Arsenal w tym sezonie zalicza prawdziwy renesans. Z 6 ostatnich spotkań, „Kanonierzy” wygrali wszystkie i umocnili się na drugim miejscu w tabeli Premier League. Wszystko mogło potoczyć się zupełnie inaczej, gdyby nie jeden człowiek – Francis Coquelin.
To właśnie takiego piłkarza potrzebował Arsene Wenger. Od czasów Patricka Vieiry, menedżer Arsenalu zmaga się z problemem znalezienia defensywnego pomocnika, który byłby równie sumienny w wykonywaniu swoich obowiązków co legendarny Francuz. Coquelin wydaje się być wreszcie tym, który jest w stanie ubezpieczać Alexisa Sancheza i spółkę. 24-letni Francuz już od 7 lat jest piłkarzem Arsenalu. Jednak dopiero w tym sezonie stał się ważnym elementem układanki. Wcześniej tułał się po wypożyczeniach w Niemczech, Francji oraz w niższych ligach angielskich. Okazało się, że wcale nie trzeba sprowadzać piłkarza za grube pieniądze – prawdziwa perełka tkwiła w rezerwach. Ależ zdziwić musiał się ten pan, który chyba nie do końca wierzył w sens ściągania Coquelina z wypożyczenia z Charltonu:
Coquelin ma wszystkie cechy, jakimi powinien charakteryzować się defensywny pomocnik z prawdziwego zdarzenia – jest niesamowicie waleczny, silny, skuteczny w odbiorze, potrafi się zastawić, dobrze gra wślizgiem, jest szybki. To prawdziwy wojownik. Właśnie na takiego zakapiora czekali kibice z Emirates. Jego charakter doskonale określa mecz z Evertonem, gdzie Francuz po starciach powietrznych złamał nos. Dał radę grać dalej, jednak pod koniec meczu nieczysto odbił piłkę głową i z nosa znowu polała się krew. Tym razem Coquelin musiał już opuścić boisko, jednak swoją walecznością mocno zaimponował kibicom, którzy zgotowali mu owację na stojąco. Mówi się nawet o efekcie Coquelina – statystyki jasno pokazują, że Arsenal w składzie z Francuzem wygrywa znacznie częściej.
Arsene Wenger jest wprost zachwycony swoim piłkarzem – Coquelin jest po prostu niesamowity. Umie odzyskać piłkę i od razu ją rozegrać. Jest także zabójczo skuteczny w odbiorze. Pasuje idealnie do naszej filozofii futbolu.
Coquelin szczególnie widoczny był w meczu z Liverpoolem. Wiele jego skutecznych interwencji przyczyniło się do pokonania „The Reds” 4:1 i rozpoczęcia marszu w górę tabeli.
Mówi się już o „nowym Matiću”. Co ciekawe, statystyki Francuza prezentują się dużo lepiej niż Serba. Wymowny jest tytuł tego obrazka, będący nawiązaniem do kultowej piosenki zespołu Queen: it’s a kind o Matić:
Wydaje się, że Arsenal wreszcie znalazł piłkarza, który jest w stanie zapewnić spokój w środkowej strefie boiska. Jego waleczność i umiejętność gry destrukcyjnej jest bardzo ważna dla drużyny Wengera. Być może Coquelin zostanie w przyszłości liderem Arsenalu. Z jego charakterem i umiejętnościami, wszystko jest możliwe. Fakt, że ma dopiero 24 lata, też z pewnością działa na jego korzyść. Wystarczy jeszcze kilka drobnych wzmocnień w letnim okienku transferowym i z pewnością „Kanonierzy” w przyszłym sezonie mogą być jednym z faworytów do zwycięstwa w Premier League. Arsenal wraca do żywych i w przyszłym roku na pewno się o tym przekonamy.