Sześć tygodni, tyle musieliśmy czekać na start naszej ukochanej ekstraklasy. Przed pierwszą kolejką było wiele pytań. Co do ligi wniesie w swoim „dziewiczym” sezonie Termalica? Czy Zagłębie pokaże, że można grać młodymi? Jak na starcie poradzą sobie pucharowicze? Co pokażą nowe twarze w ekstraklasie? Kolejne znaki zapytania można mnożyć, a i tak na większość z nich odpowiedź poznamy dopiero za dwa miesiące. Inauguracja za nami i trzeba przyznać szczerze, z ręką na sercu, że warto było czekać!
Premierowy gol tego sezonu pokazał, że ta kampania ligowa nie pozwoli nam się nudzić. Powracający na polskie salony Przyrowski wsadził na konia Jeża i zamiast wrócić na miejsce czekał spokojnie, aż nowy zawodnik Wisły Crivellaro wpakuje piłkę do opuszczonej przez niego bramki, a to wszystko na oczach widzów międzynarodowego Eurosportu. Ci jednak, którzy myśleli, że to jedyny tak kuriozalny gol tej kolejki mocno się przeliczyli. W meczu beniaminka z Lubina w świętego Mikołaja, przy bramce dla Podbeskidzia zabawił się Todorovski, który w pozornie łatwej sytuacji zagrał piłkę głową do swojego bramkarza. Macedończyk nie wziął jednak pod uwagę tego, że na linii podania stoi Robert Dejman. To nie był jednak koniec „piłkarskich jaj” w wykonaniu naszych ligowców. O meczu z Koroną Kielce, szybko będzie chciał zapomnieć rezerwowy na co dzień bramkarz Jagielloni Krzysztof Baran. Golkiper najpierw strzelił bramkę Przybyłą, a następnie dał się pokonać w sposób, którego nie da się tak po prostu opisać.
Do miana pudła kolejki również znalazło by się kilku pretendentów. Adam Danch z Górnika Zabrze, w swojej karierze zdobył już kilka goli głową i na pewno sytuacja z meczu przeciwko Wiśle będzie mu się długo śniła. Po dośrodkowaniu niemalże z metra trafił piłką w słupek. Nowy nabytek imienników z Łęcznej Barek Śpiączka, zmarnował ładne podanie i koleżeńską postawę Przemka Pitrego, który wyłożył futbolówkę jak na tacy swojemu partnerowi z drużyny. Ten jednak będąc kilka metrów od bramki trafił prosto w bramkarza z Chorzowa. Szansę na przejście do historii (przynajmniej do czasu następnej kolejki) stracił natomiast napastnik Termaliki Adrian Paluchowski, który zmarnował prawie 40-metrowy rajd z piłką i w sytuacji jeden na jeden z bramkarzem Piasta Gliwice, posłał piłkę w trybuny.
Kardynalne błędy, to jednak nie wszystko czym mogła zainteresować widza ta seria gier. Osoby, którym udało się nie zasnąć na meczu Górnika Łęczna przeciwko Ruchowi Chorzów, zostały nagrodzone przepiękną asystą Nikitovicia. Takiego podania za plecy obrońców nie powstydziliby się nawet najlepsi rozgrywający na świecie. Z kolei w spotkaniu Lecha z Pogonią Szczecin powracający po długiej nieobecności Patryk Małecki najpierw odebrał piłkę w środku pola, a następnie jednym prostopadłym zagraniem wykreował Zwolińskiemu sytuację sam na sam, której napastnik „Portowców” nie mógł zmarnować. Asysta kolejki należy się jednak zawodnikowi Górnika Zabrze Robertowi Jeżowi, który w meczu z Wisłą (poza fatalną w skutkach utratą piłki) popisał się podaniem z przekładanką.
Zawodnicy ekstraklasy nie kazali nam również długo czekać na bezpośredniego gola z rzutu wolnego. Pionierem okazał się być Dominik Furman z Legii Warszawa, który w taki właśnie sposób pokonał bramkarza Śląska Wrocław Mariusza Pawełka. Premierowy karny został odgwizdany na stadionie w Lubinie, po faulu na Dąbrowskim. Do jedenastki podszedł Papadopoulos i pewnym strzałem znalazł drogę do bramki Podbeskidzia.
Pierwsza kolejka sezonu 2015/2016 już za nami. Wszystkie wydarzenia z nią związane, każą z niecierpliwością czekać na piątkowy mecz Ruch Chorzów – Piast Gliwice, który otworzy drugą serię gier. W ciemno można postawić, że będzie ciekawsza od poprzedniej. Uwierzcie mi na słowo, to po prostu trzeba będzie zobaczyć!