Gdy trafił do Legii w 2005 roku miał docelowo zastąpić odchodzącego do Celticu Artura Boruca. Przegrał jednak rywalizację w bramce z Łukaszem Fabiańskim. Pierwszym bramkarzem stołecznej drużyny został dopiero po dwóch latach spędzonych w Polsce, po odejściu „Bambiego” do Arsenalu. Przygoda z ekstraklasą pozwoliła mu wypłynąć na szerokie wody. Na Mistrzostwach Świata 2010 rozgrywanych w RPA był numerem jeden swojej reprezentacji. Dziś opowiemy państwu jak po wyjeździe z naszej ligi radzi sobie Jan Mucha.
Metryka:
Imię i nazwisko: Jan Mucha
Data urodzenia: 5 grudzień 1982
Narodowość: Słowacja
Pozycja: Bramkarz
Kluby przed polską ligą: Slovan Bela nad Cirochou, MSK Snina, Inter Bratysława, MSK Zilina (wszystkie Słowacja)
Klub w Polsce: Legia Warszawa
Wyjechał do: FC Everton (Anglia)
Obecny klub: Arsenal Tula (wypożyczenie z Krylja Sowietow Samara, Rosja)
Mucha pierwsze szlify piłkarskie zdobywał w rodzinnym mieście, w klubie Slovan. Następnie trafił do MSK Sniny, gdzie przykuł uwagę skautów Interu Bratysława. W dorosłej piłce zadebiutował jednak dopiero w brawach MSK Zilina, do którego trafił przed sezonem 2002/03. Przez dwa pierwsze lata na boisku pojawiał się sporadycznie. Wszystko miało się jednak zmienić w kampanii 2004/05. Mucha bronił przez pierwsze 8 kolejek, po czym znów trafił na ławkę. Ten sezon był dla niego również ostatnim spędzonym w słowackiej lidze, w której dwukrotnie był mistrzem (z Ziliną w 2003 i 2004 roku) oraz zdobywcą superpucharu.
W 2005 roku podpisał kontrakt z Legią Warszawa, w której miał zastąpić Artura Boruca. Rywalizację wygrał z nim jednak młodszy o trzy lata Łukasz Fabiański. Mucha musiał pogodzić się z rolą rezerwowego. Na boisko wybiegł tylko cztery razy, w meczach o puchar polski. Pierwszy sezon w brawach „Legionistów” okazał się być zarazem mistrzowski, jednak Słowak swojej cegiełki, w postaci ligowych minut, do tego triumfu nie dołożył. W ekstraklasie zadebiutował dopiero 17 września 2006 r. przeciwko Wiśle Płock (wygrana 5-0). Rozgrywki 2006/07 podsumował 7 meczami w ramach ligi polskiej, w których 4 razy zachował czyste konto.
Gdy w 2007 r. Łukasz Fabiański odszedł do Arsenalu, Mucha miejsca w bramce już nie oddał. Przez trzy kolejne lata był niekwestionowanym numerem jeden w bramce stołecznej drużyny (w trakcie trzech sezonów opuścił tylko dwa mecze ligowe). W swoim pierwszym pełnym sezonie wzniósł w górę Puchar Polski. Następny 2008/09 zakończył z nagrodą dla najlepszego bramkarza ligi oraz z tytułem dla najlepszego zawodnika Legii, przyznawanym przez kibiców „Wojskowych”. Łącznie w ekstraklasie wystąpił w 95 spotkaniach, zachowując przy tym 48 czystych kont. Świetne występy na polskich boiskach sprawiły, że zadebiutował w reprezentacji swojego kraju(26 luty 2008 w meczu z Węgrami) i został włączony do szerokiej kadry na mecze eliminacyjne do Mistrzostw Świata 2010, w których wystąpił sześciokrotnie.
