnieniu oka. Do smutnych z pewnością należy wiadomość, że obecny sezon ma się już ku końcowi. Pozostaje liczyć, że przyszły rok będzie bardziej owocny dla angielskich drużyn na arenie międzynarodowej. W tym roku żadna z drużyn nie zaprezentowała się bowiem godnie w europejskich rozgrywkach.