29 kolejka – Ekstraklasa 2013/2014
1. Legia (60pkt.) – Wbrew powszechnej opinii, że podopieczni Berga nie potrafią zagrać dobrej drugiej połowy, Warszawianie w tejże części meczu w niedzielę zaprezentowali się… jak nie oni. Nie dali pograć Zawiszy, wbili mu (gdyż ten Zawisza) trzy gole, według trenera zagrali wręcz wyśmienicie, coś w myśl hitu ‘Jak nie my to kto?’ Ano odpowiadamy, Radović – bezsprzecznie najlepszy piłkarz lidera naszej Ekstraklasy, mózg, motor napędowy, najlepszy strzelec… ciągnie za uszy tę norweską Barcelonę i powoduje, że jej grę odbiera się całkiem dobrze. We wczorajsze popołudnie maczał ręce nogi przy wszystkich bramkach (przy tej której nie strzelił, zaliczył asystę drugiego stopnia w skali Remigiusza Jezierskiego) i chyba nawet dobrze się stało, że obejrzał też żółty kartonik. Wyzeruje się przed rundą mistrzowską i przekonamy się, jak Legia poradzi sobie bez Radovicia. Bo dla nas na dziś Legia to Radović, a Radović to Legia.
2. Lech (50pkt.) – To jest ligowy fenomen, drużyna, która potrafi zostać zdeklasowana przez Pogoń, jakiś czas później masakruje Jagiellonię. Wystarczyło, żeby Teodorczyk wycentrował sobie celownik i na efekty nie trzeba długo czekać. Największy plus za chęć zdobywania kolejnych bramek, co niestety nie jest częstym zjawiskiem w naszej lidze. Kolejne wejście smoka Kownackiego, którego poczynania oglądamy z uśmiechem na twarzy, oby tylko sodówka nie uderzyła do głowy… co czytając wywiady z nim, raczej mu nie grozi.
3. Ruch (47pkt.) – Powrót na podium i miejsce gwarantujące brązowy medal. Od początku meczu Chorzowianie dominowali i kwestią czasu było, aż wyjdą na prowadzenie. Ruch przerywa fatalną serię spotkań bez wygranej i wraca (?) na zwycięski szlak.
4. Wisła (45pkt.) – Dramat, jedno słowo opisujące postawę Wiślaków w ostatnich spotkaniach. Sztuką jest przegrać z Widzewem, ale jak wiemy, Smuda czyni cuda. Dramatyczna postawa obrońców przy drugiej bramce, dramatyczna forma Pawła Brożka i dramatyczna seria meczów bez zwycięstwa.
5. Pogoń (44pkt.) – Miała szansę wskoczyć na podium. Ba, do 92 minuty wygodnie na nim siedziała za sprawą Robaka i Rudola… i do tego czasu grała przyzwoicie. Raz po raz atakowała, miała kilka sytuacji do podwyższenia wyniku. Niestety futbol nie zawsze jest sprawiedliwy. Portowcy zapłacili za kunktatorstwo w końcówce spotkania i dwa punkty oraz trzecie miejsce stracili na własne życzenie.
6. Zawisza (42pkt.) – W przedmeczowych wypowiedziach piłkarze z Bydgoszczy, jeden po drugim, stwierdzili ‘Że oni nic nie muszą’ i generalnie to nie mają ciśnienia na zwycięstwo. Niestety jak się nie ma ciśnienia na zwycięstwo, to prawie zawsze się przegrywa. Rozumiemy, że piłkarze trenera Tęsiorowskiego Tarasiewicza są zachwyceni awansem do fazy mistrzowskiej, ale na Boga… to nie powód by odpuszczać wszystko jak leci. Awansowałeś to rób wszystko, by twoja pozycja była co raz wyższa. U nas na odwrót… pełne samozadowolenie i wielce prawdopodobne kilka wpierdoli z rzędu. Przecież to i tak nic nie zmienia. O grze Zawiszy napiszemy tylko tyle, że wyszedł na boisko i zagrał podreptał 90 minut.
7. Górnik (42pkt.) – Przyzwyczaił kibiców do porażek i chyba lepiej już nie będzie. Pamiętacie ostatni spadek Górnika z ligi?! Po Wieczorku ciężko posprzątać, kiedyś nie dał rady Kasperczak, teraz nie da rady Warzycha i pewnie nie dałby nikt inny. Jedynym ratunkiem dla Zabrzan jest gra w fazie mistrzowskiej. W przeciwnym wypadku mogą przeżyć deja vu… o grze nie napiszemy nic, bo było jej niewiele. Sam Nakoulma, to trochę za mało, a i on już nie prezentuje się tak jak jesienią… mamy wrażenie, że tych chłopców oduczono grać w piłkę, wszystkich bez wyjątku!
8. Lechia (40pkt.) – Efekt ‘nowej miotły’ działa w Gdańsku aż miło i nie chodzi tylko o wyniki… dobrze wygląda gra biało-zielonych, bardzo dobrze prezentują się poszczególni zawodnicy. Odżył zwłaszcza Makuszewski (fantastyczna bramka), który razem z Vranjesem decydują dziś o obliczu drużyny. Drużyny, która ma bardzo dużą szansę ostatnie mecze sezonu grać w Poznaniu, Warszawie, Szczecinie czy Krakowie… ciekawe tylko na ile starczy pary?
