Przed rozpoczęciem każdego spotkania o Tarczę Wspólnoty poziom emocji automatycznie się elektryzuje. Sześć dni przed pierwszym gwizdkiem w Premier League czeka na nas przystawka przed głównym daniem. Dla obydwu zespołów będzie to starcie z rodzaju „meczu podwyższanego ryzyka”. Wszystko za sprawą obu menedżerów, którzy mówiąc delikatnie, raczej za sobą nie przepadają.
Wenger i Mourinho. Mourinho i Wenger. Od samego zestawienia obok siebie nazwisk tych dwóch menedżerów można dostrzec falę emocji. Głównie za sprawą „specjalisty od porażek”, jak nazwał Portugalczyk Francuza na jednej z konferencji prasowych. Potem docinki poszły jak po sznurku. Kilka dni temu mogliśmy dostrzec kolejny akt, w którym to The Special One wyliczał transfery swojego rywala, proponując by ten zaopatrzył się w kalkulator w celu przeliczenia swoich wydatków.
Również fakt, że Arsene jeszcze nigdy nie zdołał pokonać drużyny Jose, zdaje się być powodem, dla którego to spotkanie może być niezwykle emocjonujące. Boss Chelsea, mimo że tego nie wypowiada przed dziennikarzami, strasznie lubi swoje tzw. „head to head” przeciwko innym menedżerom i za wszelką cenę nie pozwoli, aby po raz pierwszy w rubryce Wengera przy kolumnie z wygranymi pojawiła się „jedynka”. Nawet jeśli cenę miałoby ponieść widowisko całego spotkania, to taki scenariusz w jego myślach nie ma miejsca.
Odrzućmy jednak na bok wojenki i przerzućmy się na boisko, bo to na murawie wszystko się dokona. A tam raczej nie zobaczymy zbyt wielu nowych twarzy względem poprzedniego sezonu. Ani Arsenal, ani Chelsea nie dokonali zbyt wielu roszad. The Blues raczej skupili się na załataniu dziur po odejściu dwóch legend klubu. Radamel Falcao zastąpił Didiera Drogbę, natomiast Asmir Begović zajmie miejsce Petra Cecha, który odszedł właśnie do największego rywala w walce o tytuł. Dla czeskiego bramkarza będzie to wyjątkowe spotkanie. Po 11 latach spędzonych na Stamford Bridge, kibice The Blues widząc Petra ubranego w trykot z herbem Arsenalu mogą poczuć ogromny sentymentalizm. Wracając jednak do transferów – nowy bramkarz to jedyne wzmocnienie, jakie do tej pory zdołał załatwić Arsene Wenger. Czy Francuz zatem tak bezgranicznie ufa swojemu zespołowi?
Zespoły właśnie zakończyły serie meczów towarzyskich. W przedsezonowych bojach Chelsea nie zachwycała. Ba, nie zdołała zwyciężyć w żadnym spotkaniu w regulaminowym czasie gry. Najpierw dostała lekcję od „dzieciaków” z New York Red Bulls, natomiast w dwóch kolejnych przeciwko PSG i Barcelonie wygrała dopiero po rzutach karnych. Arsenal kończył tournée w dużo lepszych humorach, odnosząc cztery zwycięstwa, w tym dwa po efektownej strzelaninie. Czy starcia kontrolne są jednak odzwierciedleniem wyników na początku sezonu? Kibice Manchesteru United na pewno pamiętają, jak rok temu ich ekipa wygrywała w lipcu mecz za meczem, by na inaugurację sezonu dostać łupnia od Swansea, dlatego większość przechodzi obok tych rezultatów z pełną ignorancją.
Fani The Gunners na pewno z utęsknieniem wyczekują dubletu zwycięstw w spotkaniu o Community Shield. Rok temu gładko ograli Manchester City po fenomenalnym występie Alexisa Sancheza, który pomimo braku zdobytej bramki był kluczową postacią w demolce Obywateli. Jeśli spojrzymy na dwa poprzednie starcia o te trofeum – w nich również mogliśmy zobaczyć spory wpływ jednego aktora na widowisko. W 2013 roku był to Rovin Van Persie, zaś w 2012 Yaya Toure. Niedziela może przynieść podobny obraz. Podczas zmęczenia organizmów treningami przygotowującymi do sezonu, menedżerowie musza liczyć na jednostki: Fani Chelsea w tym wypadku popatrzą z wyczekiwaniem na ruchy Edena Hazarda, natomiast solidarni z Arsenalem – podczas braku Alexisa Sancheza – na Santiego Cazorle. Który z nich okaże się skuteczniejszy? A może to jednak ktoś inny przejmie rolę głównego aktora?
Przewidywane składy:
CHELSEA: Courtois – Ivanović, Terry, Cahill, Azpilicueta – Matić, Fabregas – Hazard, Oscar, Willian, Diego Costa
ARSENAL: Cech – Bellerin, Koscielny, Mertesacker, Monreal – Coquelin, Ramsey – Cazorla, Oezil, Oxlade-Chambrelain – Giroud
Typ: Chelsea 2:1 Arsenal