Czwarta kolejka 1. Ligi jak zawsze przyniosła nieoczekiwane rezultaty i wprowadziła prawdziwy zamęt w ligowej tabeli na początku rozgrywek. W dobrej formie są spadkowicze z Ekstraklasy, powrót do świata żywych zaliczyli w Katowicach, a pierwsze potknięcie przytrafiło się zespołowi z Gdyni. Tymczasem faworyci z Legnicy umocnili swoją pozycję… na dnie ligowej tabeli.
Pokaz siły spadkowiczów
Nikt nie mógł być pewnym dyspozycji Zawiszy Bydgoszcz, a ja przyznam szczerze, że byłbym skłonny postawić własne pieniądze raczej na ich kolejny spadek, aniżeli powrót do elity. Po czterech kolejkach Zawisza wyprowadził jednak z błędu krytyków, a imponujące zwycięstwo 4:1 nad zawodzącą Miedzią pozwolił im znaleźć się w gronie najlepszych drużyn w stawce z siedmioma punktami na koncie. Do upragnionego awansu oczywiście wciąć daleka droga, ale z taką formą klub z Bydgoszczy musi być brany pod uwagę jako jeden z głównych faworytów do awansu. Wszyscy w klubie podkreślają dobrą atmosferę w szatni, jedynie trener Rumak zaznacza, że Zawiszę stać na jeszcze lepszą grę, którą będą musieli pokazać w następnej kolejce, bowiem ich rywalem będzie inny spadkowicz z Ekstraklasy, czyli GKS Bełchatów. W tej kolejce Bełchatowianie pokonali 2:1 Chrobrego i podobnie jak podopieczni Mariusza Rumaka, mają na swoim koncie siedem punktów. Już w środę czeka nas więc prawdziwy mecz na szczycie!
Powrót króla
O ile mogliśmy wątpić w utrzymanie strzeleckiej formy Grzegorza Goncerza sprzed roku, to kapitan GKSu Katowice rozwiał wszystkie wątpliwości w sobotnim meczu z Kluczborkiem. Popularny Gonzo nie tylko poprowadził swoją drużynę do pewnego zwycięstwa 5:1, ale sam najpierw skompletował klasycznego hat-tricka, a następnie dorzucił czwarte trafienie po strzale z rzutu karnego. Napastnik GieKSy musiał potrzebować takiego przełamania, bowiem w trzech pierwszych kolejkach nie potrafił wpisać się na listę strzelców, ale kiedy już to zrobił, to od razu objął prowadzenie w klasyfikacji najlepszych strzelców, wspólnie z Januszem Surdykowskim z Bytovii Bytów. Sama drużyna tylko potwierdziła swoją nierówną formę, ale w Katowicach mają nadzieję, że poziom gry jaki prezentowali przeciwko Arcy, czy Zagłębiu już się nie pojawi…
Miał być awans, będzie walka o przetrwanie?
W Legnicy z pewnością pękł już balon przedsezonowych oczekiwań. Imponujący jak na pierwszoligowe realia skład ma ogromne problemy i w czterech kolejkach nie potrafi wciąż odnieść pierwszego zwycięstwa. Szkoleniowiec Miedzianki, Ryszard Kuźma podkreśla, że to wciąż otwarty proces i każdy trening przybliża jego drużyna do określonych rezultatów. Trzeba przyznać, że w pierwszych 30 minutach meczu z Zawiszą jego drużyna wyglądała bardzo dobrze, a wszystko pokrzyżowało fantastyczne uderzenie Jakuba Smektały. Piłkarz huknął jak z armaty, a piłka po odbiciu od poprzeczki wpadła do siatki Dawida Smuga. Bramkarza, który kilkadziesiąt minut później sam ustalił wynik tego spotkania na 1:4, zaliczając trafienie samobójcze. Smuga z pewnością będzie chciał jak najszybciej zapomnieć o tym spotkaniu. Nie dość, że bronił bardzo niepewnie, to dwukrotnie minął się z piłką, czego raz nie wykorzystał Smektała, ale drugi raz nie mógł się już pomylić. Żeby nie obwiniać tylko i wyłącznie golkipera, postawa całej defensywy Miedzi wołała o pomstę do nieba i przede wszystkim od zmian w tej formacji trener Kuźma powinien rozpocząć przygotowania do kolejnego spotkania.
Już w poniedziałek dowiedzieliśmy się, że trener Kuźma nie będzie już miał okazji poprowadzić zespołu z Legnicy. Na stanowisku zastąpił go były trener Korony Kielce, który od 10. czerwca pozostawał bez pracy – Ryszard Tarasiewicz.
Czarny koń z Nowego Sącza?
Obyta z pierwszoligową piłką Sandecja Nowy Sącz znajduje się obecnie w ścisłej czołówce i jest jedną z drużyn, które zgromadziły siedem punktów, co dla osoby nieobytej z pierwszoligową piłką może być niespodzianką, jednak kiedy spojrzymy na skład Sandecji zobaczymy nazwiska, którym bardzo daleko do anonimowości. Grzegorz Baran, Arkadiusz Aleksander, Maciej Małkowski czy wreszcie do niedawna piłkarz Cracovii, Bartłomiej Dudzic. Wcześniej wspomniani gwarantują wielkie doświadczenie potrzebne do triumfów na pierwszoligowym froncie. Właśnie te nazwiska pozwoliły na zwycięstwo w meczu z Dolcanem Ząbki, mimo tego że drużyna z Ząbek prowadziła już 2:1. Nie pomógł nawet słynny król polskiego Twittera Marcin Krzywicki, kiedy Bartłomiej Dudzic zdobywał dwie bramki i ustalał wynik spotkania na 3:2. Sandecję na pewno musimy bacznie obserwować, bo drużyna wygląda bardzo ciekawie i sam zastanawiam się jak to się potoczy.