Jedna jaskółka wiosny nie czyni. Dwie wygrane może i utrzymania nie dają, ale na pewno pokazują światełko w tunelu i pozwalają mieć nadzieję.
28 października został zwolniony Delio Rossi. Trener, który wygrał w ubiegłym sezonie play-offy Serie B i wprowadził Bolognię do Serie A. Co ciekawe, jego przygoda z najwyższą klasą rozgrywkową we Włoszech nie trwała długo, bo zaledwie 10 kolejek. Delio Rossi w tym czasie wygrał tylko dwa spotkania i były to mecze z dwoma pozostałymi beniaminkami Serie A – Frosinone i Carpi. Został zwolniony zostawiając klub na 18 miejscu.
Włodarze bolońskiego klubu nie czekali długo z zatrudnieniem nowego szkoleniowca, ponieważ już tego samego dnia, w którym pożegnano Rossiego do klubu przybył Roberto Donadoni. Jest to trener, który przez ostatnie trzy sezony prowadził Parmę, która targana problemami finansowymi została zdegradowana po sezonie 2014-15 do Serie D.
Od 28 października do 1 listopada miał zaledwie 4 dni, aby wprowadzić jakiekolwiek zmiany w fatalnie grającej Bolognii. 18. miejsce w tabeli, strefa spadkowa, a na horyzoncie mecz ze świetnie spisującą się Atalantą, która dopiero co wygrała z Lazio. Niezbyt ciekawe perspektywy – But, who cares?
Cztery dni okazały się wystarczającym czasem, a Atalanta okazała się nie być taka straszna. Wygrana 3:0 na Stadio Renato po golach Giaccheriniego, Destro i Brienzy. Wymarzony początek i wlanie nadziei w serca kibiców. Świetna robota! A może raczej ben fatto!
Kolejnym testem było spotkanie z Hellasem. Klub z Verony przed 12. kolejką zajmował 19. miejsce w tabeli, jedno pod Bolognią. Mecz z bezpośrednim rywalem w walce o utrzymanie miał pokazać, czy pierwszy mecz to tylko szczęśliwy traf, czy może jednak zwycięstwo z Atalantą nie było dziełem przypadku. Odpowiedź przyszła bardzo szybko, ponieważ już w 6 minucie do bramki Hellasu trafił Giaccherini, a 8 minut później poprawił Donsah po podaniu od Destro. Wygrana 2:0 na wyjeździe. Dziękuje, dobranoc. Grazie, buonanotte.
Oczywiście dwa mecze to za mało, aby powiedzieć na co stać Bolognię z Donadonim u steru. Odpowiedź przyniosą dopiero kolejne mecze, w których przeciwnicy będą na pewno z wyższej półki. Pierwsze spotkanie na własnym stadionie z walczącą o scudetto Romą, następnie wyjazd do Turynu na mecz z Torino i batalia z rozpędzonym Napoli przed własną publicznością.
Myślę, że pomimo braków kadrowych w składzie Romy, Bolognia nie da rady ugrać chociażby punktu, podobnie w przypadku Napoli, jednak z Torino można spokojnie pokusić się o coś więcej niż tylko dobre wrażenie.
Poważna szansa na zapewnienie sobie bezpiecznej przewagi nad strefą spadkową pojawi się po rozegraniu trzech wyżej wspomnianych spotkań. Wtedy to w 17 i 18 kolejce Bolognia podejmie kolejno Genoę i Empoli. Nie ujmując oczywiście nic żadnej z tych drużyn, twierdzę, że w ich meczach nie będzie żadnego zdecydowanego faworyta i każdy wynik jest możliwy.
Osobiście trzymam kciuki za utrzymanie się Bolognii, bo dobrze jest mieć w szeregach Serie A 7-krotnego mistrza Włoch ze stolicy pięknego regionu Emilia-Romania.