Takimi interwencjami zachwycał kibiców polskiej ekstraklasy
Słowacji udało się awansować na turniej finałowy rozgrywany w RPA. Mucha pojechał na niego formalnie jako zawodnik Legii Warszawa, jednak w trakcie mistrzostw jego kontrakt ze stołecznym klubem wygasł. Nasi południowi sąsiedzi, z Muchą w roli pierwszego bramkarza, wyszli z grupy(1-1 z Nową Zelandią, 0-2 z Paragwajem i 3-2 z Włochami), odpadając jednak w 1/8 z Holendrami(2-1). Po mundialu na brak ofert, słowacki bramkarz nie mógł narzekać. Zainteresowany jego usługami był bardzo mocno Sunderland, jednak zdecydował się przyjąć ofertę Evertonu, mającego znacznie większe ambicje niż „Czarne Koty”. Jego rywalem w bramce „The Toffees” był Tim Howard. Mucha po raz kolejny w swojej karierze musiał pogodzić się z rolą rezerwowego. W pierwszym sezonie na angielskich boiskach wystąpił dwa razy w pucharze ligi i dwa razy w rezerwach. Kolejny rok był podobny, Słowak musiał zadowolić się trzema występami w pucharze ligi i dwoma w rezerwach. Jedynym powodem do radości, mógł być fakt, że wygrał rywalizację o miejsce na ławce rezerwowych z doświadczonym Marcusem Hahnemannem i był pierwszy w kolejce do zastąpienia Howarda.
Na debiut w Premier League czekał 2,5 roku. W obliczu kontuzji Tima Howarda 2 marca 2013 Słowak rozegrał 90 minut w wygranym przez Everton 3-1 meczu z Reading, jednak prawdziwy sprawdzian jego umiejętności nastąpił 16 marca w meczu przeciwko Manchesterowi City, który drużyna z Liverpoolu wygrała 2-0. Mucha mógł jednak wystąpić w kolejnym, trzecim meczu ligowym przeciwko Arsenalowi, jednak ten został przełożony z powodu 1/4 FA Cup(Mucha rozegrał wprawdzie 90 minut, jednak „The Toffees” przegrali 0-3 z Wigan). Kiedy tylko Amerykanin wrócił do pełni sił, były gracz Legii powrócił na ławkę rezerwowych. Te dwa występy, były jego jedynymi na boiskach angielskiej ekstraklasy.
W obliczu braku szans gry, Mucha postanowił nie przedłużać kontraktu z drużyną z Liverpoolu i przeniósł się do rosyjskiej Krylji Sowietow Samara. Nie udało mu się jednak zostać pierwszym bramkarzem swojej drużyny, występując w zaledwie 10 meczach, w których tylko dwa zakończył z czystym kontem. Drużyna z Samary zakończyła sezon na 14 miejscu, przez co o swój byt musiała walczyć w barażach. W meczach o ekstraklasę rosyjską przeciwko Torpedo Moskwa wystąpił Słowak, niestety drużyna ze stolicy Rosji w dwumeczu okazała się być lepsza(2-0 i 0-0), a drużyna Krylji Sowietow spadła z ligi. W obecnym sezonie nasz „Stary Znajomy”, nie wystąpił w żadnym ze spotkań ligowych spadkowicza i na rundę rewanżową został wypożyczony do beniaminka rosyjskiej Priemjer-Ligi Arsenalu Tula. Goalkeeper wystąpił jak na razie w 10 spotkaniach ligowych, w których zachował 4 czyste konta, jednak jego drużyna zajmuje przedostatnie miejsce w tabeli.
W drużynie narodowej jego pozycja przez długi czas była pewna. Po MŚ utrzymał swoje miejsce w bramce na eliminacje do EURO2012, które były dla Słowaków nieudane. W kwalifikacjach do mundialu w Brazylii Mucha wystąpił 4 razy. Obecnie pełni rolę rezerwowego bramkarza w meczach o awans na EURO2016. Póki co, jego licznik w reprezentacji zatrzymał się na 40 występach.
Można się zastanawiać, czy wybór Evertonu był dla Muchy najlepszy. Chciał spróbować smaku „wielkiej piłki”, jednak mur w postaci Tima Howarda okazał się być nie do przebicia. Jego umiejętności na pewno pozwalają mu grać w lepszym zespole niż outsider ligi rosyjskiej. Wiele wskazuje na to, że nie powróci już z wypożyczenia do Samary. Podobno chęć zatrudnienia Słowaka wyraziła Lechia Gdańsk, jednak jego powrót do Polski można by chyba uznać za drobną sportową porażkę.
Jeśli jesteście ciekawi jak radzą sobie inni „Starzy Znajomi”, to zapraszamy do lektury: