Zaczniemy dość nietypowo, bo od krótkiej lekcji historii i geografii. Baskowie, to naród zamieszkujący obszar Francji i Hiszpanii. Są grupą o silnie ukształtowanej i mocnej świadomości swojej kultury i historii, mimo że ich pochodzenie nie jest do końca znane. Istnieją bowiem jedynie przypuszczenia odnośnie tego, iż wywodzą się ze sporej grupy ludności, która zamieszkiwała znaczną część Europy, do II tysiąclecia p.n.e.
Następnie jako jednemu z niewielu narodów udało im się oprzeć najazdom Celtów, a także przybierającej na sile romanizacji Europy. Niestety, moc Cesarstwa Rzymskiego okazała się być zbyt silna i Baskowie musieli czekać na swoją oficjalną niezależność aż do rozpadu owego Cesarstwa.
Po kilku wiekach względnego spokoju znowu przyszedł kryzys niepodległościowy. Młode państwo baskijskie zostało w większości (Gipuzkoa, Araba i Bizkaia) włączone do Królestwa Kastylii, a kolejni władcy Hiszpanii przestrzegali porozumienia zawartego między Kastylią, a Nawarrą od której owe regiony się odłączyły.
Kolejne stulecia to okres kształtowania świadomości narodowej, podporządkowywania się państwu hiszpańskiemu, ale jednoczesne wyczekiwanie na sytuację gdy będzie można odzyskać swoją pełną niezależność. Nie tylko tę głęboko zakorzenioną w głowach Basków, ale także taką którą uzna cały świat. Niestety, wówczas rozpoczął się reżim, który odcisnął piętno na narodzie baskijskim.
Po śmierci generała Franco i częściowym odzyskaniu niepodległości i swobody przez zaledwie jedną prowincję Basków – Nawarrę, zaczęto znowu coraz poważniej myśleć o niezależności.
Po pierwszych sukcesach związanych z dostaniem się baskijskich partii do rządu hiszpańskiego, zaczęto forsować plan autonomii. Ostatecznie negocjacje zakończyły się w 1979 r. Statut stwierdzał, iż Baskowie będą stanowić autonomiczną wspólnotę w ramach Hiszpanii, o nazwie Euskadi. Kraj Basków składać się miał na jego mocy z trzech prowincji. Nie zamknięto jednak możliwości dołączenia do Nawarry. Władza wykonywana miała być przez parlament, rząd i lehendakari (prezydenta). Parlament składać się miał z 25 diputados (przedstawicieli) każdej z trzech prowincji wybieranych na maksymalny okres czterech lat. Spośród swojego grona wybierać mieli oni lehendakari. Prezydent następnie nominował swoich consejeros (ministrów rządu autonomicznego).
Tutaj należy postawić kropkę i przejść do sprawy najważniejszej – piłki nożnej.
Baskowie ukochali sobie ten sport nie tylko ze względu na jej widowiskowy charakter, ale także na możliwość manifestowania swoich uczuć. Najsłynniejszymi baskijskimi klubami są oczywiście Athletic Bilbao, który nadal ma restrykcyjne metody przyjmowania zawodników w swe szeregi i Real Sociedad San Sebastian. Klub, który do niedawna reprezentował identyczną politykę transferową co „Lwy”. Gdy podjęto jednak decyzję o zaprzestaniu takich działań, rywalizacja między klubami jeszcze bardziej się zaostrzyła. 8-krotni mistrzowie Hiszpanii odebrali to bowiem jako zdradę na narodzie baskijskim.
Tak więc, o ile piłka klubowa jest w dobrym stanie, to niestety Baskowie mimo licznych starań i wielkich chęci nigdy nie utworzyli silnej reprezentacji swojego kraju. Co prawda istnieje, a jej jednym z najlepszych strzelców jest Artiz Aduriz z 10 golami na koncie, co stawia go dużo wyżej niż topowych strzelców reprezentacji San Marino czy Gibraltaru. To jednak nie jest wytaczający powód by reprezentacja Basków została uznana przez federacje na świecie. Szkoda, bo gdyby tak się stało część zawodników wybrałaby reprezentowanie wyłącznie baskijskich barw, a nie francuskich, czy hiszpańskich. Szkoda tym bardziej dlatego, że ich kadra mogłaby wyglądać naprawdę imponująco i nie jest wykluczone, że stanowiłaby jedną z największych sił w europejskim futbolu. Zresztą sami zobaczcie
Jest siła, prawda?
Mocno zakorzenione poczucie wartości nie przemija w młodych Baskach. Jeśli obecnemu pokoleniu nie uda się wywalczyć pełnej niezależności, to i tak zostaną położone solidne fundamenty na to by udało się to w przyszłości. Kto wie, może za 20 lat będziemy słyszeć o potężnych reprezentacjach Basków, Albanii, Kosowa, a Hiszpania, Francja i Chorwacja odejdą w cień? Przyszłość maluje się w dużo korzystniejszych barwach niż mglista przeszłość za czasów generała Franco. Teraz wszystko w rękach młodych wychowanków baskijskiej kultury, rękach które rwą się do roboty.