Jaga jest po raz kolejny w tym sezonie okradziona przez sędziów. To ma miejsce prawie co kolejkę. Madera w pomeczowym wywiadzie mówi prawdę. Jego drużyna jest regularnie okradana z punktów i to nie jest wylewanie przez niego żali. Okradanie z marzeń boli. Zawsze.
Legia wygrywa dzięki wydatnej pomocy sędziego. Oni nie są drużyną na mistrzostwo, Lech również. Na mistrza zasługuje w zasadzie tylko drużyna Jagiellonii (która na marginesie nie gra nic fantastycznego ale jest najmniej słaba) ale przez Gila ( i resztę tej bandy) na pierwsze miejsce mają już coraz mniejsze szanse.
To nie jest też tak, że Legia jest ciągnięta za uszy do mistrzostwa. Bardziej bym powiedział, że to białostoczanie są siłą zszarpywani z podestu do mistrzowskiego tronu.
Jak dla mnie nie było karnego. Ani jednego, ani drugiego.
Sebastian Madera przeszedł dziś do historii:
Michał Probierz zresztą również, który na pomeczowej konferencji stwierdził, że wróci do domu i pierdolnie whisky. Podziwiam tego gościa. Może jest trochę porywczy, ale w odpowiednim momencie potrafi utrzymać nerwy na wodzy. Dziś po meczu to on pierwszy swoich piłkarzy uspokajał.
A ci mają prawo być rozgoryczeni. Cały sezon są grabieni, a apogeum tego ma miejsce w takim meczu, w takim momencie. Banda sędziowska zabiera im marzenia, a odpowiedni ludzie zapewne będą bronić decyzji arbitra.
A fanom z Poznania z kolei zalecam się nie spinać, bo im sędzia również nieraz pomógł. Choćby w ostatnią niedzielę z… Jagiellonią.
Na koniec, będąc kibicem warszawskiej Legii, pozwolę sobie na trochę prywaty, jako, że pora jest już późna:
„Mistrza przy stole, ja takiego mistrza pierdolę”.
Dziękuję, dobranoc.