9. Cracovia (39pkt.) – Szybko ustawiła sobie mecz z Górnikiem. Już w drugiej minucie prostopadle podanie Szeligi wykorzystał wracający po kontuzji Ntibazonkiza…. Minut dwadzieścia kilka później powinno być 2:0, tym razem w roli podającego Saidi, a strzelającego pudłującego Papadpopulos. Po tej akcji gospodarze przestali grać… zaczął grać Górnik, czego efektem była czerwona kartka Oziębały. Na jeszcze jeden zryw Krakowianie zdobyli się po godzinie gry i to by było na tyle, jeśli chodzi o grę ze strony podopiecznych trenera Stawowego. Warte odnotowania dwa fakty. Cracovia zagrała na zero z tyłu (wow!) i wciąż ma szanse na 8 miejsce…
10. Jagiellonia (38pkt.) – Podobno jeszcze dziś rano widziano sztab szkoleniowy Jagi w Poznaniu z łopatami przy Bułgarskiej. Wszyscy odkopywali poszczególnych zawodników, którzy zostali wdeptani w murawę przez Kolejorza.
11. Korona (34pkt.) – Kontuzja Trytki, który jako jedyny w żółto-czerwonej koszulce starał się szarpać, klasyczny bramkarski wielbłąd, jak mawia Tomaszewski, Małkowskiego i gol do szatni. Tak wyglądała pierwsza połowa spotkania w Chorzowie. Koroniarze, chcąc jeszcze marzyć o czołowej ósemce musieli to spotkanie wygrać, druga połowa wybiła im te marzenia z głowy.
12. Piast (33 pkt.) – Zagrał przeciętny, żeby nie powiedzieć słaby mecz. Dwa razy przegrywał, dwa razy do remisu doprowadzał Wilczek i za każdym razem były to bramki przedniej urody. Druga, na wagę jednego punktu… w 92 minucie spotkania. A więc Kamil bohaterem Gliwic.
13. Śląsk (31pkt.) – Tego jeszcze nie grali, Stevanović x3 i Mila na defensywnym pomocniku. Pierwszemu, naprawdę uczcicie, a nie złośliwie, przyznany plus meczu przez widzów spotkania. Drugi zrzucił zbędny balast i może się okazać brakującym ogniwem, które pomoże Wrocławianom w walce o europejskie puchary utrzymanie. Trochę w cieniu partnerów był Marco Paixao, widocznie wystrzelał się …. w turbokozaku.
14. Zagłębie (29pkt.) – Podobno na wiosnę gra lepiej, ale w tabeli jakoś tego nie widać. W Gdańsku chyba pierwszy raz od dawna zawiódł Arkadiusz Piech… zmarnował co najmniej dwie świetne sytuacje (przy stanie 1:1) i wraz z Abwo (ten z kolei będąc oko w oko z Bąkiem, przegrał ten pojedynek) są odpowiedzialni za brak punktów.
15. Podbeskidzie (28pkt.) – Konia z rzędem temu, kto przewidział, że w meczu Podbeskidzia ze Śląskiem padnie aż tyle bramek. Zabrakło niewiele, żeby zgarnąć pełną pulę. Na szczególne wyrazy uznania zasłużył sobie Blażek, który powoli wciela się w rolę Demjana z ubiegłego roku i może być tym, który zapewni utrzymanie Góralom.
16. Widzew (22pkt.) – Ważne punkty, dające jeszcze kontakt ze strefą dającą utrzymanie. Kolejny świetny mecz Wolańskiego, dobry Cetnarskiego i słaby Visnakovsa. W końcu udało się wygrać (po 154 dniach!), to może teraz czas na przełamanie się na wyjeździe? To chyba byłoby zbyt piękne dla kibiców z Łodzi…
Zasłużyli na wyróżnienie:
(+) Łukasz Teodorczyk (Lech) – Pierwszy hat-trick w karierze, biorąc pod uwagę rozgrywki w Ekstraklasie. Dziwne? Raczej nie, widząc jakie problemy miał do tej pory ze skutecznością. Jeżeli jest to trwałe wyleczenie się z nagminnie marnowanych setek, to Marcin Robak może czuć się zagrożony na fotelu lidera strzelców.
(+) Patryk Wolański (Widzew) – Od początku roku, jedyny pewny punkt Łódzkiej drużyny (no może nie licząc jednego, głupio sprokurowanego karnego).
(+) Miroslaw Radović (Legia) – Gra najlepszy sezon w swojej karierze. Tylu bramek jeszcze nigdy nie strzelił, a przecież do zakończenia ligi jeszcze 8 kolejek. Główny motor napędowy Legii.
Zaprezentowali się jak polscy bobsleiści w Soczi:
(-) Paweł Brożek (Wisła) – Kolejny mecz bez strzelonej bramki, a komu ma strzelać, jak nie Widzewowi?
(-) Pozostali piłkarze Wisły – Fatalnie prezentuje się zespół Smudy w ostatnich spotkaniach. Czyżby za mało gierek kontrolnych podczas zgrupowania? (Franz nie uznaje innego treningu).
(-) Formacja defensywna Jagi – Stracić 6 bramek… dalszy komentarz jest zbędny.
/ Bolek /