Po krótkiej przerwie na mecze reprezentacji, wracamy do weekendowych zmagań w ramach krajowych rozgrywek ligowych. Wczorajszy dzień okazał się Wielką Sobotą dla kilku naszych rodaków.
Kiedy w drugiej połowie meczu z Irlandią, po starciu z przeciwnikiem długo nie podnosił się z murawy, wielu podejrzewało, że nie dogra meczu, a nawet czeka go dłuższy rozbrat z futbolem. On dokończył tamto spotkanie w pełnym wymiarze czasowym i powrócił do klubu, powrócił w wielkim stylu. Kamil Glik, bo o nim rzecz jasna mowa, wpisał się po raz siódmy w sezonie na listę strzelców. Gol ten ma podwójnie słodki smak. Nie dość, że El Capitano zapewnił cenne trzy punkty swojej ekipie, to wyrównał rekord Zbigniewa Bońka z czasów jego gry w Romie.
Kolejnym Polakiem z trafieniem na koncie jest Mateusz Klich. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że pierwszy raz wystąpił w podstawowej jedenastce swojego zespołu w obecnym sezonie. Święta to zawsze czas nadzwyczajny i pewien rodzaj cudu dosięgnął z pewnością Klicha. Wpisał się na listę strzelców, dołożył do tego asystę i generalnie solidny występ. Dodatkowo, zgłosił niejako swoje aspiracje do powrotu do kadry narodowej. Wobec nijakości w środku pola i braku kreatywnego rozgrywającego jest to z pewnością nie lada okazja, aby kolejnymi dobrymi występami zwrócić uwagę trenera Nawałki.
Trzeci ze strzelców, to kolejny kandydat do składu reprezentacji. Łukasz Teodorczyk wpisał się na listę strzelców w 76. minucie wyjazdowego pojedynku z Chernomorets Odessa. Co ciekawe, jest to druga z kolei bramka Łukasza w lidze po wejściu z ławki. Mało tego, zmieniony został dokładnie w tej samej minucie w obu spotkaniach ligowych – była to minuta 67. Miejmy nadzieję, że ktoś ze sztabu szkoleniowego weźmie pod uwagę tę analogię przed następnym spotkaniem.
W zestawieniu bramkowym nie mogło zabraknąć miejsca dla Roberta Lewandowskiego. W derbowym pojedynku z byłymi kolegami klubowymi z BVB, to właśnie Polak wpisał się na listę strzelców. Jak się później okazało było to jedyne trafienie. Na uwagę zasługują dwie rzeczy. Walka do końca i uprzedzenie obrońcy przy bramce oraz jego zachowanie po trafieniu. Widać, że Robert ma ogromny szacunek i respekt dla trybun na Signal Iduna Park i za to należy się ukłon w jego stronę, bo to się ceni w piłkarzu.
https://www.youtube.com/watch?v=DyV3UC4XzRA
Jeśli chodzi i dzień dzisiejszy, to liczyć można na naszą dwójkę z rosyjskiego Tereka, czyli Komorowskiego i Rybusa, a oprócz tego to wyłącznie na cuda. Arkadiusz Milik kontuzjowany, a poza nim trudno upatrywać jakiegoś kandydata. Szans daremnie szukać nawet poza Europą. Mączyński, którego nazwy klubu nie potrafię nawet wymówić, więc nie będę przytaczał, gra w przyszły weekend. Jeżeli już jesteśmy przy egzotycznych ligach, to gola w „polskim meczu” zaliczył Adrian Mierzejewski. Jego ekipa Al Nasr pokonała drużynę Al-Ittihad, której stoperem jest Łukasz Szukała. Jednak gra w lidze Arabii Saudyjskiej niezbyt się przekłada na poziom reprezentacyjny. Chiny czy Arabia to według mnie piłkarska emerytura. Prawdziwy piłkarz, który żyje futbolem zrobi wszystko, żeby grać na możliwie najwyższym poziomie. Wystarczy popatrzeć na Fabiańskiego.