To słowa byłego gracza Ray’a Houghton, który w latach 1987-1992 rozegrał w barwach the Reds ponad 150 spotkań i zdobył wraz z drużyną ostatni tytuł mistrza Anglii. Ten komentarz pojawił się kilka dni po tym, jak Sterling odrzucił ofertę nowego kontraktu z tygodniówką na poziomie 100 tys. funtów. Oczywiście Sterling powiedział, że pieniądze nie są problem, ale niewielu jest kibiców Liverpoolu na Wyspach, którzy w to wierzą. Prasa niemal codziennie bombarduje spekulacjami – „Henderson do Chelsea”, „Trio the Reds ma trafić do City” (mowa o Coutinho, Hendersonie i Sterlingu), „Arsenal chce Sterlinga”. Oczywiście od spekulacji prasowych do transferów daleka droga, ale z drugiej strony nie słychać o żadnych wielkich nazwiskach, które są łączone z Liverpoolem. Wracając do sytuacji Sterlinga to wielu kibiców zwraca uwagę, że 100 tys. funtów to zaledwie kilkanaście tysięcy więcej niż zarabiają niektórzy rezerwowi w City, Chelsea, Arsenalu, czy United. Jeżeli więc najlepszemu i najbardziej utalentowanemu zawodnikowi nie oferuje się takiej umowy to jasno widać, że the Reds nie mogą stawać w szranki do walki o najlepszych zawodników, bo zwyczajnie nie mają wielkich szans na powodzenie takich negocjacji.
Liverpool i jego właściciele muszą złamać zasady i zmienić strukturę płac. Muszą to zrobić, inaczej będą żyć jedynie nadzieją na sukcesy. Ich polityka jest zrozumiała i rozsądna, ale zasady, którymi się kierują dają możliwość ściągnięcia jedynie graczy dobrych, ale nie gwiazdy. Jeżeli chcą rywalizować o tytuł i wrócić do Champions League to muszą zmienić swoje myślenie. W tej chwili Liverpool nie może rywalizować z czołówką, kiedy przychodzi do płacenia tygodniówek. Najlepsi mają graczy sowicie opłacanych, z gwiazdami na poziomie 200-300 tys. funtów tygodniowo. W tej chwili najlepiej opłacanym graczem w the Reds jest Sturridge, a jego tygodniówka to jakieś 150 tys. Liverpool jako klub i marka rozpoznawalna na całym Świecie musi być bardziej agresywny. Powinien jasno demonstrować swoją siłę i cele, które chce osiągnąć – mówi Ray Houghton.
Liverpool wybrał inną strategię budowy drużyny niż czołowe kluby Premier League. Klub z Anfield sporo zainwestował w młodych i utalentowanych graczy, którzy mają dać sukcesy w przyszłości. Stąd też właściciele wykazują dużą cierpliwość w stosunku do Rodgersa. Budowa zespołu w oparciu o młodych zawodników ma swoje dobre i złe strony. Brak sukcesów, trofeów, czy regularnej gry w Champions League będzie jednak powodował odpływ najlepszych zawodników. To między wierszami powiedział Sterling w wywiadzie dla BBC. Dziennikarze zwracają uwagę na jeszcze jeden fakt. Taka strategia budowy drużyny nie jest wymysłem amerykańskich właścicieli. Istnieje od końca lat 90-tych i jak dotąd nie dała klubowi z Anfield upragnionego tytułu.