Niedawno awans do Premier League wywalczyły Bournemouth i Watford. Wciąż pozostaje zatem jedno wolne miejsce w angielskiej elicie. Kogo więc ujrzymy w sierpniu w najwyższej klasie rozgrywkowej?
W pierwszym półfinale fazy play-offs spotkały się drużyny Middlesbrough oraz Brentford. Wynik pierwszego spotkania zakończył się skromną wygraną 2-1 tych pierwszych. „Boro” są więc faworytem przed spotkaniem rewanżowym, ale również faworytem do zawitania w Premier League po sześciu latach nieobecności. Aitora Karanki zajęła na koniec sezonu regularnego 4. miejsce i może się pochwalić najlepszą defensywą w lidze. Zaledwie 37 straconych bramek w 46 meczach robi wrażenie. Ofensywa tak dobra już nie jest, ale również jest kim straszyć w tym klubie. Najlepszym strzelcem drużyny jest Patrick Bamford, autor 17 trafień. Za jego plecami dobrze radzą sobie Kike i Leadbitter, którzy łącznie dorzucili 19 goli.
Jeśli więc czołowi gracze przedniej formacji są w formie, to zespół jest groźny i niesamowicie szczelny, co czyni go niewygodnym rywalem. Czy okaże się to rywal zbyt niewygodny dla Brentford? Drużyna z siedzibą w Griffin Park po fenomenalnej końcówce sezonu rzutem na taśmę dostała się do baraży, zajmując piąte miejsce. Ciężko jednak będzie im wyeliminować rywali, gdyż w barażach do Premier League grali oni już kilkakrotnie, jednak nigdy nie dostali się do najwyższej klasy rozgrywkowej. Bilans bramkowy nie powala, ale widać, że ta ekipa jest skuteczna w swoich poczynaniach i kiedy sytuacja tego wymaga, to potrafią wygrywać. A kto do ewentualnego zwycięstwa miałby „Pszczoły” prowadzić? Poza skutecznym napastnikiem Andre Gray’em i liderem drugiej linii Jonathanem Douglasem w kadrze znajduje się młody pomocnik Alex Pritchard, który robi w Championship furorę i wróży mu się świetlaną przyszłość.
Czy ten skład ma więc szanse na odrobienie strat z pierwszego meczu? Mimo wszystko stawiałbym na Middlesbrough. Z tak dobrą obroną są w stanie spokojnie utrzymać wynik, tym bardziej, że mają na koncie dwie bramki na wyjeździe. Zwycięzcę tej konfrontacji poznamy już dzisiaj.
W drugim półfinale pewnie zameldowała się ekipa Norwich, która po roku nieobecności, spróbuje wrócić do Premier League. Na ich drodze stanęło Ipswich Town. Drużyna ta zajęła ostatnie miejsce, które premiowało do udziału w barażach, a kluczowy okazał się mecz z Watford, który „Blues Town” wygrało 1-0. Ich największą bronią jest Daryl Murphy, facet, który zdobył 26 bramek w lidze i został królem strzelców tych rozgrywek.
Norwich City nie ma może snajpera, który mógłby się z Murphy’m mierzyć, ale akurat ze zdobywaniem bramek nie ma tutaj problemu. „Kanarki” zdobyły w lidze 86 goli i tylko dwie ekipy, które awans do Premier League mają już zapewniony, mogą się poszczycić lepszym rezultatem. Najwięcej w tej statystyce „nabroił” Cameron Jerome. Były gracz Birmingham okazał się świetnym zastępstwem za Wolfswinkela, czy Holta i w przeciwieństwie do nich, regularnie strzelał. Formą imponowali również Gary Hooper, czy Lewis Grabban, który w pierwszej części sezonu niemal w pojedynkę wygrywał mecze. Jeśli do tego dorzucimy jeszcze doświadczonego Hoolahana, czy jeden z największych angielskich talentów – Nathana Redmonda, to otrzymamy ciekawy skład, który jest w stanie przebrnąć przez baraże i znaleźć się wśród szczęśliwców, którzy za rok będą rywalizować z najlepszymi klubami na Wyspach.
W pierwszym meczu padł remis 1-1, w sobotę zaś te drużyny zmierzą się ponownie na Carrow Road. Tutaj spodziewałbym się większych emocji, tym bardziej, że to derbowy pojedynek, co dodaje nieco pikanterii tej konfrontacji. Kto zaś wyjdzie z tego zwycięsko? Większe pieniądze postawiłbym na Norwich. Alex Neil wykonał tam kawał świetnej roboty i myślę, że to właśnie „Kanarki” zameldują się w Premier League na nowy sezon.
Na koniec nieco statystyk i historii przedstawionych na tej grafice: